INFORMACJE

Witam serdecznie w Szpitalu dla Chorych Nerwowo i Psychicznie, który został przeniesiony:





25 sierpnia 2012

Zmądrychwstanie racz mi dać, Panie...



Love is bad my son
Love is bad my son
For your eager eager eager eager heart
Your bigger eager eager eager heart

Get yourself a gun
Get yourself a gun
Shoot your
Eager eager eager eager heart
Your bigger eager eager eager heart



Wysoki, przystojny mężczyzna stał w progu pustego pokoju. Tylko niewielkie zmarszczki wokół oczu wskazywały na jego nieco już podeszły wiek. Czujne, bystre spojrzenie, przesuwało się po bielonych ścianach. Właściwie to już zapomniał jaki miały kolor, nigdy nie widział ich tak nagich, tak pustych. Kiedyś każdy skrawek pokrywały zdjęcia najróżniejszej maści, przedstawiające praktycznie wszystko co można było sfotografować w tym miejscu, a przy tym były to zdjęcia nie banalne, bez krzty tandety czy kiczu. Pamiętał jak spoglądały na niego setki oczu, kiedy tu wchodził. Radość, smutek, tęsknota, ból, fotograf idealnie potrafił uchwycić to na zdjęciach, zazwyczaj wbrew woli fotografowanego. „Oczy są zwierciadłami duszy” - przypomniał sobie stare powiedzenie i uśmiechnął się. Dopiero mając w pamięci te wszystkie fotografie zrozumiał, że nie bez powodu ktoś tak kiedyś powiedział. Westchnął ledwie dosłyszalnie i wsunął dłonie do kieszeni spodni od nienagannie skrojonego garnituru, który nosił. Gdzieś na dole trzasnęły drzwi. Diego zamknął oczy, uspokajając myśli. Przez chwilę panowała absolutna cisza i tylko naprawdę sprawne ucho doświadczonego myśliwego mogłoby wychwycić miękkie, lekkie kroki i ciche uderzenie gumowej podeszwy znoszonych trampek o kamienną posadzkę korytarza. Chciał coś powiedzieć, ale milczał nie znajdując słów,  a młody mężczyzna minął go, w ciszy przekraczając próg pokoju. Wszedł za nim do środka, przyglądając się jak rzuca na łóżko dość grubą teczkę w której zamknięty był cały jego życiorys. Na wierzchu, czarnym, wyblakłym już mazakiem, ktoś napisał:  „Dorian O’Connor, pacjent szpitala psychiatrycznego w Sheffield”. Przeniósł wzrok na chłopaka… mężczyznę, zdając sobie sprawę, że ten od dłuższej chwili patrzy na niego.
- Dorian… - Głos mu zamarł, kiedy spojrzał w oczy, które kiedyś miały barwę szczerego złota, uśmiechały się i wprost przyciągały spojrzenia. Teraz wyglądały jakby ktoś to złoto zakopał w głębokim błocie, a na dodatek nie wyrażały zupełnie niczego. Czysta, przerażająca, samotna pustka.
Diego poczuł jakby ktoś mu podciął skrzydła. Wiedział, że zawiódł, odniósł porażkę. Opiekował się Dorianem, odkąd ten pojawił się w szpitalu. Prowadził jego terapię przez tyle lat i cieszył się z każdego, najmniejszego sukcesu chłopaka na drodze do wolności od własnych lęków i słabości, a teraz…
- Spakuje jeszcze kilka rzeczy i możemy jechać. - Cichy, zachrypnięty głos przerwał jego rozmyślania. Dorian odwrócił się na pięcie i podniósł wieczko małego pudełka leżącego na biurku. Bez zastanowienia wrzucił do niego jedno zdjęcie, niedopaloną paczkę papierosów, które już dawno zwietrzały, zapalniczkę z wygrawerowanymi inicjałami „S.Y”. Spojrzał na swoją prawą dłoń, a po chwili pewnym ruchem zsunął z palca obrączkę i jakby ze złością, wrzucił ją do pudełka, które zaraz zamknął i dla pewności zakleił szeroką taśmą klejącą, którą dostał od personelu przy pakowaniu Zupełnie, jakby myśleli, że w wariatkowie można się dorobić jakiegoś majątku, który trzeba pakować w stosy kartonowych pudeł. Tymczasem on całe swoje życie spakował do niewielkiej torby, która stała przy drzwiach wejściowych, a wszystkie wspomnienia właśnie zakleił taśmą klejącą.
- Skończyłem. - Oznajmił, odwracając się do swojego lekarza, a zarazem przyjaciela i niemalże ojca, którego zawsze chciał mieć, a którym nie mógł nazywać człowieka, który go spłodził - No chyba nie będziesz mi tu płakał, co Diego? - poklepał go po ramieniu, a mężczyzna dosłownie na ułamki sekundy mógł zobaczyć dawnego, roześmianego Doriana. Odwzajemnił uśmiech i sięgnął po teczkę leżącą na łóżku.
- Komu w drogę temu… - Zaczął stare, znane powiedzonko.
- …buty. - Dokończył za niego Dorian, zarzucając torbę na ramię i zgarniając z biurka pudełko. Rozejrzał się ostatni raz po pokoju i wyszedł. Szpitalny dziedziniec przeszedł nie odwracając się za siebie, a kiedy w końcu wsiadł do auta, Diego nacisnął pedał gazu i odjechali sprzed bramy, odetchnął  z ulgą.


Zmądrychwstanie racz mi dać, Panie

Myślobranie nie w moim stanie


Przebudził się, kiedy za szybami samochodu zaczynało się już ściemniać. Spojrzał kątem oka na Diego, który milczał skupiony na drodze. Zmrużył zaspane oczy, kiedy oślepiły go światła auta nadjeżdżającego z naprzeciwka. Padało. Zauważył to dopiero, kiedy krople deszczu osiadłe na szybie, roziskrzyły się pod wpływem ulicznych latarni.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytał w końcu, bo kiedy zasypiał, pamiętał tylko migające za szybą krajobrazy, kiedy mknęli po autostradzie.
- W Nottingham - Diego spojrzał przelotnie na Doriana skulonego w samochodowym fotelu. W czarnej, szerokiej bluzie z kapturem, wytartych dżinsach i nieodłącznych trampkach, w dodatku z odgniecionymi od snu pasami bezpieczeństwa na policzku wyglądał jak mały zagubiony chłopiec.
- Super… - Ziewnął i przeciągnął się, mrucząc i wyciągnął z kieszeni bluzy papierosy, od razu odpalając jednego i mocno się zaciągając. Diego pokręcił głową.
- Ty nigdy się nie zmienisz, co? - Aż za dobrze pamiętał, jak walczył z tym, by Dorian przestał palić w jego gabinecie.
- Trzeba było o to zapytać, zanim moje miękkie serce dostało w ryj. - Młodszy mężczyzna burknął pod nosem, trochę zły na siebie, że znów rozpamiętuje przeszłość.
- I dlatego kopcisz jak samobieżna lokomotywa?
- Ciuch, ciuch…
Diego przewrócił oczami i zamilkł, wiedząc, że w tej kwestii z Dorianem i tak nie wygra. Kluczyli jeszcze po ulicach miasta, wystarczająco długo, żeby O’Connor zaczął się zastanawiać, czy Diego nie robi tego specjalnie, żeby tylko odwlec moment, kiedy będą musieli się pożegnać, a kiedy już miał o to zapytać, auto zatrzymało się przed bramą.
- No to zdaje się, że koniec wycieczki. - Dorian odpiął pasy i wysiadł z auta, przeciągając się mocno. Dopalił papierosa, gasząc niedopałek na podjeździe, kiedy zobaczył jakieś postacie majaczące w mroku, zbliżające się w stronę bramy. - Kurde, mają nawet komitet powitalny. - Sarknął, wyciągając torbę z bagażnika, a Diego skinął głową w stronę znajomych lekarzy.
- Dorian… - Zwrócił się do młodszego mężczyzny. - Ja…
- Nie chcę łzawych pożegnań. - Złotooki przerwał mu już na początku. - Miło było, ale się skończyło, wpadnij raz czasem, tak na wypadek, jakbym zaczął tęsknić. - Uśmiechnął się, zabierając swoje rzeczy i kierując się w stronę czekających na niego lekarzy.
- Trzymaj się! - Krzyknął jeszcze za nim Diego, na co Dorian uniósł tylko dłoń i zniknął za bramą szpitala.
Witaj wśród swoich Dorianie, tęskniłeś? Odezwał się znajomy głos w jego głowie.
Och, zamknij się.


Słów składanie - niedoczekanie
Zmądrychwstanie racz mi dać, Panie
Myślobranie nie w moim stanie
Zdań igranie spisz na kolanie



Dorian O'Connor.
31 lat.
Fotograf.
Pokój 72, drugie piętro.

Diagnoza: Schizofrenia paranoidalna, nerwica natręctw, maniakalna autoagresja.
Uzależnienia: Fotografia, papierosy.
Inne: Kocha zieloną herbatę, gumy do żucia, swój aparat i mleko w kartonie.


54 komentarze:

  1. [Witam na blogu:) Bardzo ciekawa postać. Może masz ochotę na wątek? :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dzień dobry, ja tu głównie po to aby życzyć, w miarę możliwości, przyjemnego pobytu (i w szpitalu i na blogu).
    Ps. Karta bardzo ciekawie napisana.
    To tyle.]

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle na około 5 min. przed przyjściem pacjenta czytam jego kartę. Zauważam, że niedawno został przeniesiony ze szpitala w Sheffield, jego lekarzem był Diego, z tego co widzę odniósł z nim duży sukces. Ciekawe czemu go przenieśli?
    Nagle z zamyślenia wyrywa mnie pukanie do drzwi. To pewnie Dorian. Wstaję i otwieram mu drzwi.
    -Witaj, ja nazywam Daniell. Miło mi Cie poznać. Proszę usiądź, pewnie jakiś czas tu razem spędzimy. Może chcesz kawy lub herbaty?
    Chłopak, a w zasadzie mężczyzna wygląda na artystę, na ale przecież nim jest. Chyba, że ktoś nie uznaje fotografii jako sztukę. Chciałabym zobaczyć zrobione przez Doriana zdjęcia.

    [Szczerze to chciałabym poznać osobiście osobę, która napisała taką kartę :]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Hmm.. Chętnie podejmę się wątku z Dorianem, ale trochę brakuje mi pomysłu na powiązanie między naszymi panami. Może jakaś sesja, robiona kiedyś mogła ich do siebie trochę zbliżyć i dzięki temu teraz mogą się skojarzyć? ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Fabian nie był jakoś specjalnie dobrze zbudowany. Kiedy stawał przed lustrem widział w odbiciu zwykłego człowieka, a nie zajebiście przystojnego modela, przez duże "M".
    Sesje zdjęciowe na które się zgodził można było policzyć na palcach. Wtedy inaczej czuł się wiedząc, że ktoś uwiecznia go na zdjęciach, a potem może je rozpowszechnić, a on dostanie za to pieniądze. Dzisiaj z pewnością odrzuciłby wszelkie takie propozycje, ale ten rok temu sprawa wyglądała całkiem inaczej i on miał do świata, oraz ludzi inne podejście.
    Doriana nie znał zbyt dobrze, ot taka przelotna znajomość, ale że pamięć miał dobrą, to na widok jego sylwetki od razu wiedział kogo ma przed sobą.
    - No, proszę, proszę. Pan fotograf w psychiatryku? Nie spodziewałbym się. - mruknął, kiedy mężczyzna przechodził obok.
    Fabian ten wcześniej wspomniany rok temu wyglądał prawie tak samo jak dzisiaj (chociaż wtedy miał trochę krótsze włosy i był niższy o może centymetr, czy dwa), więc miał nadzieję, że Dorian będzie go pamiętał. Wtedy miałby tutaj chociaż jedną znajomą osobę, a to brzmiało kuszącą, tym bardziej, że tkwił przecież w wariatkowie, a szaleńcom podobnież nie powinno się ufać.

    OdpowiedzUsuń
  6. [No nie wiem, ale talent do pisania to masz :D]

    Może przyjęcie mnie przez Doriana nie było bardzo miłe, ale zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Zawsze na początku nikt nie ufa lekarzom i ja nie chcę od pacjentów tego wymagać.
    -Zgadłeś, już wiem jak się nazywasz.- mówię lekkim roześmianym tonem.-zawsze ze swoimi lekarzami jesteś na Ty? Mi to osobiście nie przeszkadza,a le po prostu jestem ciekawa. Czy mogłabym cię prosić o to, byś mi opowiedział o swoim pobycie w Sheffield. Interesuje mnie przede wszystkim twoja terapia z Diego.

    [Na razie tylko tyle bo nie bardzo mam czas napisać więcej :/]

    OdpowiedzUsuń
  7. - Och, panem modelem byłem przy naszym ostatnim spotkaniu, teraz jestem bardziej panem muzykantem albo panem niezrównoważonym wariatem, ale to miłe, że mnie pamiętasz, Dorianie. - stwierdził,odpychając się od ściany. Stanął przed nim i uśmiechnął się. - Chyba się trochę zestarzałeś, wiesz? - spytał, z nutką rozbawienia.
    - Przyjechałeś do kogoś w odwiedziny, możesz podziękować za swoją wizytę tutaj sądowi, czy raczej sam postanowiłeś pobyć wśród wariatów? - spojrzał mu w oczy, lekko zaciekawiony.

    OdpowiedzUsuń
  8. - W sumie nic oryginalnego. - wzruszył ramionami. - "Lekkie" wybuchy gniewu, brak kontroli nad emocjami, masochizm... Głównie trafiłem tu jednak po akcji kiedy odwiedziłem sąsiadkę z nożem, prosząc, żeby mnie pocięła. Potem zdemolowałem jej dom, a ona zadzwoniła na policję. Testy, rozprawa i kolejny psychiatryk do kolekcji. Miodzio. - mruknął z udawaną rozkoszą.
    Musiał doprawdy komicznie wyglądać kiedy tak uśmiechał się jak kobieta rodem z reklamy proszku do prania o supernowym zapachu zgniłych kwiatów sprzed roku i oczami, na które nałożył misterny, czarny makijaż.
    Cały ten jego dobry humor i pozytywna energia nie pasowały do wizerunku, jaki sobą prezentował.

    OdpowiedzUsuń
  9. Złapał Doriana za palec, a z jego gardła wydobyło się coś podobnego do warczenia. Chłopak mlasnął z lekkim niezadowoleniem i puścił go.
    - Zważaj sobie, mój drogi, bo możesz się kiedyś obudzić bez palca, czy dwóch. - burknął, z miną, która mówiła, że wcale nie żartuje.
    Kilka razy już chciał zabić i ograniczały go resztki zdrowego rozsądku, oraz izolatka, do której do wsadzono po wybuchu wściekłości, jakiego nie umiał opanować w porę.
    - Ty też musisz być swoją drogą zdrowo trzepnięty, skoro tu jesteś. Gdzie lazłeś? - spytał, wyciągając ręce w stronę Doriana, jakby chciał mu je zaraz zarzucić na szyję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny dzień, choć tym razem wyjątkowo spokojny dla Danielsa. Chociaż może to za sprawą zwiększonej dawki tych środków uspokajających, które wmuszali mu tutaj już od pierwszego dnia. Najprawdopodobniej, bo właściwie nie potrafił ocenić, co się z nim dzieje i jak to się stało, że wylądował tutaj, na ławce, gdzie dokoła rozciągały się mury szpitala.
    Patrz, Dorian! - usłyszał nagle w swojej głowie.
    - Błagam, daj mi dziś spokój... - szepnął, mimowolnie spoglądając na przechadzającego się po dziedzińcu stażystę, który z pewnością gotowy był do tego, by zaciągnąć go do izolatki, gdyby Kevin znów zaczął histeryzować przez swoje przywidzenia.
    Mówię prawdę, spójrz tam - usłyszał znów i w tym samym momencie jego spojrzenie zatrzymało się na fotografującym Dorianie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mówiłam, mówiłam, że to on? - poniosło się echem w jego głowie, kiedy ich spojrzenia wreszcie się spotkały. W tym samym momencie poczuł tylko, jak jego serce znacznie przyspiesza swój rytm, przez co musi odetchnąć głębiej kilka razy. Jednak to wcale nie pomaga. On zbliża się dość szybko, co u Danielsa wywołuje jeszcze większe drżenie dłoni.
    Nie świruj Kevin, tylko nie świruj... - usłyszał znowu, co tylko bardziej wyprowadzało go z równowagi, niż uspokajało.
    - Co tu robisz? - spytał cicho, uciekając spojrzeniem od jego twarzy, pomimo tego że tak strasznie chciał mu się przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Dorianku, ależ mi nie chodzi w żadnym wypadku o to, żebyś się mnie bał. Bardzo dobrze rozumiem to, że jesteś typem samca alfy i wcale nie zamierzam się bawić z tobą o rolę przywódcy. Po prostu uważam, że powinieneś siebie popukać po czuprynce, nie mnie. - oznajmił melodyjnym tonem, a potem uśmiechnął się słodko. - Tak w ogóle to jakim cudem pozwolili ci tu mieć fajki, co? Mi kazali nie brać nawet gitary. - burknął, wyraźnie urażony tym faktem. Jakby myśleli, że będzie ganiał po psychiatryku za niewinnymi dziewicami i chciał je zmiażdżyć swoim ukochanym basem!

    OdpowiedzUsuń
  13. Faktycznie, Kevin nie wyglądał na okaz zdrowia i jeszcze w Sheffield zdążył się tak zapuścić. Od dłuższego czasu nie jadł kompletnie niczego, a gdy już udało się go zmusić do przełknięcia czegokolwiek, najczęściej zwracał to, jeszcze zanim zdążył ruszyć się z miejsca i dotrzeć do toalety. Jakby tego było mało, znów nie przesypiał nocy. Było tylko coraz gorzej.
    Jego serce kolejny raz zabiło mocniej, kiedy usłyszał o tym, że go tu przenieśli. Ciekawiło go dlaczego, choć bał się o to spytać, tym bardziej, że Dorian zapytał teraz o niego. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad właściwą odpowiedzią, ale jak na złość, żadna sensowna nie przychodziła mu do głowy. Miał mu powiedzieć, że kolejny raz zamierzał umrzeć i tym razem na serio? Zbyt żałosne. Spojrzał na niego w milczeniu i westchnął tylko, czując jak łzy powoli napływają mu do oczu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zupełnie nie potrafił pojąć swojego zachowania. Przecież tak cholernie chciał, żeby Dorian poświęcił mu trochę swojej uwagi. Pamiętał doskonale, jak przez jedną noc spędzoną w izolatce, modlił się żeby ten się tutaj pojawił. No i pojawiał się, tyle że w twarzach zupełnie obcych osób, co doprowadzało go do obłędu. Ale teraz był tutaj naprawdę, w co Kevin nadal nie potrafił do końca uwierzyć i może dlatego tak mocno drgnął pod wpływem jego dotyku. Przez moment przeszło mu też przez myśl, że najlepiej by było, gdyby wcale się tutaj nie spotkali, że nie chce z nim rozmawiać, ani nie chce czuć jego obecności. Jednak zamiast odepchnąć go od siebie, wstać i najzwyczajniej w świecie uciec, on po prostu wtulił się w jego ramię i tak już pozostał.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuł się w tej chwili tak, jak pierwszego dnia, kiedy pojawił się w Sheffield. Doskonale to wszystko pamiętał, choć momentami tak bardzo chciał zapomnieć. I teraz, kiedy tuliły go do siebie ramiona, które kochał od samego początku, czuł jak wszystkie wspomnienia, których za wszelką cenę starał się tutaj wyprzeć, powracają w jeszcze szybszym tempie.
    - Przestań pieprzyć, Dorian... - wyszeptał przez łzy, bo właściwie jego słowa wcale mu teraz nie pomagały.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kevin nie miał pojęcia, co powinien z tym wszystkim zrobić. Najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji byłoby odcięcie się od całej, bolesnej przeszłości, tak jak radził mu pewien stażysta. Ale przecież to nie było takie proste, nie mogło być. Cały swój żal wykrzykiwał do pustych, białych ścian, kiedy Dorian niespodziewanie postanawiał go nawiedzić. Teraz nie potrafiłby tego zrobić, wyrzucić mu czegokolwiek, bo zdawał sobie sprawę z tego, że to on sam się zwyczajnie wkopał, więc wina leży wyłącznie po jego stronie. Czuł, że nawet jeśli będzie próbował, to i tak nie da rady się od niego odciąć. Zresztą nie tego chciał.
    - Możesz mi coś obiecać? - spytał cicho, nie podnosząc głowy. - Że tym razem dla mnie nie znikniesz?

    OdpowiedzUsuń
  17. Fabian początkowo miał się przytulić do Doriana, ale zrezygnował słysząc to o rzępoleniu i smarkaczu. Wydął wargę, wyraźnie urażony.
    - Stary i zarzępolony się znalazł. - mruknął niewyraźnie, po czym podreptał za nim jak cień. Na widok parapetu uśmiechnął się. Było trochę wysoko, więc żeby posadzić na nim swój chudy tyłek. Odrobinę za wysoko.
    Maverick zrobił zbolałą minę. Co za chamy tak wysoko zrobili tutaj parapety?! Czuł oburzenie i niesmak. Zerknął na Doriana.
    - Fajka, podsadzasz mnie na parapet, albo wpierdol! - burknął nagle, krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej. Na początku nie mówił tego serio, ale potem stwierdził, że to może być całkiem dobry pomysł. Chociaż szczerze mówiąc nie widział siebie w roli agresora, tym bardziej, że musiał zadzierać głowę, przy patrzeć na twarz swojego rozmówcy.
    - I tak w ogóle od kiedy cię interesuje to, gdzie ja się włóczę, hee? - spytał, próbując się wspiąć na parapet bez niczyjej pomocy. Jego próby okazały się być beznadziejne i za każdym podejściem kończyły się klapą.

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiedz, że tak może być, że to ci odpowiada, Kevin... - irytujący szept znów poniósł się echem w jego głowie. Nie znosił tego, bo zwykle działo się tak najczęściej w nieodpowiednich momentach. - No mów! Inaczej on sobie pójdzie, a ty znów będziesz sobie wmawiać, że coś spierdoliłeś - usłyszał, przez co musiał przerwać spojrzenie i na nowo przytulić głowę do ramienia Doriana. Nie przypominał sobie, by Leah kiedykolwiek używała podobnych słów, przez co chwilami zaczynał się zastanawiać nad słowami lekarzy, które mówiły o tym, że jej głos to tylko jego podświadomość, wyobraźnia.
    - Tyle wystarczy - mruknął, biorąc głębszy oddech.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przymknął powieki, wsłuchując się w ten przyjemny dla ucha szept. Nie oczekiwał od nikogo żadnych przeprosin, a zwłaszcza od Doriana. Kevin uważał, że to on powinien go przeprosić, chociażby za to, że wciąż wszędzie za nim chodził i wpieprzał się między niego, a jego męża. Jednak nie zrobił tego, pomimo że czuł się w jakimś stopniu winnym śmierci Shoji'ego. Może to ten obłęd, który z każdym dniem coraz bardziej go dosięgał, zmusił go do takiego myślenia.
    Oderwał się od niego i odsunął lekko, kiedy usłyszał jego propozycję.
    - Idź, jeśli chcesz, ja... posiedzę jeszcze - wydusił z siebie, przenosząc wzrok na pilnującego ładu stażystę. - Nieczęsto pozwalają mi wychodzić - nieudolnie starał się jakoś wytłumaczyć, choć wcale nie chodziło o to.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na pewno nie spojrzałby na niego, gdyby go do tego nie zmusił. A tak, przynajmniej mógł znów przyjrzeć się jego twarzy, która właściwie niewiele się zmieniła, mimo czasu odkąd ostatni raz się widzieli. Najważniejsze, że oczy pozostały takie same. Może nie tak żywe, jak kiedyś, ale wciąż magicznie złote. I wpatrywałby się tak dalej, jak zahipnotyzowany, jednak Dorian zadał wreszcie pytanie, które skutecznie wyrwało go z tego zamyślenia. Przygryzł wargę odruchowo i pokiwał głową, wstając z miejsca dopiero kiedy Dorian się ruszył.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Nie zdziw się, jak ktoś cię zaraz opieprzy - mruknął, mając na myśli odpalanego papierosa. - Tu jest mniej luzu, niż w Sheffield - dodał, idąc obok niego i spoglądając co jakiś czas na drzwi, do których się zbliżali.
    Słuchał go dalej i już miał odpowiedzieć na pytanie, dotyczące pokoju, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że będą teraz mieszkać dosłownie obok siebie.
    - Właściwie, to obojętnie gdzie pójdziemy, byle nie na stołówkę - rzucił w odpowiedzi, mimowolnie kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Mamy pokoje obok siebie - oznajmił po chwili, spoglądając na Doriana uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Wiem. Jednak nikomu tutaj nie wytłumaczysz, że takie ograniczanie swobody jest bez sensu i czasem tylko przyczynia się do pogorszenia sprawy - odpowiedział, uśmiechając się pod nosem, kiedy wchodził do środka. Westchnął cicho, rozglądając się po korytarzu. Wciąż nie przywykł jeszcze do układu całego budynku i tak, jak Sheffield mógł nazwać swoim domem, to tutaj w ogóle mu się nie podobało.
    - Zmieniają, jednak tylko na gorsze - odparł krótko, bo wcale nie zamierzał zagłębiać się teraz w szczegóły.
    - Obojętnie. Tam i tak nic nie ma, oprócz standardu jaki musieli zapewnić - westchnął, ruszając w kierunku schodów.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Miałem czwórkę z wuefu. - pochwalił się i uśmiechnął z dumą. Tym razem nie zwrócił najmniejszej uwagi na docinki Doriana. - Gdyby nauczyciel mi jej nie postawił, to dyrekcja dowiedziałaby się, że wolał chłopców. Wyleciałby na zbity pysk. - dodał.
    Taaak, małe, kurduplowate, ale jakie wredne i cwane za to!
    - A ty co miałeś, gnomie? - spytał, zarzucając Dorianowi ręce na szyję. Przycisnął go do siebie i zamruczał. - Milutko. - stwierdził z nutką rozbawienia.
    Pewnie osoba obserwująca ich z boku mogłaby teraz odnieść wrażenie, że wyglądają dwuznacznie, ale Fabiana niewiele to obchodziło.
    Chciał przytulić pana fotografa? Pstryk, już go przytulał!
    - W sumie to tak sobie łaziłem, ale skoro jesteśmy dwaj, to możemy zawsze połazić razem. W grupie zawsze raźniej.

    OdpowiedzUsuń
  24. - No i proszę bardzo - mruknął, wpuszczając go przed sobą. - Mówiłem, że nic tutaj nie ma i chyba izolatki sprawiają wrażenie bardziej interesujących - dodał, siląc się na żartobliwy ton, co niekoniecznie dobrze mu wyszło. Zamknął za sobą drzwi i także się rozejrzał. Faktycznie, pokój Kevina świecił pustką, podobnie jak w Sheffield, z tym że tam po prostu nie zadomowił się na własne życzenie, chcąc jak najmniej przebywać w przydzielonym mu pomieszczeniu. Natomiast swoje skarby trzymał w ukryciu. Znów zbierał do pudełka przeróżne tabletki, które dostawał od kilku pacjentów, jak i własne, których nie połknął mimo czujnego nadzoru. Miał też kilka starych fotografii z Leah i jedno zdjęcie Doriana, które udało mu się kiedyś zabrać z jego pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  25. Licząc od pierwszego dnia, kiedy go tutaj przeniesiono, spędzał noce częściej w izolatce, niż w tym pokoju i naprawdę dobrze nie wspominał każdego kolejnego ataku szału, który dość często go ogarniał. Może dlatego próbował to teraz obrócić w żart, bo na pewno nie zamierzał kolejny raz przyznać się do swoich słabości.
    Przeszedł przez pokój wolnym krokiem i zatrzymał się przy oknie, by przysiąść na parapecie i spojrzeć na zamyślonego Doriana.
    - W porządku - mruknął w odpowiedzi, choć nie takie słowa cisnęły mu się na usta. Przecież wcale nie myślał o żadnych przenosinach, kiedy próbował z sobą skończyć w łazience poprzedniego szpitala. Ale nie powie tego na głos, bo znacznie bardziej woli uśmiechniętego Doriana.

    OdpowiedzUsuń
  26. -Nie, mnie to nie przeszkadza, zresztą jesteś ode mnie starszy- gdy to mówiłam uśmiechnęłam się pod nosem.- W zasadzie to chciałbym się dowiedzieć jak pracowaliście, co robiliście na spotkaniach. Nie chcę po prostu zrobić czegoś co cofnęłoby cię w terapii, jeśli wiesz o czym mówię. Z tego co przeczytałam, zauważyłam, że Diego zrobił dużo dobrej roboty i zastanawiam się czemu cię do nas przenieśli. Zauważyłam, że czegoś szukałeś na moim biurku, mogłabym się dowiedzieć czego?
    Przez cały mój monolog Dorian tylko siedział i patrzył na swoje buty. Rozumiem, że mógł przeżyć szok z powodu zmiany otoczenia, ale mógł wykazać choć odrobinę chęci współpracy. Kolejna rzecz nad którą będzie trzeba pracować. No dobrze odpowiada na moje pytania, ale tylko skrótowo jakby mnie to miało zadowolić, chyba że on po prostu taki jest.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wygiął usta w lekkim uśmiechu, kiedy Dorian się do niego zbliżył. Zawsze fascynowało go to, że nigdy nie umknęło jego uwadze to, kiedy mu się przyglądał. Ani trochę się nie zmienił.
    - Daj mi się wreszcie napatrzeć - mruknął z udawanym żalem w głosie, jednak bez przerwy się uśmiechając. - Tęskniłem - ściszył głos do szeptu. W tej chwili już nie bał się patrzeć w złote tęczówki i nie zamierzał rozpamiętywać tego, co było kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uniósł brew odruchowo, kiedy ten zbliżył się jeszcze bardziej. W tym samym momencie poczuł, że jego serce ponownie przyspiesza swój rytm, jednak tym razem odebrał to jako przyjemne uczucie. Przygryzł dolną wargę odruchowo, w chwili gdy Dorian znów przemówił. Przez to, że był teraz tak bardzo blisko, Kevin miał wrażenie, że czuje na sobie jego usta, przez co powoli przestawał już racjonalnie myśleć.
    - Nawet nie pytaj - mruknął praktycznie w jego nieco rozchylone wargi, przebiegając spojrzeniem po jego twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przygryzł wargę mocniej, nie zważając na to, że jeszcze chwila i poczuje smak krwi. Wszystko przez to, że poczuł dotyk jego dłoni, którego w gruncie rzeczy się nie spodziewał. Przeszło mu przez myśl, że przecież trzymał się tutaj żelaznej zasady, która mówiła o tym, że już nigdy więcej nie pozwoli się nikomu dotknąć. Jednak dość szybko złamał to postanowienie przy Fabianie, co tłumaczył sobie tym, że on się nie liczy, bo to zupełnie co innego. Ale teraz miał przed sobą Doriana. Tego, który bez problemu potrafił wedrzeć się do jego serca. Nie mógł mu odmówić. Przysunął głowę minimalnie, by ostatecznie zmniejszyć dzielącą ich odległość do zera i móc wreszcie znowu poczuć miękkość jego pełnych ust.

    OdpowiedzUsuń
  30. Westchnął cicho prosto w jego wargi, kiedy poczuł go jeszcze bliżej siebie. Oplótł jego biodra nogami i odwzajemnił każdy z tych subtelnych pocałunków. Uśmiechnął się w odpowiedzi na słowa, które przed chwilą usłyszał, przy czym zarzucił mu jedną rękę na szyję, chcąc wsunąć smukłe palce w jego włosy i niby przypadkiem musnąć kark opuszkami. Przez chwilę przyglądał się złotym tęczówkom z bliska, po czym znów delikatnie musnął wargami jego usta.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uśmiechnął się w lekko w jego usta, ciesząc się z takiej reakcji na jego dotyk, pomimo tego że po chwili sam zareagował w bardzo podobny sposób, kiedy poczuł dłonie Doriana pod swoją koszulką. Wstydził się swojego ciała, co trwało już jakiś czas, jeszcze zanim przeniesiono go z Sheffield, ale za nic nie zamierzał pozwolić na to, by w jakikolwiek sposób miało mu to teraz przeszkodzić. Pociągnął go za włosy lekko, odrywając się od jego ust i śmiało przechodząc z pocałunkami na linię jego szczęki, by chwilę później dotrzeć do delikatnej skóry na szyi.

    OdpowiedzUsuń
  32. On sam nie wiedział, skąd w nim nagle tyle odwagi. Może to dlatego, że wiele razy wyobrażał sobie już podobne sceny i wciąż, nieprzerwanie tak cholernie pragnął tego jednego faceta.
    Przesunął językiem delikatnie wzdłuż jego szyi, po czym przygryzł lekko płatek jego ucha, wcześniej pozwalając mu w pozbyciu się swojej koszulki.
    - Uwielbiam cię - szepnął prosto w ucho Doriana, w momencie gdy poczuł jego miękkie usta na swojej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  33. Spojrzał w te złote, hipnotyzujące oczy, wsłuchując się uważnie w szeptane słowa. Wciąż nie dowierzając w to, co właśnie się dzieje, zamknął jego usta kolejnym, tym razem jeszcze bardziej namiętnym pocałunkiem, a gdy stanął na nogach, popchnął Doriana w kierunku łóżka, nie odstępując go przy tym ani na krok. W międzyczasie oderwał się od jego ust tylko na chwilę, by pomóc mu wyplątać się z jego koszulki.

    OdpowiedzUsuń
  34. Opadł na niego lekko, kiedy Dorian go do siebie przyciągnął. Uśmiechnął się mimowolnie, zanim znów nie poczuł miękkich ust na swoich wargach. Odwzajemniał te dzikie, pełne pożądania pocałunki, przesuwając palcami wolnej dłoni po boku jego rozgrzanego ciała. Uniósł brew odruchowo spoglądając na Doriana, kiedy ten nagle nad nim zawisł.
    - Dlaczego? - spytał, uśmiechając się w równie zaczepny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Nie powinieneś mi się dziwić... tyle czasu musiałem czekać - zdążył wymruczeć w odpowiedzi, jeszcze nim wyrwał mu się z gardła cichy jęk zadowolenia. Odchylił głowę w tył odruchowo i wczepił palce we włosy Doriana, a paznokciami wolnej dłoni przeciągnął w górę jego pleców, pozostawiając na nich kilka czerwonych, podłużnych śladów.

    OdpowiedzUsuń
  36. Uniósł biodra lekko, pozwalając mu na zdjęcie spodni, po czym pomógł mu w pozbyciu się reszty ubrań i opadł na pościel swobodnie, przygryzając dolną wargę odruchowo.
    - Ja wcale nie chcę, żebyś cokolwiek przestawał - wyszeptał w odpowiedzi, wijąc się lekko pod wpływem jego dotyku.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Idę, idę... - wymamrotał, w ogóle zapominając o tych gnomach, smarkaczach i wszystkich innych docinkach. Był wyraźnie zdziwiony tym co zrobił Dorian. Może nie do tego stopnia, że opadła mu ta przysłowiowa szczęka, ale jednak przed chwilę pozostał w zupełnym bezruchu i nie wiedział jak ma postąpić i co ze sobą zrobić.
    Na początku chciał się upomnieć o zdjęcie go z parapetu, ale zeskoczył na ziemię z wyjątkową gracją, nie nabijając sobie przy tym żadnego guza, ani nie wybijając zęba, co bardzo go ucieszyło.
    Przechodzenie z jednego szpitala, do drugiego jakoś mu się nie widziało.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wciągnął powietrze głęboko w płuca, jednak zaraz wypuścił je ze świstem, w chwili gdy w najwrażliwszym miejscu na ciele, poczuł gorące usta Doriana i ten przyjemnie wilgotny, jakże zwinny język. Ponownie wplątał palce w jego włosy i tym razem przygryzł skórę na wierzchu wolnej dłoni, by względnie się kontrolować i nie robić hałasu.

    OdpowiedzUsuń
  39. -Ach, tak- powiedziałam i schyliłam się do jednej z szuflad biurka szukając tam popielniczki, chyba gdzieś powinnam ją tu mieć.-Proszę, pasuje ci? Rozumiem, że zawsze ma na Ciebie czekać zapalniczka, gdy będziesz u mnie na wizycie? Ale nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania. Byłabym Ci bardzo wdzięczna, gdybyś teraz na nie odpowiedział.
    Uparty facet w dodatku bardzo inteligenty. Czy on uważa, że będę zawsze bardzo cierpliwa i wystarczą mi zdawkowe odpowiedzi? Nie wiem... Jestem ciekawa jak dogadywał się z Diego, czy u niego też taki był. Ale teraz on jest pod moją "opieką" jeśli można to tak nazwać, to jest dorosły człowiek w przeciwieństwie do większości pacjentów w tym szpitalu. Nie lubię gdy ktoś "gra" ze mną a ja nie znam zasad. Lubię mieć zawsze wszystko pod kontrolą, lecz chyba Dorian też.

    OdpowiedzUsuń
  40. -Ależ oczywiście, chodziło mi o popielniczkę. O czym ja myślę?-powiedziałam z uśmiechem na twarzy, ten człowiek coraz bardziej mnie zaskakiwał.-A zamierzasz coś zrobić?-zapytałam się.- W dalszym ciągu nie doczekałam się odpowiedzi na zadane prze ze mnie pytania. czy mam ci je powtórzyć? Chyba, ze bawisz się ze mną w kotka i myszkę, ja zadaję pytanie a ty je wymijasz i zmieniasz temat. Czy mam rację?
    Pewnie mam rację, ciekawe czy się do tego przyzna. Swoją drogą pewnie da jakąś zdawkową odpowiedź i będzie uważał, że mnie zaspokoił.

    OdpowiedzUsuń
  41. -No dobrze, przepraszam za to jaki mam charakter. Nie chcę truć tu o zasadach, bo jak już powiedziałeś będziesz miał je gdzieś. Rada na przyszłość, w środku nocy staram się raczej być w domu, nie w pracy.-Może powoli w środku czuję, że zaraz wybuchnę, lecz przed Dorianem nie można okazać słabości ani nic takiego. Niech doprowadza mnie do szału zawsze mogę go wyprosić z gabinetu, lecz chyba nie będzie mnie na to stać, chyba że naprawdę na to zasłuży.
    -Tak dla twojej wiadomości, nie zamierzam nikomu na Ciebie skarżyć chociażbyś doprowadzał mnie do szaleństwa lub czegokolwiek innego.
    Mówię to wszystko powoli, opanowując swoje emocje, nie mogę by pacjent nade mną panował, uważał, że to on jest najważniejszy i nic innego się nie liczy.
    -A teraz opowiedz mi jakbyś przeprowadził rozmowę z samym sobą, a ja będę wszystko starannie notować.- Powiedziałam i usiadłam głębiej w fotelu.

    OdpowiedzUsuń
  42. -To jest dom wariatów, bardziej już nie ześwirujesz-powiedziałam. Wstałam ze swojego miejsca i otworzyła okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Lato powoli już się kończyło i nawet w mieście miało swój specyficzny zapach- Mimo wszytko... spróbowałbyś tego? Nauczyć mnie, jak powinnam z Tobą rozmawiać?- Mówiąc to stałam przy oknie i nawet nie próbowałam zaszczycić swoim spojrzeniem Doriana.

    OdpowiedzUsuń
  43. Uśmiechnęłam się na chwilę. Delikatny grymas jakby błądził po moich ustach, ale po sekundzie zupełnie zniknął. Znów miałam twarz kogoś, kto doskonale zna się na tym, co robi. Może oprócz oczu, one psuły wrażenie. Błyszczały zamiast mierzyć otoczenie w chłodny, wystudiowany sposób. - Wiedzieć? To psychiatrzy są od tego, żeby wiedzieć i przetworzyć to na swój skomplikowany język. Mi zależy jedynie na rozmowie. Tak naturalnej, jak to tylko możliwe w tych warunkach. Co byś mi odpowiedział, gdybym zapytała o to, jakbyś mnie sfotografował?

    OdpowiedzUsuń
  44. W pewnym momencie Fabian zatrzymał się i spojrzał na dół, na swoje buty. Podrapał się zasępiony po szczęce, po czym usiadł na środku stołówki i zaczął coś majstrować przy sznurowadłach.
    - Dorian, skarbie, zaczekaj! Chodaczek mi się rozwiązał! - zawołał, widząc, że jego towarzysz nie zwracał na niego większej uwagi.
    "Chodaczki" o których wspomniał Maverick były w rzeczywistości czarnymi, dwudziesto-dziurkowymi glanami, które wyglądały jak nowe, chociaż Fabian łaził w nich od dobrego roku.

    OdpowiedzUsuń
  45. Rzadko kiedy miałam do czynienia z tak sugestywnym, a jednocześnie tak prostym opisem. Teraz już nie mogłam sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek inny mógł wypowiedzieć te słowa w taki sposób. Głos mężczyzny wydawał się do nich po prostu stworzony, jak niektórzy aktorzy zostali stworzeni do swoich ról.
    - To... to byłoby naprawdę piękne zdjęcie - powiedziała ściszonym mimowolnie głosem. - Byłabym chyba kiepską horą czy inną personifikacją jesieni. W mitologii greckiej są jedynie trzy boginie pór roku, w dodatku są w połowie tytanidami i zajmują się również takimi rzeczami jak sprawiedliwość czy pokój... Z jednej strony to fascynujące, ale te zawiłości potrafią nieźle człowieka ogłupić. Czytałeś kiedyś mitologię?

    OdpowiedzUsuń
  46. Kevin Daniels28.08.2012, 22:12

    Prężył się pod wpływem jego dotyku i wzdychał cicho w swoją dłoń, czując się tak niesamowicie dobrze. Przyciągnął głowę Doriana bliżej i sięgnął do jego ust, składając na nich niedługi, aczkolwiek czuły pocałunek.
    - Całkowicie zdaję się na ciebie - odszepnął prosto w jego rozchylone wargi, po czym przesunął po nich językiem.

    OdpowiedzUsuń
  47. - To była jedyna lektura szkolna, jaką przeczytałam w jeden wieczór - zaczęła i wreszcie usiadła. Nie za biurkiem, ale na jego blacie, uprzednio odgarnąwszy jakieś papiery i długopisy. - Ale niektóre miejsca musiałam czytać po dwa razy, bo zapominałam, kto jest czyim synem, a kto komu zabił brata. Dzisiaj już tego nie pamiętam, ale wtedy wydawało mi się fascynujące. Zabawne, bo w głowie została mi jedynie garść informacji i parę mitów. W tym ten o Galatei, mój ulubiony. - Odruchowo zabębniła palcami o drewno w rytmie prostej, dziecinnej piosenki. - O rzeźbiarzu, który pokochał własne dzieło... Smutne, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  48. - Aj, Dorian.. Ty się prosisz o dostanie z pantofelka prosto w pysia. - stwierdził mrukliwie, kiedy już zasznurował glana. Powlókł się do stolika przy którym siedział jego rozmówca i po chwili leżał już z mordką przyklejoną do blatu. Wyglądał trochę jak basset, którego ktoś ciągnął za ucho w czasie popołudniowej drzemki.
    - Fistaszku? Cukiereczku? Helikopterku? Szczureńku, mój ty najdroższy... - wymruczał, uśmiechając się przy tym do Doriana. - Daj się napić tej cudnej herbatki. - poprosił, wyciągając łapki po kubek. Kiedy chciał to potrafił być uroczy, chociaż to "chcenie" miał niezwykle rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  49. -Wyczuwam, że chyba masz już dość na dzisiaj, więc może zakończymy na dziś. Jeśli bardzo będziesz chciał pogadać później, to dziś jeszcze jestem całą noc, a jutro od 13 powinnam się zjawić.-Wstałam z biurka, uśmiechnęłam się i podeszłam do jednej z półek wziąć książkę. Chwila relaksu, wreszcie, po całym dniu pracy i jeszcze mam zostać do 6 rano. Nie uśmiech jej się to za bardzo, ale cóż, jak mus to mus.- Do widzenia- powiedziałam gdy Dorian wstał z miejsca.

    [Mam nadzieję, na kolejne spotkanie naszych postaci, chyba się podobało? xD]

    OdpowiedzUsuń
  50. Kevin Daniels29.08.2012, 11:19

    Gdyby cokolwiek uległo zmianie, Daniels z pewnością nie siedziałby tyle czasu w psychiatryku. Nie raz usłyszał, że powinien całkowicie odciąć się od Doriana, uzmysłowić sobie wreszcie, że dla siebie nie istnieją i pójść na przód, skupić się na prawdziwym problemie, który tkwił głęboko w jego psychice. Może i wszystko by się udało, gdyby Daniels nie był aż tak uparty.
    Chwilę zajęło mu, nim całkowicie się rozluźnił. To była dla niego zupełnie nowa sytuacja, jednak ufał Dorianowi pod każdym względem i wierzył, że nie zrobi mu krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
  51. Kevin Daniels29.08.2012, 13:14

    Westchnął znów niekontrolowanie, w momencie gdy poczuł w sobie palec Doriana. On robił to w tak umiejętny i delikatny sposób, że Kevin nie miał prawa odczuć jakiegokolwiek dyskomfortu. Rozochocił się tylko jeszcze bardziej, chcąc wreszcie poczuć go całego w sobie. Przeciągnął paznokciami po jego plecach, przysuwając usta do ucha.
    - No bierz mnie wreszcie... - wymruczał.

    OdpowiedzUsuń
  52. - A, okażę wielkoduszność, zrobię co tam będziesz chciał, o ile nie wykracza to poza dawanie komuś dupy, albo tańczenie na rurze. - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami.
    Jeszcze bardziej się przeciągnął, żeby móc dotknąć kubka. Nie chciało mu się wstać i też poprosić o herbatę.
    - Tak w ogóle, to musisz przyznać, że dla ciebie to ja już dawno jestem maszkara i nigdy za piękny nie byłem, mam rację? - wbił spojrzenie w sylwetkę Doriana. No, co? Jeśli mieli być szczerzy, to Maverick powiedział teraz wszystko wprost, co mu leżało na serduchu.

    OdpowiedzUsuń
  53. Otoczył jego szyję ramionami i przyciągnął do siebie mocno, przy czym jęknął przeciągle w jego szyję, czując w sobie to rozrywające ciepło. Bolało. Wiedział, że będzie boleć, przecież przygotowywał się na to. Jednak nie chciał, by Dorian się wycofał, bo mimo wszystko, podniecenie całkowicie zasnuwało jego umysł i przypuszczał, że za moment całe to uczucie dyskomfortu całkowicie zaniknie, ustępując czystej rozkoszy.

    OdpowiedzUsuń
  54. Radiowóz zatrzymuje się przed wielkim, grubym murem. Nad nim widzisz dumnie wznoszący się budynek. Funkcjonariusz policji otwiera tylne drzwi samochodu. Wyciąga Cię na zewnątrz. Nadal masz zakute w kajdanki ręce. Rozglądasz się wokoło. Zupełnie nie wiesz gdzie jesteś. To miejsce nie przypomina tego, w którym byłeś ostatnio, nawet płyty chodnikowe wyglądają inaczej. Według niektórych służb taka terapia szokowa ma nakłaniać do zmian.
    Jeden z policjantów pchnął cię do przodu. Idziesz przed siebie. Zbliżasz się do czarnej, żelaznej bramy. Przy niej zatrzymuje Cię drugi funkcjonariusz. Za bramą stoi dwóch mężczyzn o szerokich barkach ubranych w granatowe mundury. Na piersi po prawej mają małe tabliczki z nazwiskami. Gdzieś z oddali idzie mężczyzna w czarnym garniturze. Poważny i wyprostowany. Brama się otwiera i wpuszczają Cię do środka. Policjanci ściągają ci kajdanki. Jeden z nich życzy Ci miłej zabawy w Szkole dla Trudnej Młodzieży.

    Szkola-Dla-Trudnej-Mlodziezy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga