10.12.2011
Ludzie są przezabawni z tą swoją naiwnością. Mogę być kimkolwiek, a oni uwierzą. Ile jest z tego zabawy. Jeszcze ciekawszy jest widok krwi płynącej ze świeżych rozcięć, ale i to z czasem staje się nudne, jak wszystko. To mnie zniechęca i sprawia, że nie chcę wstawać z łóżka.Kiedy rano obudziłem się i zszedłem na dół za oknem dostrzegłem czarne ptaszysko. Siedział na parapecie, a ja miałem ochotę skręcić mu kark.
Pamiętam jak co rano matka była jak naćpana, a siostra jak zwykle się na nią darła. Miałem ochotę je obie wtedy udusić, powoli, patrząc w oczy i czuć, jak ucieka z nich życie, jak walczą o ostatni oddech.
Nie poszedłem do szkoły, właściwie i tak nie byłem tam od dawna. Facet z którym mieszkam wieczorem znowu się o to wkurwiał, zupełnie jakby był moim pierdolonym ojcem.
Byliśmy wtedy w kuchni, wziąłem nóż i pchnąłem w jego brzuch. Ostrze weszło gładko, aż po rączkę, a on przynajmniej przestał wrzeszczeć.
Ścierwo.
-Timothy
19 lat
19 lat
30.01.2012
Nie mogłem go zabić, nie mogłem. Dotykał mnie, robił złe rzeczy, nie lubiłem tego, ale to moja wina, że nie umiałem sobie radzić. Zawsze bardzo się bałem, trząsłem się.Nie mogłem go zabić, nie dałbym rady. Nie umiałem zrobić krzywdy sobie, a co dopiero komuś.
Ale i tak stwierdzono, że go zabiłem, musiałem rozmawiać z panią, która powiedziała, że jest psychiatrą, zadawała dużo pytań, a ja nie na wszystkie potrafiłem odpowiedzieć.
Miałem w pamięci bardzo dużo luk.
Pani powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Moja siostrzyczka też tak powiedziała, wierzę jej, ale dodała, że przez jakiś czas będę musiał być w zakładzie, gdzie pani psychiatra się mną zajmie.
- Brian
30.03.2012
Nottingham! Jeszcze nigdy tutaj nie byłem! No… ale szpital to chyba niezbyt dobre miejsce na poznanie miasta.Szlag! A ja myślałem, że w tym miejscu zobaczę coś ciekawego, no!
Ale nikomu tutaj nie przeszkadza, że dużo mówię, mogę mówić ile chcę i nikomu nie przeszkadza, że noszę swetry tylko w paski. Jakbym założył sweter w kropki miałbym pecha, na pewno!
Pamiętam jak byłem mały i miałem na sobie bardzo ładną koszulkę w paski to znalazłem czterolistną koniczynę! I nikt nie wtedy nie przezywał! Nawet mama mnie pochwaliła za kwiatki które jej przyniosłem!
Paski muszą być na swetrze, czy tam koszulce.
- Willy
15 lat
15 lat
Dotknąć deszczu, by stwierdzić, że pada
Nie deszcz, tylko pył z Księżyca spada
Dotknąć ściany, by stwierdzić, że mur
Nie jest ścianą lecz kurtyną z chmur
Ugryźć kromkę, by stwierdzić, że żyto
Zjadły szczury i piekarz też zginął
Łyknąć wody, by stwierdzić, że studnia
Wyschła oraz wszystkie inne źródła
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
-"Dotknąć..." R. Wojaczek
Brian Ways
15.02.1993 - ...
Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości (osobowość mnoga), zaburzenia odżywiania
___
Od autorki: Dzień dobry! My się już z większością znamy, Tim zdechł, ale Brian żyje. Zapraszam do wątków, powiązań i innych takich.
Uwaga, na zaś: Odpisuję w kolejności jak na kogo mam pomysł.
15.02.1993 - ...
Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości (osobowość mnoga), zaburzenia odżywiania
Znajdź sobie miejsce we własnej głowie i schowaj się tam.
___
Od autorki: Dzień dobry! My się już z większością znamy, Tim zdechł, ale Brian żyje. Zapraszam do wątków, powiązań i innych takich.
Uwaga, na zaś: Odpisuję w kolejności jak na kogo mam pomysł.
[Witam witam i o wątek pytam :). Oczywiście mogę zacząć (no chyba, że ty chcesz) ale masz może jakieś pomysły/sugestie?]
OdpowiedzUsuń//Charlotte
[ no oczywiście, że chcę ;) zastanawiałam się tylko, czy nadal będą się 'znać'. zaczniesz? ]
OdpowiedzUsuń[Czemu nie spróbować, tylko jeśli możesz zacząć :)]
OdpowiedzUsuń[Cześć, heej i czołem. :D Wąteczek?]
OdpowiedzUsuń[Oczywiście, że ma chęć ; )]
OdpowiedzUsuńPodniósł wzrok na włamującą się na dach osobę. On sam przyszedł tutaj już jakiś czas temu, dlatego w pierwszej chwili pomyślał, że ktoś zorientował się już o jego nieobecności w budynku, więc ten kogo za moment ujrzy, okaże się jakimś pielęgniarzem, bądź stażystą. Ku swojemu zaskoczeniu dostrzegł chłopaka, którego dość dobrze kojarzył z korytarza, czy świetlicy. Drugie piętro, ostatni pokój. Tak najłatwiej było mu skojarzyć, a to tylko i wyłącznie dlatego, że często obserwował różnych pacjentów, szukając w nich swoich potencjalnych ofiar.
OdpowiedzUsuń[ dobra, też nie lubię zaczynać, ale coś tam masz. jak wyszła chujnia, to mów od razu :D ]
Siedziałam w fotelu wpatrując się w okno, gdy nagle do świata żywych przywróciło mnie pukanie do moich drzwi. Tak to kolejny pacjent. Bardzo ciekawy przypadek mi się trafił, osobowość mnoga. Gdy wszedł przesylabizował powitanie, ja mu odpowiedziałam uśmiechem.
OdpowiedzUsuń-Witaj, możesz tu usiąść- powiedziałam i wskazałam na krzesło.- Czy mógłbyś mi się przedstawić i coś o sobie opowiedzieć?- Zapytałam się chłopaka. Jestem ciekawa kim jest w tej chwili.
Osobowość mnoga jest bardzo ciekawą i tajemniczą chorobą, jeden z moich profesorów uważał iż jest to opętanie i pomogą tylko egzorcyzmy. Jak się potem dowiedziałam, egzorcyzm nigdy nie zadziałał, więc opętanie można wykluczyć.
-Ach, zapomniałabym się przedstawić, jestem Daniel Gray.-Co te ciekawe przypadki robią z ludźmi, niby normalny pacjent, a jestem Go tak ciekawa. Pierwszy raz spotykam się z tą chorobą. Kocham "Butterfly Effect". Matko o czym ja myślę, mam zajmować się pacjentem, a nie rozmyślać o filmach!
[Mam nadzieję, ze się podoba :)]
[Jestem zakochana w nowej postaci, no *-* Jak widać, opłacało się trochę pomęczyć, bo postać wyszła świetna i na pewno nie będziesz musiała już martwić się o to, że jest za dużo podobnych.
OdpowiedzUsuńChcę wątek, koniecznie! Co prawda póki co jestem w rozsypce. Albo zarzuć pomysłem, a ja zacznę - tak będzie sprawiedliwie xD]
Przez dłuższy czas, tylko obserwował przybysza w milczeniu, starając się przypomnieć sobie choćby jego nazwisko. Dopiero po chwili zorientował się, że nie znalazł się jeszcze w sytuacji, gdzie mógłby usłyszeć, jak ktoś się do niego zwraca, nie widział też przelotem jego karty pacjenta.
OdpowiedzUsuńSięgnął za ucho po papierosa i odpalił go swoją ostatnią zapałką. Nie zgasił jej od razu, tylko zaciągając się dymem, czekał aż jej płomień umrze sam. Następnie ponownie wlepił wzrok w siedzącą na skraju dachu postać.
[Mi pasuje. Christilla lubi chodzić nocą i straszyć. c:]
OdpowiedzUsuńI kolejna noc spędzona w izolatce. Tym razem czas zleciał jakoś szybciej. Może dlatego, że zamiast zwyczajowych drgawek, czy krzyków tym razem Fabian śmiał się jak prawdziwy psychol?
OdpowiedzUsuńSam nie wiedział, ale jakoś nieszczególnie go to interesowało. Najważniejsze, że rano go wypuścili i nareszcie mógł pochodzić po korytarzach, a nie siedzieć w czterech ścianach. Nie znosił, kiedy się go ograniczało. Miał wtedy wszystko i wszystkich rozgromić.
Ta sama nienawiść odezwała się w nim również wtedy, kiedy drugi raz wysłano go na sesję grupową. Usiłował prosić o zmianę decyzji kilkakrotnie, ale lekarze już postanowili i nie miał wyboru.
Do sali został przyprowadzony przez pielęgniarza i ten poszedł sobie dopiero wtedy, kiedy wszyscy pacjenci weszli do środka wraz z terapeutką.
Fabian nieco nerwowo rozejrzał się po pomieszczeniu i zajął krzesło najbliżej okna, w które niedługo potem wbił wzrok. Starał się być rozluźniony i opanowany, chociaż średnio mu to wychodziło.
W końcu znudziło mu się jednak patrzenie na ptaki, trawę i te inne ozdobne pierdoły, więc przesunął wzrokiem po osobach, z którymi zmuszony był tu przebywać.
Kiedy zobaczył Briana mimowolnie się uśmiechnął, a potem wstał i bez słowa zmienił miejsce. Ignorował to, co właśnie mówiła do grupy terapeutka, oraz fakt, że ta zmiana miejsca mogła się jej nie podobać.
- Też cię tu przyciągnęli? - mruknął półszeptem, koncentrując się teraz tylko na chłopaku, zupełnie jakby pozostałych nie było w sali.
[ Zaczęłam, mam nadzieję, że może być i nie jest jakoś wybitnie długo :D ]
[Hmm, Diana ma za zadanie porozmawiać ze wszystkimi i sporządzić na ich temat notatkę by pomóc jakoś lekarzom. No, ale okazuje się, że Diana ma tajemnicę - nerwicę - która w szpitalu nasila się, bo powracają do niej wspomnienia z domu przez co zaczyna świrować. No i może twoja postać widziałaby taki jej napad?]
OdpowiedzUsuńDeszczowa noc. Taka sama w jaką umarła Dolores.. - pomyślała dziewiętnastolatka po czym powoli pokręciła głową, a jasne i długie włosy rozsypały się na jej szczupłych ramionach. Wzięła kilka głębszych wdechów, stawiając powolne i ostrożne kroki po pustym i przeraźliwie cichym korytarzu. Nie było tu ani jednej żywej duszy. Zaś nieżywe pewnie były... Widziała cienie duchów prześlizgających się po ścianach, drzwiach pokoi i oknach.
OdpowiedzUsuńDotarła do schodów, stawiała powoli kroki, a schody skrzypiały w nieco przerażający sposób, jakby były wyjęte z mrocznego horroru. Lazurowe tęczówki Christilli niezbyt dobrze odnajdowały się w ciemności i mroku. Gdy zeszła ze schodów i przeszła kawałek, nacisnęła jedną z klamek. Nie miała pojęcia, że weszła do świetlicy. Nie wiedziała w jakim pomieszczeniu obecnie się znajduje. Przymrużyła delikatnie powieki i w półcieniu dostrzegła męską postać.
- Co tutaj robisz? Kim jesteś? Po co tutaj przyszedłeś? - były to pierwsze pytania, które padły z ust jasnowłosej.
Blondynka była ubrana jedynie w błękitną koszulę nocną sięgającą do połowy ud, pod którą nie miała bielizny. Jej długie i gęste włosy były w nieładzie. Czarne, gęste rzęsy okalały jej oczy, które były nieco podkrążone. Pachniała jabłkami.
OdpowiedzUsuń- Mam na imię Christilla. - wyciągnęła w jego kierunku swoją kruchą, mleczną dłoń, mierząc go uważnym wzrokiem. - Nie możesz spać? Dlaczego? Ach, ja nie chce spać. Lekarze nawet nie chcą dać mi pigułek. - mruknęła głosem pełnym niezadowolenia. - Jesteś tutaj nowy? Bo wiesz, ja jestem tutaj zaledwie od tygodnia, może dwóch.. Nie pamiętam, bo mam ostatnio dziwne kłopoty z pamięcią. - pokręciła głową do swoich myśli. Nie wiedziała nawet czy chłopak słucha jej słów, czy też jest zainteresowany czymś innym.
Wskoczyła zgrabnym ruchem na parapet, zajmując miejsce obok niego. Zlustrowała go uważnym spojrzeniem po czym odezwała się cichym i melodyjnym głosem.
OdpowiedzUsuń- Dziękuje. Nikt mi nigdy nie mówił, że coś mu się we mnie podoba. - szepnęła jakby sama do siebie, po czym dotknęła jego ciemnych włosów. - Włosy rozjaśniają się od słońca, można je też nieco rozjaśnić miodem i rumiankiem. - posłała mu promienny uśmiech, malujący się na jej porcelanowej twarzy. Po chwili dodała nieco głośniej. - Wydaje mi się, że jesteś tutaj krótko. - powiedziała. Takie właśnie miała przeczucie.
Po chwili odwróciła się do niego bokiem, przyklejając czoło do szyby. Podążyła palcem za kroplami deszczu.
- Kap. Kap. Kap. - mruknęła.
Fabian nie wyglądał na specjalnie wciągniętego przemową terapeutki. Jednym uchem jej słuchał, a drugim to wszystko wypuszczał, co by sobie głowy niepotrzebnie nie zatruwać.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie przeciągnął się na krzesełku, wyciągając ręce przed siebie. Kilka kości chrupnęło, jakby chciało powiedzieć, że wymagają naprawy, albo chociaż trochę więcej delikatności w użytkowaniu.
Potem aktywność fizyczna Mavericka zupełnie spadła do zera. Siedział sztywno i czasami przesuwał tylko wzrokiem po sali i ludziach się w niej znajdujących.
Ostatecznie uznał Briana za najbardziej ciekawy obiekt do obserwowania.
Zamruczał cicho pod nosem i spojrzał na niego z taką miną, jakby odgrywał rolę kociaka porzuconego nocą, w jakąś ciemną, obskurną uliczkę, na pastwę losu.
Ciekawiła go reakcja Briana. Może go pogłaska? To byłoby miłe z jego strony.
Dochodzi wieczór, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Przeskakuję z nogi na nogę, szukając miejsca dla siebie. W świetlicy puszczają film, czasami mamy wieczorki filmowe, ale ja nie chcę go oglądać. Nie wiem czemu, chyba dlatego, że nie będzie tam słoni.
OdpowiedzUsuńNaglę słyszę muzykę. Niedawno otwarli salę muzyczną i kręci się tam dużo osób, dlatego tam nie wchodzę. Ale dzisiaj wszyscy oglądają film, więc myślę sobie, że co mi zależy. Wszędzie mijam ludzi, na stołówce, na świetlicy, w łazience, na korytarzu, więc i tutaj kilku ludziów mogę wytrzymać.
Wchodzę do środka, czy raczej wsuwam jedynie głowę i podglądam co się dzieję. Przez długi czas wsłuchuję się w muzykę. Do podobnych dźwięków mój brat śpiewa, ale nie umiem tego powtórzyć. Ciekawe czy w więzieniu jeszcze śpiewa.
- Co grasz? - pytam nagle, gdy muzyka ucichła. Wchodzę głębiej, ale ciągle stoję prawie przy progu.
Słysząc, że powinnam mówić szybciej roześmiałam się głośno i radośnie. Powiedziałam:
OdpowiedzUsuń- Zazwyczaj mówię szybko i też niewyraźnie. Rozmówca często nie nadąża za mną i nie wie o co mi chodzi. Czasami mówię strasznie dużo i niepotrzebnie, a czasami nie mówię nic. Cisza czasami rozładowuje napięcia, które siedzą we mnie. - mówi, opierając się plecami o zamknięte okno. Słychać bębnienie deszczu o szybę. Przymykam delikatnie powieki. - Opowiedz mi coś o sobie. - proszę cichym głosem. Chłopak chyba lubi mówić. Ja też lubię mówić. Ale jeszcze bardziej lubię słuchać. Chyba jestem idealnym słuchaczem dla Williego.
Ani trochę nie wzruszył go ten złowrogi ton, na jaki chłopak się zdobył. Wciąż przyglądał mu się bez skrępowania, trzymając papierosa pomiędzy wargami, a w palcach wolnej dłoni nadal obracał wypaloną już zapałkę.
OdpowiedzUsuń- Owszem, gapię się - odparł dopiero po dłuższej chwili, wcześniej czekając, aż nieznajomy zakończy tę serię bezcelowych uderzeń butem o zimny mur. Louis wiedział doskonale, że jeśli spyta o powód jego rozdrażnienia, ten odpowie, że to on jest powodem. On sam pewnie też by tak zareagował, gdyby miał po prostu gorszy dzień, a nagle znikąd znalazłby się ktoś, to zacząłby zadawać niewygodne pytania. Dlatego czarnowłosy milczał, w spokoju delektując się papierosowym dymem i obserwując chłopaka w milczeniu.
[Dopiero teraz zorientowałam się, że masz muzykę z jednego z moich ulubionych filmów *-* Requiem dla snu to jest po prostu mistrzostwo. Najlepsza rola Jareda.]
OdpowiedzUsuń- Szkoda, że nie pamiętasz - mówię cicho, stawiając jeszcze kilka kroków wgłąb pomieszczenia.
Rozglądam się. Są tutaj jakieś instrumenty, ale na żadnym nie gram, więc ich nie dotknę. Brat nie pozwalał dotykać mi żadnych instrumentów, kiedy raz byliśmy z mamą w operze na jego przedstawieniu i potem weszliśmy za kulisy. Miał taki ładny głos, ciekawe czy jeszcze śpiewa. Powinien, bo przecież znał takie ładne piosenki.
- Zagrasz coś jeszcze dla mnie? - mówię spokojnie i dochodzę zupełnie do instrumentu. Ma ładne klawisze, więc dotykam jeden, a potem drugi, ale muzyka nie jest ładna. - Myślisz, że można nauczyć słonia grać na fortepianie?
Mógł się tylko domyślać, że chłopak ma ze sobą duży problem z którym zupełnie sobie nie radzi. Może gdyby nie skulił się tak nagle i nie zaczął oddychać niemiarowo, tylko zamiast tego wciąż waliłby stanowczo nogą w mur, nie wyszłoby na jaw, że w rzeczywistości jest cholernie słaby. Ale to były tylko rozważania Louisa, na podstawie tej krótkiej obserwacji.
OdpowiedzUsuńZaciągnął się papierosem ostatni raz, po czym zdusił niedopałek o ścianę budynku i wypuścił go spomiędzy palców.
- Może jednak chcesz porozmawiać? - spytał łagodnym tonem, wciąż bawiąc się bezużyteczną już zapałką.
Louis miał bardzo dobry słuch, więc nie miał najmniejszego problemu z dosłyszeniem cichego szeptu tego chłopaka. Westchnął cicho na jego odpowiedź, zupełnie jakby faktycznie martwił się jego stanem i chciał go jakoś w tym wesprzeć, co przecież w wykonaniu Louisa nie mogło być prawdą.
OdpowiedzUsuń- Jak chcesz - mruknął, wciąż nie zmieniając tego przyjemnego tonu głosu na swój naturalny. - Ale jeśli zmienisz zdanie, to pozwolę ci się nawet wypłakać na ramieniu - oznajmił, uśmiechając się pod nosem. Lubił przyciągać do siebie takie właśnie, słabe i zagubione osoby, bo w jakimś sensie go to bawiło.
-Lubię psy jak wszystkie inne zwierzęta, niestety nigdy go nie posiadałam. Jeśli mogłabym cię prosić byśmy na TY nie przechodzili tak szybko, jesteś ode mnie młodszy i nie chcę Cię nauczyć, że wszystko jest łatwe i przyjemne, chyba wiesz o co mi chodzi. Proszę opowiedz mi o swojej babci, jaka ona była dla Ciebie, ile dla Ciebie znaczyła.
OdpowiedzUsuńChłopak trząsł głową jakby miał problem z koncentracją, trzeba to poćwiczyć. Ciekawa jestem, co siedzi w głowie tego młodego człowieka i wszystkich z osobowością mnogą, może to właśnie ta osoba pomoże mi się tego dowiedzieć.
Noc.Zazwyczaj wtedy się śpi.Ona nie mogła. Głosy dochodzące znikąd doprowadzały ją do szału. Jeszcze ten cholerny dyżur, bo lekarz dyżurny musiał po coś wolne wziąć. Taa, pewnie żeby pojechać do kochanki. A oni mieli użerać się ze stadem psychopatów.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Tylko taka osoba mogła wyciągnąć ją z tego wszystkiego. Dobrze by było,żeby ktoś krzyknął, pisnął,żeby mogła uwolnić się od tego. Ale te uporczywe dupki pobiegły by za nią. Są nawet z nią w łazience. Nie może spokojnie załatwić swoich potrzeb, bo one tam siedzą!
Poszła na obchód. Wchodziła do każdego pokoju. Spali. Na całe szczęście.Albo i nie. Gdy weszła do jednego z takich pomieszczeń nie wytrzymała.
- Odpierdolcie się ode mnie wszyscy! - Swoim krzykiem obudziła osobnika zamieszkującego pokój.
[Mam nadzieję, że może być. ; ) Jak nie to krzycz, zmienię]
Dziewczyna z uwagą słuchała słów chłopaka, cała promieniała.
OdpowiedzUsuń- Jakiej rasy był Twój piesek? Jakie imię mu dałeś? Och, też kiedyś miałam zwierzaka. Ale to był piękny, czarny kotek. Przybłąkał się do kliniki. Po tygodniu lekarze go odkryli i mi zabrali. - zwiesiła delikatnie głowę. Lecz po chwili ożyła. Obdarzyła chłopca jeszcze szerszym uśmiechem. - Mówiłeś mi już ile masz lat? Jak nie to powiedz. - dziewczyna miała drobne problemy z pamięcią, dlatego jej wspomnienia zacierały się. - Grasz na jakiś instrumentach? - spytała, nawijając na palec pasmo swoich jasnych włosów. Ona sama grała na skrzypcach, pianinie i wiolonczeli.
-Ja? Tak, kochałam swoją mamę. Chciałbyś abyśmy poszli kiedyś do sali muzycznej, zagrałbyś mi coś na fortepianie. Możemy nawet pójść teraz, jeśli chcesz.
OdpowiedzUsuńTen chłopak coraz bardziej mnie zaskakiwał, był wręcz można powiedzieć uroczy.
Swoją drogą jeszcze nie miałam czasu, aby zobaczyć wszystkie pokoje w szpitalu, może właśnie nadarza się okazja, aby pozwiedzać? Jestem ciekawa jak gra, jaki gatunek muzyczny najbardziej mu odpowiada.
W pierwszym odruchu nie wiedział czego się spodziewać, toteż przymknął lekko oczy, ale czując mierzwienie włosów mimowolnie zamruczał i przekręcił głowę niczym ucieszony szczeniak. Kiedy uznał, że u Briana znowu nastąpiła zmiana tożsamości, czy jak to się tam fachowo nazywało (bo on tego nie był pewien i wolał się w takie tematy nie zagłębiać), przesunął się z krzesełkiem jeszcze bliżej, po czym się do niego przytulił. Zrobił to, na co miał ochotę. Nie lubił marnować okazji do dobrej zabawy, chociaż wiadomo, że były takie sytuacji, kiedy trzeba należało się powstrzymać, spuścić głowę i przemilczeć, żeby nie stracić w oczach innych ludzi.
OdpowiedzUsuń- Zrobiłeś sobie kuku. Trzeba trochę uważać.. - westchnął i pokręcił głowę z dezaprobatą. - Tak to jest, jak się ciągnie za to, za co nie trzeba.
Po kolejnej odpowiedzi chłopaka, Louis powoli zaczynał utwierdzać się w myśli, że jeśli dalej będzie pomiędzy nimi tak duża odległość, to nic nie uda mu się zdziałać. Bez większego namysłu podniósł się więc do pionu i bezszelestnie przeszedł te kilka kroków, chcąc zmniejszyć dystans, najlepiej do zera. Usiadł jednak kawałek za chłopakiem i pochylił się minimalnie do jego ucha
OdpowiedzUsuń- Powtarzasz się - szepnął, po czym odsunął głowę i podniósł wzrok na ciemne niebo. - Czasem lepiej jest pogadać z kimś, kto również ma jakieś problemy, niż z jednym z tych konowałów - powiedział jakby w zamyśleniu.
- A będziesz ze mną rozmawiać, jeśli trochę się odsunę? - spytał, przechylając się lekko w prawo, by móc spojrzeć na profil chłopaka. Nie do końca miał pewność, czy to on wzbudzał w nim strach swoją obecnością, czy może nieznajomy po prostu z natury był tak niespokojny i roztrzęsiony.
OdpowiedzUsuń- Z reguły nie jestem natrętny i odpuszczam, kiedy ktoś jawnie chce mnie spławić, ale tutaj będę trwać przy swoim, bo widzę że potrzebujesz pomocy - mówił, wciąż wpatrując się w bok twarzy chłopaka.
Przesunął się odrobinę, chcąc dotrzymać tej małej umowy. Jedną nogę zwiesił w dół, drugą podciągając pod siebie i przez dłuższą chwilę po prostu milczał, wpatrując się w twarz chłopaka. Napawał się jego strachem, tym samym starając się jeszcze jakoś go zdefiniować.
OdpowiedzUsuń- Wszyscy tutaj jej potrzebujemy, tak bynajmniej wmawiają nam lekarze - mruknął, przy czym zdobył się na jeden, ze swoich wyuczonych już sympatycznych uśmiechów.
- Brian - powtórzył cicho, chcąc upewnić się, że zapamięta to imię. - Ja jestem Louis - przedstawił się swoim prawdziwym imieniem.
Oczywiście nie umknęło jego uwadze to, że Brian mimo wszystko odsuwa się jeszcze kawałek, jakby tak wielką różnicę sprawiało mu przesunięcie się o te kilka, właściwie nic niewartych centymetrów.
OdpowiedzUsuń- Mądre stwierdzenie, Brian - pochwalił go i normalnie wyciągnąłby jeszcze rękę, by pogładzić chłopaka po ramieniu, jednak powstrzymał się przed tym w porę, bo wcale nie zależało mu na tym, by go spłoszyć.
- Tylko tak się składa, że ci ludzie z papierami, często mają to głupie szczęście i ich przypuszczenia się sprawdzają - powiedział łagodnym tonem, doszukując się w wyrazie twarzy swojego towarzysza, choćby najdrobniejszej zmiany.
- Nie przepadasz za ludźmi, co? - spytał nagle.
Słucham w milczeniu jego gry, uśmiechając się szeroko. Mój brat śpiewał właśnie do takich piosenek i przypominają mi o czymś miłym. O domu i o naszych zabawach. Szkoda, że ktoś się o nich dowiedział i wysłał brata do więzienia. Ciekawe czy jeszcze śpiewa. Chciałbym, żeby mi pośpiewał jedną ze swoich pięknych piosenek. Na przykład tą o poderżniętym gardle. Obiecał mi, że kiedyś mnie jej nauczy, ale już nie zdążył.
OdpowiedzUsuń- Strasznie ładnie grasz - mówię, kiedy ucichł dźwięk fortepianu. - Pewnie muszą strasznie Cię kochać i tęsknić za Tobą, bo nie możesz im już w domu tak ładnie grać, co?
Póki co, nie dawał chłopakowi żadnych powodów do tego, by ten mógł mu nie ufać. No, może poza wyglądem... bo chyba ciężko obdarzyć zaufaniem kogoś, kto ubiera się wyłącznie na czarno, a wymalowaną twarz okalają równie ciemne, długie włosy. I do tego wpatruje się w Ciebie tymi sztucznie stalowymi oczyma, w których nie odbijają się kompletnie żadne emocje.
OdpowiedzUsuń- Coś czuję, że wcale mi się nie wydaje - odparł, dopiero teraz uwalniając chłopaka od swojego spojrzenia. Wyrzucił też tę wypaloną zapałkę i palce dłoni, w których ją trzymał, podsunął pod nos. Przepadał za tym specyficznym zapachem.
[Hmm Willy zapowiada się ciekawie xD no to spróbuję coś zacząć]
OdpowiedzUsuńLola nie mogła zaaklimatyzować się w tym miejscu. Nie ważne jak się starała, po prostu nie mogła. Nie dość, że codziennie zmuszali ją do przyjmowania leków i psychoterapii to jeszcze jedzenia nie dało się przełknąć, nie miała tu z kim pogadać a wszyscy faceci byli gejami. O losie! Za jakie grzechy ją to spotkało?
Na stołówce jako jedyna siedziała sama przy stoliku w koncie pomieszczenia, zupełnie odizolowana od reszty świata. Znudzona grzebała w zielonej brei zwanej tutaj jedzeniem, ledwo powstrzymując się od rzucenia tą tacą o ścianę. Po chwili zauważyła, że przypatruje jej się jakiś chłopak. No tak, wszyscy się na nią codziennie gapili. W sumie sama nie wiedziała czemu.
- Mówię tylko to, co widzę - odpowiedział dopiero po chwili, siląc się na łagodny ton głosu. - Pewnie znowu zacząłbyś panikować, gdybym przysiadł trochę bliżej ciebie - mruknął, podnosząc wzrok na niebo. Powoli zaczynał dochodzić do wniosku, że z Brianem raczej nie uda mu się załatwić niczego po dobroci. Chłopak w ogóle nie był nim zainteresowany i chyba nawet w ogóle nie zdążył jeszcze, dokładniej mu się przyjrzeć.
OdpowiedzUsuń- Masz może zapałki, albo jakiś inny ogień? - spytał nagle, spoglądając na swojego cichego rozmówcę. Znów chętnie by sobie zapalił.
Jak w jakimś cholernym amoku spojrzała się na niego. Oczy miała dzikie jakby dopiero co wypuszczoną ją z buszu. Jak na stażystkę to ona nie wyglądała, co to to nie!
OdpowiedzUsuń- Mam tobie pobrać krew do analizy medycznej. - Odpowiedziała jakąś kompletną bzdurę. Przecież kto normalny, w nocy, pobiera krew? Jednak to nie była jej wina. Rządziły nią bachory, które pożądały krwi. Nie jej, nie swojej, ale innych.
- Zapraszam do gabinetu. - Mruknęła jeszcze, uśmiechając się już zupełnie normalnie.
Normalna to nie była.
- No już.Ruszaj tą zasraną dupe i szoruj do gabinetu! Trzeci raz nie powtórzę. - Wrzasnęła na niego po raz kolejny
- Bardzo dobrze, że Cię nauczyła, bo pięknie grasz - mówię uśmiechając się. Naciskam kilka klawiszy, ale muzyka nie wychodzi zbyt ładna. Wzruszam ramionami. - Moja mama niewiele mnie nauczyła, bo ciągle pracowała. Kazała mi tylko słuchać brata, który był bardzo kochany. Robił wszystko, żeby mnie wyleczyć. Ale teraz siedzi w więzieniu - naglę smutnieję i znowu coś naciskam na fortepianie. - Nauczysz mnie? Proooooszę! - piszczę, a potem chichoczę. Chcę, żeby się zgodził. Może jak mój brat wyjdzie z więzienia i się mu pochwalę to będzie ze mnie jeszcze bardziej dumny?
OdpowiedzUsuń- Mój brat śpiewał do takiej muzyki. Ogólnie, dużo śpiewał. I znał bardzo ładne piosenki. Kocham go za to, że tyle mi śpiewał. Szkoda, że ja nie mam takiego głosu.
Wiedział, że pod tym względem się co do niego nie myli. Chłopak wręcz emanował lękiem, którym Louis mógł się delektować, nawet jeśli nie siedział tak blisko niego, jak tego chciał.
OdpowiedzUsuńW zasadzie on również się nie spodziewał, że Brian będzie mieć przy sobie coś takiego, dlatego z niekrytym zadowoleniem sięgnął po zapalniczkę, którą ten wyciągnął w jego stronę. Brian wcale nie wyglądał na palącego, stąd to zaskoczenie.
Przez dłuższą chwilę po prostu przypatrywał się płomykowi, nim odpalił wreszcie, wetkniętego pomiędzy wargi papierosa. Oddał chłopakowi jego własność, kładąc mu ją na kolanie.
- Co jest źle? - spytał, wyraźnie zainteresowany usłyszanym przed chwilą słowem.
Oj tam, zaczynać rozmowy tak naprawdę to nikt nie potrafił. Ale sam fakt, że ktoś chciał z nią porozmawiać sprawiał jej dziecinną radość. Nawet nie próbowała kryć swojego zdziwienia kiedy chłopak po prostu się do niej przysiadł i zagadał. Odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy i uśmiechnęła się nieśmiało, co naprawdę rzadko jej się zdarzało.
OdpowiedzUsuń-Miło mi cię poznać, Williamie. Jestem Charlotte ale możesz mówić do mnie jak chcesz, najczęściej to jest po prostu Lola.
Patrzyła się na niego jak na wariata. Oskarżał ją o to, że byłą zdrowo stuknięta, a nic tak naprawdę o niej nie wiedział. No pomimo tego drobnego faktu, że gada do pustej przestrzeni.To swojej wyobraźni, która staje się bardzo realistyczna.
OdpowiedzUsuń- Na pobranie krwi! - wrzasnęła po raz kolejny. - JUŻ! Czekam na ciebie w gabinecie.- Trzasnęła drzwiami. Na korytarzu zebrał się tłum gapiów. - A wy co?! Spać kurwa mać nie możecie? Do pokoi już. Chyba, że tak bardzo zatęskniliście za tabletkami. - Weszła do gabinetu i czekała na delikwenta. Wiedziała, że igła dzisiaj cieniutka nie będzie.
I że będzie bolało.
Radiowóz zatrzymuje się przed wielkim, grubym murem. Nad nim widzisz dumnie wznoszący się budynek. Funkcjonariusz policji otwiera tylne drzwi samochodu. Wyciąga Cię na zewnątrz. Nadal masz zakute w kajdanki ręce. Rozglądasz się wokoło. Zupełnie nie wiesz gdzie jesteś. To miejsce nie przypomina tego, w którym byłeś ostatnio, nawet płyty chodnikowe wyglądają inaczej. Według niektórych służb taka terapia szokowa ma nakłaniać do zmian.
OdpowiedzUsuńJeden z policjantów pchnął cię do przodu. Idziesz przed siebie. Zbliżasz się do czarnej, żelaznej bramy. Przy niej zatrzymuje Cię drugi funkcjonariusz. Za bramą stoi dwóch mężczyzn o szerokich barkach ubranych w granatowe mundury. Na piersi po prawej mają małe tabliczki z nazwiskami. Gdzieś z oddali idzie mężczyzna w czarnym garniturze. Poważny i wyprostowany. Brama się otwiera i wpuszczają Cię do środka. Policjanci ściągają ci kajdanki. Jeden z nich życzy Ci miłej zabawy w Szkole dla Trudnej Młodzieży.
Szkola-Dla-Trudnej-Mlodziezy.blogspot.com