INFORMACJE

Witam serdecznie w Szpitalu dla Chorych Nerwowo i Psychicznie, który został przeniesiony:





1 września 2012

Oni chcą mnie martwego.


Euforia.
Stan, podczas którego czuję się niesamowicie szczęśliwy. Śmieję się, bardzo głośno, chociaż nie mam ku temu powodu, argumenty już dawno zostały odrzucone, bo jest mi dobrze. Nie chcę, by ten stan mnie opuszczał, wystarczy mi to, co odczuwam w tej chwili, wystarczą mi płytkie uczucia.

Brak łaknienia.
Nie potrzebuję pożywienia, kilogramy powoli znikają, a to sprawia, że zaczynam czuć się piękny. Nie chcę jeść i nie odczuwam głodu, ani sytości. Ten układ mi odpowiada, czekam, aż waga pokaże „jesteś piękny” zamiast znienawidzonych siedemdziesięciu siedmiu kilogramów.



Odsunięcie poczucia lęku.
Mogę wszystko! Jest mi z tym cholernie dobrze, znowu czuję się szczęśliwy, wysokość nie jest straszna nawet gdy patrzę w dół z dziesiątego piętra. Gdybym skoczył, wcale bym się nie bał. Rozkładam ramiona i zaczynam się śmiać, a chłodny wiatr uderza w moją twarz i bawi się włosami które wpadają mi do ust. 
Nic nie jest ważne kiedy ona jest ze mną i zostanie jeszcze długo. Moje szczęście.

Drżenie mięśni.
Moje ciało się trzęsie, zupełnie jakbym wybiegł nago, na ulicę, zimą i to w środek burzy śnieżnej. Nie jest mi zimno, ale czuję, że utrzymanie w dłoni papierosa jest nie lada wysiłkiem. Muszę znaleźć miejsce w które mogę się ukuć, potrzebuję igły, potrzebuję mojego szczęścia, które powinno trwać już wiecznie.
Nie odchodź ukochana.


Zmniejszenie wrażliwości na ból.
Nieważne, jak bardzo będą pocięte moje uda, dopóki nie poczuję czegoś, co chcę odczuć. Ból jest w tej chwili jedyną rzeczą na której mogę się skupić. Nie ważne, jak wiele krwi wypłynie, dopóki się uśmiecham. Blizny też mogą być piękne, mogą zostać policzone i skatalogowane.
No, jeszcze raz, głębiej. Boli, śmieję się, bo to takie piękne, a później, zakrwawiony, zaczynam widzieć przed oczami czarne plamy. Opadam.



Patrzę na świat oczami o rozszerzonych źrenicach.
Oliver Robinson
20 lat
Psychoza amfetaminowa, zaburzenia odżywiania, dysmorfofobia
Pokój 14, pierwsze piętro
Album, Muzyka

[Witam Was, coby nie było, że cham i nawet się nie przywita. Powiązania - tak, a wątki jeszcze chętniej.]

74 komentarze:

  1. [ Zero odzewu? Jeśli jesteś chętny/na na wątek to zapraszam do zaczynania, ewentualnie możesz podrzucić pomysł :P ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedział w rogu pomieszczenia, skąd miał idealny widok na całą stołówkę i ludzi, którzy w niej przebywali. Bujał się na krześle i od dłuższego czasu obserwował w skupieniu tego długowłosego chłopaka, który swoim krzykiem zwrócił na siebie uwagę większości pacjentów i osób dyżurujących. Wcześniej go tutaj nie spotykał, zatem chłopak musiał być nowy. Przecież Louis nie przegapiłby tak ciekawej osoby i na pewno nie przeszedłby obok obojętnie.
    Kolejne poczynania nieznajomego, wywołały szeroki uśmiech na jego ustach. Ewidentnie zaczynał mu się podobać.
    Dźwignął się z miejsca, dopiero kiedy tamten chłopak ruszył w stronę wyjścia. Podążył za nim, śmiejąc się pod nosem, gdy mijał sterroryzowanego stażystę. Doszedł do czarnowłosego i objął go wolnym ramieniem, dotrzymując mu kroku.
    - Jestem pod wrażeniem - rzucił niby to obojętnym tonem, jednak z wciąż zauważalnym na ustach uśmiechem. - Pierwszy dzień, a już zyskujesz szacunek wszystkich wariatów - ciągnął dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już miał nawiązać do wcześniejszej odzywki chłopaka, jednak ta intensywna czerwień przygryzanej wargi, zupełnie wyprowadziła go z równowagi. Oczywiście przyczynił się też do tego ton głosu i sposób, w jaki czarnowłosy wypowiedział kolejne słowa, no i ukradkowe spojrzenie tych magnetycznych, niebieskich tęczówek. Przez to wszystko, Louis całkowicie stracił chęć, oraz wenę na zabawę w uwodzenie. Najchętniej wziąłby go tu i teraz, zupełnie nie przejmując się obecnością innych ludzi. Nawet nie próbował walczyć z tą myślą, bo chwilę później faktycznie chwycił chłopaka za ręce i bez słowa przycisnął go do chłodnej ściany korytarza, niebezpiecznie zbliżając swoje usta, do jego pełnych warg. Wcale nie spodziewał się tego, jak ten może zareagować na jego zachowanie. Ale przecież o to w tym wszystkim chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Co powiesz na wątek? mogę zacząć, tylko podrzuć miejsce...]

    OdpowiedzUsuń
  5. Na jego ustach również wykwitł dość zaczepny uśmieszek. Podobało mu się zachowanie tego chłopaka i nie potrafił nie przyznać przed samym sobą, że miał śliczną buźkę.
    Sam przygryzł dolną wargę odruchowo, w momencie gdy czarnowłosy z premedytacją zaczął go prowokować.
    Przez to, że chłopak był tak drobny, Louis utrzymał go przy sobie bez większego problemu. Naparł na niego nieco bardziej, zmniejszając odległość pomiędzy nimi praktycznie do zera, w tym samym momencie odpychając nogę chłopaka kolanem, następnie zwinnie wchodząc nim pomiędzy jego uda, tak jak on zrobił to przed chwilą.
    - Krzycz, jeśli i tobie sprawi to przyjemność - wyszeptał prosto w jego wargi, po czym zamknął je swoimi ustami, w intensywnym pocałunku

    OdpowiedzUsuń
  6. Przewidywał, że ten go ugryzie, ale podobało mu się. Przecież gdyby cokolwiek nie przypadło mu do gustu, chłopak już dawno by się o tym dowiedział, przy czym jego śliczna buźka odbyłaby bardzo bliskie spotkanie ze ścianą.
    Wejrzał w intensywnie niebieskie oczy, oblizując wargi, które chwilę później wygiął w lekkim uśmiechu, kiedy poczuł ten specyficzny smak krwi. Wypuścił z uścisku jedną rękę chłopaka i wplótł palce w jego czarne włosy.
    - Jeszcze przed chwilą, chciałeś krzyczeć sam z siebie, zupełnie bez powodu - wymruczał, wcześniej przechylając lekko jego głowę i przysuwając usta do smukłej szyi. Przygryzł z wyczuciem delikatną skórę i przesunął udem po jego kroczu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholernie kręciła go cała ta sytuacja i jeszcze chwila, a naprawdę nie potrafiłby się jakkolwiek powstrzymać. Na szczęście, dla tego chłopaka, do uszu Louisa dobiegły dźwięki stawianych kroków i to w dość szybkim tempie. Spodziewał się tego, bo przecież zawsze ktoś musiał się kręcić po korytarzach i właściwie rzadko bywały puste.
    - Nie teraz - mruknął w szyję chłopaka, po czym zwolnił uścisk na jego nadgarstku i wyplątał palce z włosów, zwinnie odsuwając się od niego o kilka kroków. Uśmiechnął się pod nosem, mierząc wzrokiem sylwetkę czarnowłosego, który wciąż stał pod ścianą. Podobał mu się.
    - Znajdę cię, w swoim czasie - powiedział, nim odwrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Siedział na parapecie i w skupieniu palił papierosa, w momencie gdy ktoś z hukiem wpadł do jego pokoju. Ściągnął brwi odruchowo, lustrując wzrokiem tą drżącą ze złości sylwetkę, w pierwszej chwili nie mogąc jej rozpoznać. Wszystko przez tę sukienkę. Nie przypuszczał, że ten zbuntowany chłopak, który wczoraj zwrócił jego uwagę, lubi przebieranki. Ale to był on, nikt inny. Nikt tutaj nie posiadał tak oryginalnej burzy czarnych włosów, jak właśnie ten chłopak.
    - Sądziłem, że to ja będę musiał ciebie szukać, księżniczko - wymruczał, z wyraźnym zadowoleniem w głosie, przy czym pokręcił głową, nie kryjąc swojego rozbawienia.
    - Przyszedłeś z jakąś sprawą, czy może chcesz wrócić do wczorajszego spotkania i od razu przejść do rzeczy? - spytał, choć wcale nie zależało mu na konkretnej odpowiedzi. Po prostu lubił się droczyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słuchał go mimowolnie, ani na chwilę nie odrywając wzroku od jego bladej twarzy. Choć mówił w taki sposób, jakby faktycznie był pewny siebie i starał się tak zachowywać, to wcale tak nie wyglądał, zwłaszcza gdy pociągał za kraniec sukienki, którą miał na sobie. Bawiło to Louisa, niezmiernie, jednak nie potrafił uwierzyć w to, że chłopak znalazł się tutaj przypadkiem.
    Dźwignął się z miejsca i powolnym krokiem przemierzył całą odległość, która dzieliła go od czarnowłosego, ani na sekundę nie przerywając spojrzenia. Oparł wolną rękę o drzwi, tuż obok jego głowy, przyglądając się niebieskim oczom z bliska.
    - Więc po co tu przylazłeś? - spytał, po czym zaciągnął się ostatni raz i zdusił niedopałek na ścianie.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Niestety nie - mruknął, wydychając przy tym siwy dym, który trzymał wciąż w płucach, nim się odezwał. Skorzystał z tego, że drugą dłoń także miał już wolną i zaczął majstrować coś przy klamce, wciąż śledząc uważnym wzrokiem spojrzenie chłopaka.
    - Skąd ten strój, księżniczko? - zadał mu kolejne pytanie, którym zamierzał go tylko sprowokować. Chwilę później udało mu się zablokować drzwi, co opanował już niemalże do perfekcji i cofając dłoń, niby to przypadkiem przesunął nią po przedramieniu chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Tak mi się kojarzysz, zresztą nie znam twojego imienia - odpowiedział właściwie zgodnie z prawdą. Zaśmiał się pod nosem, szczerze rozbawiony kolejnym pytaniem chłopaka.
    - Będziesz musiał bardzo ładnie poprosić mnie o wypuszczenie - powiedział powoli i wyraźnie, patrząc prosto w niebieskie tęczówki. Następnie przybliżył usta do jego ucha i musnął płatek z niespotykaną dla siebie czułością.
    - Wtedy się zastanowię... - wyszeptał, kończąc tym samym swoją odpowiedź. Ręką, którą do tej pory opierał obok głowy chłopaka, objął go lekko w pasie i przyciągnął do siebie dosyć stanowczo.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Jeszcze zabawniejsze może być to, że nie znasz imienia osoby, w pokoju której zostałeś uwięziony - odpowiedział niewzruszony, jednak o jego ciągłym rozbawieniu mógł świadczyć ten ciągły uśmieszek, widniejący na jego ustach.
    - Sam będziesz musiał się o tym przekonać - wymruczał prosto w jego ucho, w odpowiedzi na kolejne pytanie. Wolną dłonią znów przechylił głowę chłopaka, zupełnie jak poprzedniego dnia, jednak tym razem nie przygryzł delikatnej skóry na jego szyi, a zaczął składać subtelne pocałunki. Wypuścił go z objęcia i przesunął dłonią wzdłuż szczupłego uda, po drodze zahaczając o kraniec sukienki i tym samym zadzierając ją nieco do góry.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Nie podoba ci się? - odpowiedział mu pytaniem, mimowolnie wiodąc spojrzeniem za jego smukłym palcem. Dopiero po chwili podniósł wzrok do niebieskich oczu, które były w niego wpatrzone.
    Wyczuł pod palcami te odznaczające się bruzdy, jednak nie poświęcił im większej uwagi, podążając dłonią do wystającego biodra. Nieraz miał do czynienia z osobami, które okaleczały się, by uspokoić galopujące myśli, czy stłumić ból psychiczny. Czasem pytał z czystej ciekawości, co jeszcze im to przynosi, bo właściwie sam nie potrafił tego pojąć. Tego chłopaka nie miał zamiaru o to wypytywać, ponieważ całą swoją uwagę skupiał teraz na jego oddechu, podczas gdy wprawnym ruchem przesuwał dłonią po jego kroczu.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Wtedy przestanę, wypuszczę i zapomnę o tobie - odpowiedział niezwykle spokojnym tonem, wciąż przyglądając się niebieskim oczom bruneta. Zabrzmiał naprawdę bardzo wiarygodnie i dosłownie każdy mógłby mu teraz uwierzyć, gdyby nie zdążył go jeszcze wystarczająco dobrze poznać.
    Chyba wolał go jednak odrobinę uwieść i rozkochać w sobie na tyle, na ile to było możliwe. Chłopak cholernie mu się podobał, więc Louis, kierując się swoim wrodzonym egoizmem, zachciał zatrzymać go przy sobie na dłużej. Zresztą udawanie czułego, od czasu do czasu, wcale nie było takie złe.
    Uśmiechnął się pod nosem, ciesząc się jego reakcją, po czym objął znów wąską talię chłopaka i pociągnął go wgłąb pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie skomentował słów chłopaka, jednak w duchu się z nich ucieszył. Nie miał pojęcia, dlaczego tak nagle zaczęło zależeć mu na tym, by on chciał zostać tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli. Przecież dotychczas tak bardzo kręcił go strach, odbijający się w oczach osób, które przetrzymywał tu bez ich przyzwolenia.
    - Bo co by to była za zabawa, jeśli wcale byś tego nie chciał, nieznajomy - wymruczał, napierając na bruneta swoim ciałem, zmuszając go do opadnięcia na łóżko. Te fałszywe słowa przychodziły mu z niespotykaną łatwością. Zawisł nad nim, opierając rękę obok jego głowy i przygryzł z wyczuciem jego dolna wargę, by następnie przesunąć po niej językiem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zazwyczaj unikał tak długich spojrzeń w oczy, jeśli już złapał kogoś w swoją sieć. Uważał to za zupełnie niepotrzebne, a i nie lubił, gdy ktoś zbyt długo mu się przyglądał. Jednak w tym przypadku wcale go to nie drażniło, ani nie rozpraszał. Nawet nie próbował się zastanawiać nad tym, dlaczego tak ciężko jest mu oderwać wzrok, od tych niebieskich tęczówek.
    - Wczoraj sam mnie do tego sprowokowałeś - odpowiedział, kiedy oderwał się już od miękkich ust chłopaka. Wyprostował się na chwilę, by sprawnym ruchem pozbyć się z niego tej sukienki, która wyraźnie mu przeszkadzała. Pochylił się nad wystającym biodrem i przesunął po nim językiem, idąc dalej w górę, by zatrzymać się przy szyi nieznajomego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Według Louisa, ciało chłopaka wcale nie było szkaradne. Może było wyraźnie wychudzone, ale za to nie miało w sobie nic odrzucającego, a wręcz przeciwnie.
    Pozwolił mu zdjąć z siebie koszulkę i przylgnął do jego ciała, tak jak chłopak tego chciał, co było do Louisa raczej niepodobne, bo zwykle robił wszystko na przekór innym, tym bardziej jeśli chodziło o sprawy łóżkowe. Nie lubił sprawiać nikomu przyjemności i robił to tylko sporadycznie, jeśli widział w tym głębszy cel. Może wreszcie to sobie uświadomił i dlatego chwycił za rękę bruneta, tę która wcześniej badała jego ciało i przytrzymał ją tuż obok jego głowy, w rozsypanych na pościeli włosach. Chwilę później przygryzł mocno skórę na jego szyi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Na zmianę przygryzał i obsypywał pocałunkami smukłą szyję chłopaka, jednak w momencie gdy poczuł jego paznokcie na swoim boku, odruchowo wgryzł się mocniej w delikatną skórę, póki nie poczuł specyficznego, metalicznego posmaku na zębach. Krwi wcale nie było wiele, bo nie zaczęła spływać wyraźną stróżką z podrażnionego miejsca, jednak Louisowi póki co tyle wystarczyło.
    Poruszył biodrami, prowokacyjnie pocierając swoją wyczuwalną pod czarnymi spodniami męskością, o krocze bruneta, patrząc przy tym w jego oczy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bawiło go to, że właściwie nie musi używać żadnej siły, by utrzymać rękę chłopaka, pomimo tego że ten próbował się wyszarpać. Przeszło mu nawet przez myśl, że może te marne próby wyrwania się z uścisku, to tylko część gry, w którą obaj się wciągnęli.
    Uśmiechnął się pod nosem, czując jak brunet majstruje palcami wolnej dłoni, coś przy jego rozporku i pokręcił głową z rozbawieniem, kiedy zamek wreszcie ustąpił i spotkał się znów z niebieskim spojrzeniem. Stanowczo zacisnął palce na jego szczęce i wpił się w miękkie usta gwałtownie i namiętnie zarazem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zamruczał w jego usta z wyraźnym zadowoleniem i dopiero teraz uwolnił jego nadgarstek z uścisku, by niecierpliwymi palcami przesunąć po udzie bruneta, które poczuł przy swoim biodrze. Przeniósł się z pocałunkami na jego szyję, następnie przechodząc z nimi jeszcze niżej, docierając do wrażliwego sutka, któremu poświęcił większość swojej uwagi. Na moment przestał myśleć o tym, że obie ręce chłopaka są teraz wolne. Nie pamiętał już, względem kogo ostatnio silił się na tyle czułości, nawet w tych najdrobniejszych gestach, przy czym w ogóle nie poznawał samego siebie. Nie ukrywał, że to również może być miłe i w jakimś stopniu potrafi sprawić przyjemność. Postanowił jednak zachować chociaż namiastkę ze swojej chorej natury, dlatego nagle zaprzestał pocałunków, uniósł się nieco i chwytając chłopaka za szczupłe ramię, zmusił go do przewrócenia się na brzuch.

    OdpowiedzUsuń
  21. Uśmiechnął się mimowolnie, kiedy chłopak ustąpił, mimo iż wcale tego nie chciał. Według Louisa, nieznajomy prezentował się niesamowicie seksownie, kiedy niesforne włosy układały się same, jakby wedle własnego uznania, a pojedyncze kosmyki opadały na jego drobną twarz. Mruknął coś o tym pod nosem, jednak niedostatecznie głośno, by jego towarzysz mógł go zrozumieć.
    Powiódł spojrzeniem po gładkich plecach, uśmiechając się przy tym w nieco szaleńczy sposób i najpierw dotknął ich delikatnie, samymi opuszkami, by po chwili wbić zaostrzone paznokcie w jasną skórę i przeciągnąć nimi aż do linii bielizny. Później pochylił się i nie zważając na reakcję bruneta, przesunął językiem po mocno zaczerwienionych śladach, scałowując każdą pojedynczą kropelkę krwi, która zdążyła się gdzieniegdzie pojawić.

    OdpowiedzUsuń
  22. Louis Moore7.09.2012, 22:12

    Rozochocił się tylko jeszcze bardziej, tym smakiem i widokiem i najchętniej sięgnąłby po coś znacznie ostrzejszego, niż paznokcie, by móc naciąć skórę głębiej, nasycić się widokiem krwi i może doprowadzić chłopaka do krzyku. Byłby do tego zdolny, zwłaszcza w tej chwili, jednak postanowił sobie, że tym razem nie wyrządzi mu większej krzywdy.
    Odsunął czarne włosy z karku swojego towarzysza i dla odmiany złożył tam kilka czułych pocałunków, zupełnie jakby przepraszał za ból, który przed chwilą mu sprawił. W gruncie rzeczy zrobił to tylko po to, by na moment odwrócić uwagę chłopaka od wolnej ręki, która błądziła w poszukiwaniu skórzanego paska. Nieznajomy mógł się zorientować dopiero w chwili, kiedy metalowa sprzączka zadźwięczała w charakterystyczny sposób. Louis z łatwością wykorzystał tę chwilę nieuwagi z jego strony, oraz brak jakiejkolwiek siły i wyciągnął jego obie ręce do przodu, by opleść je paskiem i przymocować do ramy łóżka.

    OdpowiedzUsuń
  23. Louis Moore8.09.2012, 00:14

    Przez dłuższą chwilę po prostu patrzył na unieruchomione ręce i marne próby wyszarpania się z tak banalnej pułapki, uśmiechając się do siebie w duchu i pomrukując coś pod nosem. Już samo warknięcie bruneta spodobało się Louisowi, ale dopiero jego podniesiony ton, w pełni go usatysfakcjonował. Pochylił się nad jego uchem, i musnął płatek delikatnie, wcześniej przeczesując potargane włosy palcami i odsuwając je z twarzy chłopaka.
    - Masz wreszcie ten swój powód do krzyku, księżniczko - wymruczał prosto w jego ucho, po czym wyprostował się, wiodąc dłońmi wzdłuż boków jego rozgrzanego ciała, po drodze zahaczając palcami o materiał bielizny i zsuwając go niespiesznie w dół.
    - Nie przypuszczałem tylko, że to będzie takie łatwe - powiedział jeszcze, ani trochę nie przejmując się wszelkimi protestami chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Louis Moore8.09.2012, 01:11

    Znów uważnie przyglądał się poczynaniom swojego towarzysza, czerpiąc chorą satysfakcję z jego słabości i każdego przekleństwa, które wyrwało się z jego ust.
    Przesunął dłonią po jasnym pośladku, jednak nie zrobił niczego poza tym. Dźwignął się z łóżka bez słowa i podciągnął swoje wciąż rozpięte spodnie, które zsunęły się nieco z wąskich bioder i przeszedł te parę kroków, dzielących łóżko od szafki. Sięgnął po papierosa, którego odpalił od zapałki, starając się przy tym nie skupiać swojej uwagi na płomieniu. Zaciągnął się mocno i przelotnie zerknął na widok za szybą, zupełnie jakby zapomniał o wciąż przygwożdżonym do łóżka chłopaku. Dopiero po dłuższej chwili wrócił na miejsce i przysiadł tuż przy głowie bruneta. Powiódł spojrzeniem po nagim ciele, przyglądał się rozsypanym w koło włosom i rozedrganym dłoniom. Wreszcie wyciągnął rękę do paska, który wciąż silnie krępował nadgarstki nieznajomego, następnie jednym i pewnym ruchem po prostu zerwał go z ramy łóżka, przywracając chłopakowi wolność.
    - Co teraz zrobisz? - spytał, przenosząc spojrzenie na niebieskie tęczówki.

    OdpowiedzUsuń
  25. Louis Moore8.09.2012, 21:27

    - Nie znudziłem się - powiedział spokojnie, aczkolwiek stanowczo. - I raczej szykowałem się na zupełnie inną reakcję z twojej strony - mówiąc to uśmiechnął się zaczepnie, spoglądając znów na twarz chłopaka. - W tej całej złości i panice mogłeś zerwać się z miejsca i wybiec stąd razem z drzwiami, albo... chociaż się na mnie rzucić - uniósł brew znacząco, kończąc swoją wypowiedź i przez chwilę przyglądał się niebieskim oczom w milczeniu. Wreszcie wstał z miejsca i wolnym krokiem podszedł do drzwi, odblokował je i wrócił na łóżko, w międzyczasie kończąc papierosa. Omiótł spojrzeniem sylwetkę nieznajomego, po czym ujął w dłoń jedną jego rękę, by móc przyjrzeć się z bliska czerwonej prędze po skórzanym pasku. Westchnął cicho, na moment przysuwając drobny nadgarstek do ust.

    OdpowiedzUsuń
  26. Louis Moore9.09.2012, 00:09

    Wiedział doskonale, że zaskoczył nieznajomego swoim zachowaniem. Przecież o to mu właśnie chodziło. Uwielbiał wzbudzać w ludziach skrajne uczucia, zmieniając swoje postępowanie w najmniej oczekiwanych momentach.
    - Louis - przedstawił się krótko w odpowiedzi, posyłając Oliverowi przemiły, wyuczony uśmiech.
    Przypuszczał również, że chłopak, mimo otwartych drzwi i tak stąd nie wyjdzie, chociażby z powodu urażonej dumy. Jednak nie do końca spodziewał się tego, co ten właśnie zrobił i naprawdę miło go to zaskoczyło.
    Opadł posłusznie na pościel i wejrzał w niebieskie oczy, szczerze zaciekawiony tym, do czego brunet mógł zmierzać. Uśmiechnął się w jego usta i zamruczał z wyraźnym zadowoleniem, kiedy poczuł paznokcie na swojej skórze.
    - Na przykład jakich? - spytał dopiero po chwili, obejmując wystające biodra dłońmi i przyciągając Olivera bliżej siebie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Z kolei Louis miał bardzo dobrą pamięć do imion i twarzy, także mógł być pewien tego, że imię bruneta nie wyleci mu w głowy. Zresztą i tak miał swoje sposoby na to, by na własną rękę dowiedzieć się paru istotnych rzeczy o osobach, które go interesowały.
    Przygryzł dolną wargę odruchowo, podczas gdy Oliver w bezwstydny sposób pokazywał rzeczy, na które wcześniej nie pozwalały mu skrępowane ręce. Zamruczał ponownie, zadowolony z takiego obrotu sprawy, nim chłopak sięgnął ustami do jego własnych. Oddał ten pocałunek równie intensywnie, wczepiając palce w długie włosy i odgarniając je do tyłu, by odsłonić jego twarz. Zwykle nie przepadał i nie pozwalał nikomu nad sobą górować, jednak w tej chwili jakoś wyjątkowo mu to nie przeszkadzało.

    OdpowiedzUsuń
  28. Prężył się lekko, pod wpływem dotyku miękkich ust towarzysza na swojej skórze. Odwzajemnił ten zaczepny uśmieszek i uniósł biodra nieznacznie, pozwalając zdjąć sobie spodnie, które następnie wylądowały gdzieś na podłodze, nieopodal reszty ubrań.
    Przeciągnął paznokciami po bokach ciała chłopaka, jednak nie na tyle mocno, by znów sprawić mu ból.
    - Nareszcie Oliver pokazuje swoją prawdziwą twarz? - wymruczał powoli, spoglądając na burzę czarnych włosów, których końcówki przyjemnie łaskotały jego tors, kiedy chłopak się nad nim pochylał. - Do tej pory miałem cię za niewinną księżniczkę - dopowiedział po chwili z uśmiechem, wsuwając palce we włosy Olivera i przyciągając go za nie z wyczuciem, chcąc sięgnąć do jego ust.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zmrużył oczy tylko, posyłając mu przy tym zagadkowy uśmiech. Chłopak cholernie go intrygował, przez co jeszcze bardziej mu się podobał, a Louis nieczęsto spotykał na swojej drodze podobnych ludzi.
    Przytrzymał jego głowę, by choć przez chwilę móc nacieszyć się miękkością jego ust.
    - Niewątpliwie, jednak nie tak niewinną, jak przypuszczałem - odpowiedział ściszonym głosem, w odruchu ponownie przygryzając dolną wargę. Niełatwo było mu się skupić na słowach, kiedy drobna dłoń bruneta niespiesznie wślizgiwała się pod materiał bokserek.

    OdpowiedzUsuń
  30. Louis także z trudem musiał odrywać spojrzenie od pełnych i kuszących warg Olivera, kiedy ten się odsuwał. Inaczej pewnie chwyciłby go za włosy i przycisnął do siebie mocno, łącząc ich usta w długim, namiętnym pocałunku i nie pozwoliłby mu tak szybko od siebie uciec. Cudem udało mu się przed tym powstrzymać, uświadamiając sobie, że przecież miał być względnie miły i delikatny, jednak do czasu.
    Uniósł biodra ponownie, pomagając mu w zsunięciu z siebie bielizny. Westchnął przeciągle, czując jak smukłe palce chłopaka, zaciskają się z wyczuciem na i tak wyraźnie pobudzonej już męskości.

    OdpowiedzUsuń
  31. Poruszył biodrami nieznacznie, wychodząc naprzeciw dłoni bruneta i odchylił głowę lekko, dając mu swobodniejszy dostęp do swojej szyi. Zanim ten się odsunął, Louis zdążył jeszcze położyć dłonie na jego pośladkach i przyciągnąć go do siebie na chwilę.
    - Nie drocz się ze mną - wymruczał powoli, w momencie gdy chłopak przesunął swoją rękę. Tak cholernie chciał już poczuć tam jego usta. Niecierpliwe palce znów przebiegły wzdłuż drobnego ciała delikatnie i na tyle daleko ile były w stanie dosięgnąć, tylko po to, by w drodze powrotnej przeciągnąć zaostrzonymi paznokciami, aż do odznaczających się łopatek Olivera.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zawsze to Louis nakłaniał innych, do mówienia o swoich pragnieniach, nigdy odwrotnie. Tak się złożyło, że jeszcze nikt, może z czystego rozsądku, sobie na coś podobnego nie pozwolił. Tak więc słowa, które przed chwilą usłyszał z ust Olivera, zmusiły go do oprzytomnienia.
    Powiódł dłonią po boku drobnego ciała i wsuwając udo między nogi chłopaka, przekręcił się z nim zwinnie, przez co teraz to on nad nim górował.
    - Nie, kochany - mruknął, pochylając się nad jego twarzą i spoglądając w oczy. - To ty masz mi mówić, czego chcesz - wyszeptał, drażniąc jego wargi ciepłym oddechem, po czym musnął je lekko ustami i delikatnie rozwarł językiem, jednak po chwili niespodziewanie uciekł od pocałunku, by przenieść się na szyję i przygryźć skórę zębami.

    OdpowiedzUsuń
  33. Przesunął językiem po smukłej szyi, zmierzając do obojczyka, gdzie zatrzymał się na moment i z lekkim uśmiechem na ustach, wsłuchiwał się w nierówny oddech chłopaka. W jednej chwili chwycił za jego obie ręce i powracając do pełnych ust, przytrzymał je nad jego głową, podobnie jak wcześniej. Zrobił to zapewne z czystej złośliwości, albo może kierował się ciekawością i chciał zobaczyć jak tym razem Oliver na to zareaguje.
    Wejrzał w niebieskie oczy i przygryzł delikatnie dolną wargę chłopaka, jednak znów nie dał mu szans na odwzajemnienie pieszczoty i przeniósł się z pocałunkami na drugą stronę jego szyi, przy czym uwolnił jego ręce z uścisku. Mógł droczyć się z nim w ten sposób przez całą noc, a później jakby nigdy nic, wyrzuciłby go z pokoju, czekając aż ten przyjdzie do niego sam i wreszcie mu się podporządkuje.

    OdpowiedzUsuń
  34. Uśmiechnął się w jego wargi, mrucząc krótko z wyraźnym zadowoleniem, w momencie gdy poczuł palce wsuwające się we włosy. Nie uciekał już od ust chłopaka i dla odmiany, teraz wpił się w nie gwałtownie. Niespiesznie przesunął dłonią po boku drobnego ciała, wcześniej zahaczając o sutek, następnie zataczając palcem drobne kółko w okolicy biodra, by sunąć dalej w dół z jeszcze bardziej mozolnie. Wreszcie dotarł do uda, które założył sobie na biodro i poruszył się lekko, ocierając przy tym swoją męskością o kroczę chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  35. Przyglądał się niebieskim oczom, w chwili gdy kolejny raz otarł się o niego sugestywnie. Podobała mu się jego reakcja. Przeciągnął paznokciami po wewnętrznej stronie uda chłopaka i uśmiechnął się pod nosem, w tym samym czasie sunąc ustami po linii jego szczęki.
    - Lubisz to? - mruknął zmysłowym tonem tuż obok jego ucha, kiedy przechodził z pocałunkami na szyję. Przesunął opuszkami po wyczuwalnych bliznach i podciągnął jego nogę wyżej, wsuwając palce pod materiał bielizny i zaciskając je na pośladku chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  36. - Wiedziałem - szepnął z wyraźną satysfakcją, w odpowiedzi na ten niekontrolowany jęk, który wrwał się z ust chłopaka.
    Odsunął się tylko na krótką chwilę, w której wreszcie zdarł z niego tą ostatnią i jakże przeszkadzającą część garderoby, rzucając ją gdzieś obok łóżka. Następnie przylgnął na powrót do drobnego i rozgrzanego ciała, ustami szukając wrażliwego miejsca w zagłębieniu szyi, przy czym wolną dłonią badał podbrzusze, co jakiś czas zbaczając w stronę twardniejącego członka, by tylko musnąć go przelotnie palcami. Stale wsłuchiwał się w nierówny oddech chłopaka, przez co coraz ciężej było mu nad sobą zapanować. Cofnął biodra lekko, po czym przesunął swoją męskością pomiędzy pośladkami bruneta, wcześniej podciągając jego nogę wysoko.

    OdpowiedzUsuń
  37. Wszedł w niego dosyć gwałtownie, w ogóle nie czekając na to, aż chłopak przywyknie do jego obecności w swoim wnętrzu. Zdawał sobie sprawę z tego, że sprawia mu teraz ogromny ból, ale o to przecież w tym wszystkim chodziło, bo nic tak bardzo nie podniecało Louisa, jak patrzenie na cierpienie innej osoby. Pochylił się mocno nad rozgrzanym ciałem, ramieniem wciąż obejmując szczupłe udo, a palce wolnej dłoni wsuwając w poplątane włosy Olivera. Przysunął usta do jego szyi i najpierw przesunął po jasnej skórze językiem, jednak wraz z kolejnym pchnięciem wgryzł się w nią mocno, sprawiając chłopakowi dodatkowy ból, na którym ten mógł się teraz skupić. Wessał się w ugryzione miejsce, w chwili gdy na zębach poczuł specyficzny smak krwi, za którym tak bardzo przepadał.

    OdpowiedzUsuń
  38. Odruchowo zakrył dłonią usta chłopaka, kiedy z jego gardła wydarł się ten niekontrolowany krzyk. Co prawda, Louis uwielbiał doprowadzać innych do takiego stanu, zmuszać do krzyków i móc się w nie bezkarnie wsłuchiwać, jednak ostatnim czego mógł w tej chwili chcieć, to zwabić tym do pokoju niechcianych ludzi i nieistotne, czy miałby to być ktoś z personelu, czy może jakiś ciekawski pacjent.
    Przylgnął bardziej do drobnego ciała, wsuwając się w niego przy tym niemal do samego końca i na moment unosząc głowę, by wejrzeć w niebieskie oczy i splamionymi krwią ustami, sięgnąć do rozchylonych warg chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  39. Czuł to, jak paznokcie Olivera mocno wbijają się w jego ramię, jednak nie zareagował na to w żaden szczególny sposób. Nie chwycił nawet jego ręki, by unieruchomić ją ponad jego głową, tylko w pełni skupił się na odczuwanej w tej chwili przyjemności.
    Westchnął przeciągle w jego usta, nieco przyspieszając ruchy swoich bioder, po czym uciekł od rozchylonych warg, do zagłębienia smukłej szyi. Przesunął ustami obok zranionego miejsca, z którego zdążyła wypłynąć wąska stróżka żywej krwi.
    Palcami wolnej dłoni przebiegł po rozgrzanym ciele chłopaka, szybko docierając do jego wciąż pobudzonej męskości, którą ujął w dłoń zdecydowanie i zaczął poruszać się na niej w tempie kolejnych pchnięć.

    OdpowiedzUsuń
  40. Wsłuchiwał się w niekontrolowane jęki bruneta, już wcale nie pilnując tego, by w odpowiednim momencie przycisnąć dłoń do jego ust, żeby stłumić ewentualny krzyk. W ogóle już nie zważał na to, że w każdej chwili ktoś może wtargnąć do pokoju.
    Na moment zwolnił tempo swoich pchnięć, przez co wydał się delikatniejszy, jednak tylko z pozoru, bo nie dając chłopakowi najmniejszej szansy na uspokojenie oddechu, wpił paznokcie w delikatną skórę po wewnętrznej stronie szczupłego uda, przy czym znów przyspieszył ruchy bioder wraz z dłonią, której palce wciąż obejmowały jego członka. Wreszcie westchnął głośno w jego szyję, szczytując i opadł na niego całym swoim ciałem i przez dłuższą chwilę leżał tak w bezruchu, póki względnie nie opanował swojego nierównego oddechu.

    OdpowiedzUsuń
  41. Westchnął raz jeszcze, unosząc się lekko na łokciu i wycierając dłoń w pościel. Usłyszał te słowa, jednak w ogóle na nie nie odpowiedział, ani nie ruszył się z miejsca. Dopiero po chwili przesunął się nieco w bok, tym samym uwalniając Olivera spod ciężaru swojego ciała, jednak wciąż trzymał go przy sobie i póki co nie zamierzał pozwolić mu się stąd ruszyć. Zazwyczaj wyrzucał wszystkich z pokoju, gdy już dopiął swego i nie przypominał sobie, kiedy ostatnio podobnie się zachowywał wobec kogokolwiek, jak teraz względem tego chłopaka. Wiedział tylko, że nie zamierzał w tej chwili tego rozważać.
    Odstąpił od bruneta na moment, by w milczeniu sięgnąć po papierosa i zapalniczkę.

    OdpowiedzUsuń
  42. Odpalił papierosa i wetknął go między wargi, przy okazji sięgając także po swoje bokserki, które znalazły się w nogach łóżka. Wciągnął je na siebie i opadł na plecy, wydychając z płuc siwy dym. Przez krótką chwilę przyglądał się sylwetce chłopaka, jego podrapanym do krwi plecom i rozczochranym włosom, kiedy ten siedział odwrócony do niego tyłem.
    - No to się wkopałeś, mały - rzucił niby w eter, jednak słowa w pełni tyczyły się Olivera. Zaciągnął się mocno, mrużąc oczy odruchowo i wyciągnął rękę w jego stronę, by najpierw delikatnie przesunąć palcami wzdłuż odznaczającego się kręgosłupa, by chwilę później wczepić palce w czarne włosy i pociągnąć za nie z wyczuciem, zmuszając chłopaka do położenia się obok.

    OdpowiedzUsuń
  43. Na pytanie chłopaka, usta Louisa automatycznie wygięły się w lekkim, zagadkowym uśmiechu. Nie zamierzał teraz udzielać mu odpowiedzi, dlatego dalej w milczeniu rozkoszował się ulubionym dymem.
    Przekręcił głowę lekko, przenosząc wzrok na twarz Olivera, od dłuższego czasu czując na sobie uważne spojrzenie niebieskich oczu. Przez jakiś czas po prostu patrzył na niego, wciąż się nie odzywając. Podniósł dłoń do jego szyi i przesunął palcem po smudze skrzepłej już krwi.
    - Co takiego zmajstrowałeś, że cię tu wsadzili, co? - zapytał, z wyczuwalnym w głosie lekkim rozbawieniem. Zdawał sobie sprawę z tego, że to zabrzmiało tak, jakby uważał szpital za więzienie.

    OdpowiedzUsuń
  44. - No, to teraz wreszcie rozumiem tę sukienkę - rzucił z niekrytym rozbawieniem, wydychając przy tym siwy dym. - Do małego ćpuna pasuje idealnie - dodał, nawet nie próbując powstrzymywać się przed śmiechem.
    Zerknął na chłopaka z ciągłym uśmiechem na ustach, kiedy ten skierował to samo pytanie do niego. Wcale nie zamierzał mu na nie odpowiadać, a jeśli już, to na pewno nie szczerze, jednak sam przed sobą musiał przyznać, że brunet zaskoczył go tym, że sam z siebie odkrył jeden z powodów jego pobytu tutaj. Uniósł brew odruchowo, zaciągając się papierosem po raz ostatni, po czym wychylił się poza łóżko, by zgasić niedopałek. Grał na zwłokę, starając się na szybko przygotować sobie jakąś odpowiedź.
    - A więc wyglądam tobie na sadystę? - spytał w odpowiedzi, spoglądając w niebieskie tęczówki, kiedy już opadł z powrotem na swoje miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  45. - Indywidualne upodobania - powtórzył z rozbawieniem, kładąc nacisk na oba słowa. Przeczuwał, że i tak nie będzie w stanie rozdrażnić Olivera, swoimi krótkimi docinkami na ten temat, ponieważ chłopak miał co do tej sprawy spory dystans, albo po prostu sprawiał takie wrażenie.
    - Jeszcze szyja - mruknął, posyłając mu niewinny uśmiech. O podrapanym udzie i podłużnych pręgach ciągnących się przez cały bok jego ciała już nawet nie wspominał. - Ale nie wmówisz mi tego, że ci się podobało - uniósł brew znacząco i uśmiechnął się, tym razem w zaczepny sposób. Póki co nie zamierzał go stąd wyrzucać, zresztą do tej pory nawet nie przeszło mu to przez myśl.

    OdpowiedzUsuń
  46. - Jestem - rzucił z uśmiechem, mimowolnie jeszcze raz wiodąc wzrokiem po smukłej szyi swojego towarzysza. Powrócił spojrzeniem do niebieskich oczu, kiedy usłyszał kolejne słowa.
    - Czyli nie dość, że mały, uroczy ćpun w sukience, to jeszcze masochista? - wypowiedział powoli, co raczej nie do końca zabrzmiało jak pytanie. Ponownie przebiegł spojrzeniem po ciele chłopaka, tym razem zatrzymując wzrok na jego nogach. Chwilę później zawadiacki uśmieszek zniknął z jego ust, co niekoniecznie musiało świadczyć o tym, że ten widok go zmartwił. Zazwyczaj wyśmiewał ludzi, którzy się samo okaleczali i byli w jego oczach tak słabi, że właściwie niewiele musiał się wysilić, by złamać ich do końca.
    - Na co ci to? - zapytał najzupełniej poważnie, skinieniem głowy wskazując na pocięte uda.

    OdpowiedzUsuń
  47. - Najwidoczniej bardzo dobrze to w sobie skrywałeś, przed nimi wszystkimi - odparł, uśmiechając się znów w zaczepny sposób.
    - Musi być w tobie coś z masochisty, skoro kręcą cię takie zabawy - wtrącił, jeszcze raz wskazując na widoczne blizny, przecinające jego uda. Przypuszczał, że śmiech Olivera nie jest w tym przypadku prawdziwy i że łatwiej jest mu mówić o problemie, właśnie śmiejąc się z samego siebie i bagatelizując w ten sposób całą sprawę. Jednak Louis wcale nie zamierzał bawić się teraz w psychoterapeutę, do którego było mu naprawdę daleko, choć udawać potrafił świetnie, jeżeli wymagała tego od niego sytuacja.
    W milczeniu powiódł palcami po licznych rozcięciach, na ułamki sekund zatrzymując się przy tych głębszych, badając ich strukturę samymi opuszkami.

    OdpowiedzUsuń
  48. Uśmiechnął się mimowolnie, w momencie gdy ciało chłopaka drgnęło lekko pod wpływem jego dotyku. Oderwał wzrok od blizn, które jeszcze przed chwilą dokładnie zbadał palcami i spojrzał w niebieskie tęczówki.
    - Nic dziwnego, skoro tutaj siedzę, a lekarzem nie jestem - wymruczał w odpowiedzi, tym swoim charakterystycznym, głębokim głosem, w którym mimo wszystko dało się wyłapać nutę rozbawienia. Przekręcił się na bok, wsuwając rękę pod głowę, dzięki czemu zmniejszył nieco odległość, która dzieliła go od Olivera i mógł patrzeć teraz prosto na jego drobną twarz.
    - Jak bardzo chciałbyś umrzeć? - spytał nagle, wciąż patrząc wyczekująco w oczy towarzysza. A jednak, musiało mu się w końcu zebrać na głupie, podchwytliwe pytania.

    OdpowiedzUsuń
  49. Przyglądał się uważnie jego reakcji na zadane pytanie i w milczeniu wysłuchał krótkiej odpowiedzi, która ewidentnie miała chyba zakończyć ten temat. Louis może dałby sobie spokój z drążeniem tego, gdyby nie dostrzegł czegoś intrygującego, jakby wahanie, w niebieskich oczach, nim te znów skierowały spojrzenie na sufit.
    - Jasne, wszyscy pieprzycie tak samo, a później bawicie się w to wasze kółko i krzyżyk do momentu, aż faktycznie nie padniecie - mówił spokojnie i cicho, choć w tonie głosu dało się wyczuć jakiś wyrzut. - Skąd możesz wiedzieć, że nie posiadam takich kwalifikacji, księżniczko? - uniósł brew, uśmiechając się przy tym nieco zaczepnie.

    OdpowiedzUsuń
  50. - Pamiętasz moje imię - mruknął z udawanym zaskoczeniem i uznaniem, tym samym zwinnie unikając udzielenia odpowiedzi, na pytanie chłopaka. Wcale nie zamierzał mówić mu czegokolwiek o sobie i swojej przeszłości. Nie widział w tym żadnego celu, a rozpamiętywać nie znosił. Uwielbiał za to poznawać nowych ludzi i zagłębiać się w ich największe słabości i najbardziej skrywane lęki.
    - Więc lepiej nie próbuj zgadywać następnym razem - odparł, po czym podniósł się do siadu z westchnieniem, by sięgnąć po kolejnego papierosa. - W którym pokoju mieszkasz? - zapytał niby od niechcenia, ponad wszystko starając się nie skupić na żywym płomyku.

    OdpowiedzUsuń
  51. Każdy miał do tego prawo, póki nie natknął się na Louisa, który jest przekonany o tym, że jest w stanie złamać dosłownie każdego, kto nie jest do końca pewny siebie.
    - Nie przypominam sobie, żebym przyznał ci rację, kiedy zgadywałeś - odpowiedział w dość oschły sposób, przy czym tak bardzo nie pasował ten przemiły, wyuczony uśmiech, na który wszyscy się nabierali.
    Odrzucił zapalniczkę na bok i położył się, tym razem na brzuchu, podpierając się na łokciach.
    - Czyli to samo piętro - mruknął bardziej do siebie, niż do swojego towarzysza. Zdążył poznać cały budynek szpitala bardzo dobrze, bo wracał do niego już któryś raz z kolei, przez co mógł czuć się jak u siebie, chociaż i bez tego łatwo było połapać się w tym prostym układzie pomieszczeń.

    OdpowiedzUsuń
  52. - Aleś ty wyszczekany - mruknął, zerkając na twarz chłopaka, chwilę później skupiając spojrzenie na jego szerokim uśmiechu i mimo wszystko, wciąż unikając udzielenia właściwej odpowiedzi. Właściwie, przyznanie się do tej jednej sprawy, wcale nie zrobiłoby Louisowi większej różnicy, jednak nie znosił przyznawać nikomu racji. W jakimś stopniu by mu to uwłaczało.
    - Tym razem zgadłeś - odpowiedział, wydmuchując z ust kłąb siwego dymu. Powiódł spojrzeniem po drobnej twarzy bruneta, w duchu ponownie stwierdzając, że mu się podoba. - Mówiłem, że się wkopałeś. Nieraz cię nawiedzę - uściślił, rozciągając wargi w zawadiackim uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  53. Chłopak mógł myśleć sobie na jego temat dosłownie co tylko chciał, póki nie zamierzał mówić o tym na głos. Psychoterapeuci, którzy pracowali z Louisem, także nauczyli się przy nim nie nazywać rzeczy po imieniu, by móc nawiązać z nim jakikolwiek kontakt.
    - Oczywiście, że tylko i wyłącznie w celu rozmowy - odparł, podłapując tę gierkę Olivera. Szczerze przepadał za takimi charakterami, choć nie potrafił sobie tego wytłumaczyć. - Sam nie widzę innych powodów - wzruszył ramionami, jakby na potwierdzenie swoich słów, po czym zaśmiał się krótko, w nieco szaleńczy sposób, wciąż nie przerywając spojrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  54. Poszerzył uśmiech na jego słowa, nadal przyglądając się drobnej twarzy. Odruchowo sam przygryzł dolną wargę, w momencie gdy kolejny raz mimowolnie zerknął na usta bruneta. Delikatnie przeczesał palcami jego włosy, zbliżając się jeszcze bardziej.
    - Przecież nie zamierzam wyrządzać ci krzywdy, księżniczko - wyszeptał powoli, patrząc prosto w niebieskie tęczówki, przy czym wciąż uśmiechał się niezmiennie, w ten sam sposób.
    - A teraz powinieneś stąd spadać, bo zbliża się pora dobrego ćpania - mruknął, wyplątując palce z czarnych włosów i odsunął się, kończąc papierosa. Następnie dźwignął się z łóżka, zbierając z podłogi spodnie, by wciągnąć je na siebie.
    - Lepiej nie chciej, żeby zaczęli cię szukać po całym szpitalu, bo najpewniej nie spytają nawet o wytłumaczenie twojej nieobecności w pokoju, tylko od razu wsadzą do izolatki - mówił, przechadzając się po pomieszczeniu, przy okazji sięgając po sukienkę Olivera i rzucając mu ją na łóżko.

    OdpowiedzUsuń
  55. Mimowolnie obserwował chłopaka w milczeniu, kiedy ten się ubierał. Wcale nie wyglądał na strasznie umęczonego, a sukienka idealnie przysłaniała wszelkie zadrapania. Odprowadził go wzrokiem, nie odpowiadając na jego krótkie pożegnanie.

    Kilka wieczorów później, Louis zapuścił się na drugie piętro budynku, choć sam właściwie nie wiedział po co. Może przypuszczał, że znajdzie tam kolejną osobę, która okaże się łatwa do okręcenia jej sobie wokół palca. I wtedy, jak na zawołanie, ujrzał przed sobą znajomą postać i charakterystyczną fryzurę, która utkwiła mu w pamięci wraz z imieniem chłopaka. Oliver. Bez chwili zastanowienia zbliżył się do niego, złapał za jego szczupłe ramię i pociągnął w stronę niebieskiego salonu, którego drzwi znajdowały się akurat najbliżej i o dziwo nie były zakluczone. Zamknął je za sobą i oparł się o nie plecami, przyciągając do siebie Olivera, który zapewne musiał być nieźle zdezorientowany całą tą sytuacją. W pomieszczeniu wciąż czuć było spalenizną, pomimo czasu który upłynął od pamiętnego wypadku, oraz tego że został już względnie ogarnięty i niemal przywrócony do poprzedniego stanu.

    OdpowiedzUsuń
  56. Przez dłuższą chwilę przyglądał się drobnej i wielce niezadowolonej twarzy Olivera, nie potrafiąc przy tym powstrzymać złośliwego uśmiechu, który aż cisnął mu się na usta. Przeszło mu przez myśl, że przecież od razu mógł skierować się do pokoju z numerem czternaście, a nie krążyć po szpitalu i szukać sobie nowej ofiary, skoro tej nie musi nawet zbyt wiele czarować, by dostać to czego chce. Delikatnie odgarnął i przeczesał jego czarne włosy palcami wolnej dłoni, zaglądając w niebieskie oczy.
    - Nie opierałeś się za bardzo ostatnim razem, jeżeli dobrze pamiętam - mruknął w odpowiedzi, po czym stanowczym ruchem złapał go za ramiona i zamienił się z nim miejscami, przez co teraz to chłopak został przyciśnięty do drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  57. Przez dłuższą chwilę przyglądał się drobnej i wielce niezadowolonej twarzy Olivera, nie potrafiąc przy tym powstrzymać złośliwego uśmiechu, który aż cisnął mu się na usta. Przeszło mu przez myśl, że przecież od razu mógł skierować się do pokoju z numerem czternaście, a nie krążyć po szpitalu i szukać sobie nowej ofiary, skoro tej nie musi nawet zbyt wiele czarować, by dostać to czego chce. Delikatnie odgarnął i przeczesał jego czarne włosy palcami wolnej dłoni, zaglądając w niebieskie oczy.
    - Nie opierałeś się za bardzo ostatnim razem, jeżeli dobrze pamiętam - mruknął w odpowiedzi, po czym stanowczym ruchem złapał go za ramiona i zamienił się z nim miejscami, przez co teraz to chłopak został przyciśnięty do drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  58. Wsunął dłonie pod materiał bluzy, która wisiała na szczupłym ciele chłopaka i objął go w pasie, przylegając do niego nieznacznie własnym ciałem. Zaśmiał się pod nosem, najwidoczniej rozbawiony słowami o instynkcie samozachowawczym, następnie pochylił się lekko ku smukłej szyi, gdzie wciąż widniał wyraźny ślad po ugryzieniu. Przesunął po nim ustami, kiedy usłyszał drugie pytanie, dotyczące pomieszczenia, w którym się znajdowali. Na moment zamarł w bezruchu, zastanawiając się nad najwłaściwszą odpowiedzią. Przecież nie miał zamiaru rozwodzić się teraz nad tym, jak to ostatnim razem pozwolił na to, by ogień wymknął mu się spod kontroli. Chwilę później znów skupiał się na szyi bruneta, obsypując drobnymi pocałunkami delikatną skórę. Odpuścił sobie dalsze główkowanie nad słowami, jakich powinien użyć. Przecież wcześniejsze pytanie, które zadał mu Oliver, również zostawił bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  59. - Zapewne się paliło - westchnął w jego szyję, przewracając oczami w teatralny sposób. Nawet nie spojrzał za siebie, by się rozejrzeć i tym samym jakoś uwiarygodnić to, że faktycznie sam nie ma pojęcia co stało się w tym pomieszczeniu. - Irytujący jesteś dzisiaj, wiesz? - mruknął po chwili, spoglądając w niebieskie oczy dość ostro, jakby miał mu w ten sposób przekazać, by zakończył wreszcie zadawanie mało znaczących pytań, zwłaszcza w tym momencie. Następnie przywarł ustami do jego warg, prawdopodobnie tylko po to, by uniemożliwić chłopakowi dalsze mówienie. Dłońmi powędrował na jego plecy i nie przerywając pocałunku, uśmiechnął się lekko, kiedy pod palcami wyczuł wyraźnie odznaczające się pręgi.

    OdpowiedzUsuń
  60. Przesunął językiem po przegryzionej wardze i uśmiechnął się mimowolnie, jednak spoważniał natychmiast, kiedy tylko spojrzał znów na twarz Olivera.
    - Co się z tobą dzieje, hm? - zadał pytanie, wyczekująco przypatrując się niebieskim tęczówkom. Miał cholerną pewność co do tego, że gdyby zamiast Olivera, stał przed nim ktokolwiek inny, wcale nie pytałby go o samopoczucie, w ogóle się tym nie martwiąc. Chociaż w przypadku Louisa, martwienie się o cokolwiek, zupełnie do niego nie pasowało. Prawdą było, że w tej chwili zadziwił samego siebie, ale nie miał najmniejszej ochoty na to, by tłumaczyć sobie w duchu własne zachowanie. Nigdy nie interesowali go ludzie i ich odczucia, dlatego sam sobie wmówił, że znajdujący się w jego ramionach chłopak, nie może być przecież żadnym wyjątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  61. Och, jakże wiele osób przewinęło się w życiu Louisa, które za wszelką cenę próbowały mu odmówić. Szkoda tylko, że mężczyzna w żaden sposób się tym nie przejmował, po prostu biorąc to, po co przychodził, zwłaszcza że kiedy nie otrzymywał wyraźnego przyzwolenia, wszystko jakby stawało się bardziej atrakcyjne. Miał w pamięci te kilka wyjątków, którym w gorszy dzień potrafił odpuść, wyrzucając osobników za drzwi, lub podrzynając gardła. Jednak w przypadku Olivera, wolał zmusić się do pierwszej opcji, choć przypuszczał, że gdyby usłyszał jeszcze jedno, głupie słowo, to nawet nie próbowałby powstrzymać się przez wyrządzeniem mu krzywdy. Słowa chłopaka z pewnością by go obeszły, gdyby nie fakt, że coś nakłoniło go do starań, by pokazać mu się zupełnie z innej strony. W milczeniu wypuścił szczupłe ciało z objęć i cofnął się o krok, ciągnąc Olivera za ramię, by następnie otworzyć drzwi i wypchnąć go na korytarz. Nie miał pojęcia, jakim cudem udało mus się powstrzymać krótkie i jakże wymowne wypierdalaj.

    OdpowiedzUsuń
  62. Względny spokój Olivera nie mógł trwać w nieskończoność, ponieważ do pomieszczenia wkroczył Louis. Zapewne i on skierował się do tej, a nie innej łazienki, sądząc że choć na chwilę uda mu się ukryć przed irytującymi go spojrzeniami wszystkich, którzy przebywali teraz w budynku. W momencie, gdy zamykał za sobą drzwi, opierając się o nie plecami, dało się dostrzec, że mężczyzna jest czymś wyraźnie rozdrażniony i tak też w istocie było. Louis nie był sobą. W tej chwili nie miał ochoty nikogo dręczyć swoją osobą, poniżać, ani nawet wykorzystać. Chciał zabić. Po prostu. I to też można było wyłapać w jego spojrzeniu, pomimo soczewek które ukrywały jego naturalny kolor tęczówek.
    Nie spodziewał się, że o tej porze spotka tutaj kogokolwiek, a już z pewnością nie Olivera. Może dlatego mruknął coś pod nosem i zacisnął szczęki, wciąż nie ruszając się z miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  63. Nie miał pojęcia ile czasu mogło upłynąć, odkąd tak stał i po prostu mierzył się spojrzeniem z chłopakiem, który siedział na parapecie. Nie mogło to trwać długo, chociaż zaczynał czuć się dość dziwnie, kiedy tak stał i milczał zawzięcie, z ogromnym niezadowoleniem malującym się na twarzy. Dopiero po chwili przypomniał sobie o papierosie, trzymanym w dłoni, którego odpalił ruszając się wreszcie z miejsca. Niepostrzeżenie pokonał całą odległość, jaka dzieliła go od Olivera, wykorzystując chwilę w której chłopak przerwał spojrzenie, by wlepić je we własny nadgarstek. Stanął przy nim i przez chwilę wodził spojrzeniem po całej jego sylwetce, z tlącym się papierosem, wetkniętym pomiędzy wargi. Przez te parę, nic nieznaczących sekund mógł sprawiać wrażenie opanowanego. Zupełnie, jakby wcześniejsze rozdrażnienie nie miało miejsca. Jednak ten dziki błysk w oku pojawił się znów w momencie, gdy brał w palce kosmyk związanych włosów chłopaka i w skupieniu, niebezpiecznie przysuwał do niego ruchliwy płomyk z zapalniczki.

    OdpowiedzUsuń
  64. Jednak trafiło i to bardzo celnie. Prawdopodobnie przez tą właśnie cholerną pewność w tonie głosu, która właściwie w ogóle nie pasowała do tak drobnej osoby, jaką był Oliver.
    - Nie będę? - dopytał, jakby chciał go tylko jeszcze bardziej sprowokować, jednak zapalniczkę na powrót wsunął do tylnej kieszeni spodni. Zaciągnął się dymem z papierosa i oparł się biodrem o brzeg parapetu, ani myśląc o zwiększeniu dystansu pomiędzy chłopakiem, a sobą. - Tak bardzo ci na nich zależy? - spytał po chwili, wydychając kłąb siwego dymu, przy czym wyraz jego twarzy już nie zdradzał żadnych intencji. Wciąż coś było nie tak, jednak wyjątkowo umiejętnie to w sobie skrywał. Bez ostrzeżenia pociągnął za gumkę, która do tej pory wiązała włosy Olivera i uśmiechnął się lekko, kiedy te rozsypały się wokół jego drobnej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  65. Zmrużył oczy lekko, wypełniając płuca kolejną, sporą dawką dymu. Nie powiedział już nic, nie miał też zamiaru dopytywać. Tyle w zupełności mu wystarczyło. Większość osób, przebywających w szpitalu wiedziała, że przed Louisem nie powinno się przyznawać do swoich słabości, bo prędzej czy później, on wykorzystywał tę wiedzę w różny, czasem naprawdę wymyślny sposób.
    Uśmiechnął się znów niewymuszenie i wyciągnął rękę w stronę twarzy chłopaka, by odsunąć z niej część włosów.
    - Tak jest ci o wiele ładniej, księżniczko - mruknął, doszukując się spojrzenia niebieskich oczu.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Cieszę się - rzucił krótko w odpowiedzi i nawet ponowił ten względnie szczery uśmiech, jakby w ogóle nie wyczuł tej wyraźnie słyszalnej kpiny w słowach chłopaka. Nie miał pojęcia o tym, co działo się w głowie Olivera, mógł jedynie przypuszczać, że jego problemem jest zaburzone postrzeganie własnego ciała, sądząc choćby po tym, że się samookaleczał. Jednak Louisa nigdy nie ciągnęło w kierunku psychologii, dlatego nie zamierzał poruszać podobnych tematów, choć pewnie nieraz zdarzy mu się jeszcze zadać jakieś pytanie, zupełnie wyrwane z kontekstu.
    Oparł wolną dłoń na szczupłym udzie chłopaka i spojrzał na nieciekawy widok za szybą. Milczał tak przez dłuższą chwilę, paląc w skupieniu.
    - Nie myślałeś może, żeby stąd uciec? - zapytał, skupiając wzrok na gaszonym o brzeg parapetu papierosie.

    OdpowiedzUsuń
  67. - Kłamiesz - rzucił bardziej w eter, niż do swojego rozmówcy, bo wciąż na niego nie patrzył. Może i Oliver brzmiał w tym momencie bardzo wiarygodnie, jednak Louisa nie mógł oszukać w tej kwestii. Kto, jak kto, ale on wiedział najlepiej, że ucieczka ze szpitala, to marzenie niemal wszystkich pacjentów. Zwłaszcza nowych.
    Nie spojrzał na Olivera, kiedy usłyszał zadane przez niego pytanie. Celowo uciekł wzrokiem z powrotem do widoku za szybą. Przez krótką chwilę milczał, starając się zebrać odpowiednie słowa, którymi mógłby jakoś odpowiedzieć i nie prowokować do kolejnych głupich pytań odnośnie oczu. Już tyle razy przyszło mu zmyślać na ten temat, a teraz jak na złość nie wiedział co powiedzieć.
    - Przyzwyczajenie - odmruknął krótko. - Odmówiłbyś, gdybym zaproponował tobie ucieczkę? - zapytał po chwili, nie tylko z tego względu, że zależało mu na zmianie tematu.

    OdpowiedzUsuń
  68. Oparł przedramiona na udach chłopaka i pochylił się dość mocno w jego stronę, zaglądając w niebieskie oczy, w momencie gdy zbliżył się wystarczająco do jego twarzy. Mimowolnie przebiegł spojrzeniem w dół, by napotkać na pełne wargi bruneta, jednak zaraz i tak powrócił do oczu.
    - No nie daj się prosić. Ucieknij ze mną. Jak ci się nie spodoba, to zawsze możemy wrócić, o ile nas wcześniej nie złapią - mówił spokojnym i wyjątkowo łagodnym tonem, patrząc wciąż w oczy Olivera. Zdobył się nawet na jeden z tych swoich zaczepnych uśmieszków, kiedy poprawiał ręce, na których opierał się o jego nogi.

    OdpowiedzUsuń
  69. Ściągnął brwi, jednak nie w złowrogim geście, tylko jakby w zaciekawieniu. W słowniku Louisa nie istniały słowa, takie jak nie mogę, które przed chwilą usłyszał. Jeśli zależało mu na czymś konkretnym, to do tego dążył, bez względu na możliwe konsekwencje. I tak właśnie było z tą ucieczką. Pomysł przyszedł praktycznie znikąd, a że chęć zrealizowania go była dość silna, to i nie widział przeszkód, by sobie tego odmówić.
    - Nie, nie mogę, tylko nie chcę - poprawił go, przekręcając głowę lekko na bok i wciąż przyglądając się niebieskim oczom, jakby miało mu to pomóc w dokładniejszym poznaniu myśli, siedzącego przed nim chłopaka. - Powiedz mi tylko dlaczego nie - wymruczał, wyciągając jedną rękę, by móc odgarnąć parę niesfornych kosmyków, które opadły na twarz Olivera.

    OdpowiedzUsuń
  70. - A ty uważasz siebie za jakieś nierozumne zwierzę, zamknięte w klatce, czy jak? - uniósł brew odruchowo, jednak wciąż trzymał nerwy na wodzy. - Znałem wielu cholernie inteligentnych ćpunów, którzy potrafili otwarcie wyrazić swoje zdanie i mam wrażenie, że trochę próbujesz mnie oszukać - dopowiedział, zabierając rękę od włosów chłopaka i na powrót opierając ją na jego szczupłym udzie. - Owszem, jestem - odparł na to jakże trafne określenie, tyczące się jego charakteru. - I myślę, że będziesz musiał do tego przywyknąć, jak już uda mi się ciebie stąd wyrwać - zakończył swoją wypowiedź szelmowskim uśmiechem. Najwidoczniej Louis był mocno przekonany o tym, że wreszcie i tak uda mu się osiągnąć to, co sobie postanowił. Niespodziewanie chwycił za materiał koszuli, którą Oliver miał na sobie i przyciągnął go do siebie, od razu sięgając ustami do jego warg.

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie przypuszczał, że chłopak tak nagle przerwie pocałunek i się odsunie. Gdyby był przygotowany na tą okoliczność, pewnie przytrzymałby go przy sobie siłą, by ten nie mógł tak łatwo się wyrwać. I już miał mówić coś odnośnie zachowania Olivera, kiedy ten uniósł się gwałtownie, przez co Louis w pierwszej chwili miał wrażenie, że te słowa są kierowane do niego. Zaczął się domyślać, o co tak naprawdę chodzi, w momencie gdy chłopak zaczął ciągnąć przerwany temat, normalnym już tonem. Zapewne słyszał głosy. Przecież to było wariatkowo, nie miał się co łudzić, że trafi tu na kogoś w pełni zdrowego na umyśle, choć do tej pory Oliver wydawał się być najnormalniejszą osobą, z wszystkich poznanych tutaj.
    - Tak przypuszczam. Nie wyglądasz mi na głupiego - odpowiedział po dłuższej chwili, uznając że póki co, lepiej będzie udać, iż wcześniejsza sytuacja nie miała miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  72. - Nie odbiegaj od tematu, księżniczko - mruknął, zabierając ręce z ud chłopaka, kiedy się prostował. - Nadal nie odpowiedziałeś, dlaczego nie chcesz ze mną stąd nawiać - przypomniał. Wreszcie uwolnił go od swojego przenikliwego spojrzenia, by znów zerknąć na widok za oknem. Ta chwila nie mogła jednak trwać długo, bo zaraz złapał za wąskie biodra chłopaka i pociągnął go w swoją stronę, zsuwając z parapetu. Prawdopodobnie nie dał Oliverowi wystarczającego dużo czasu do przygotowania względnie satysfakcjonującej odpowiedzi, co mało go w tym momencie interesowało.
    - A zresztą, co ja będę ciebie pytał o zdanie. Chodź - rzucił, chwytając za jego dłoń i pociągając go w stronę wyjścia z łazienki.

    OdpowiedzUsuń
  73. - Są dwa, kochany, aż dwa wyjścia - mruknął w odpowiedzi, nie potrafiąc w tej chwili powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu, godnego prawdziwego wariata. Zerknął za siebie, chcąc przyjrzeć się reakcji Olivera na te słowa, po czym przyciągnął go do siebie, by przestał wlec się w tyle i puścił jego dłoń, w zamian obejmując go luźno wolnym ramieniem.
    - Masz u siebie coś, co musisz, albo powinieneś z sobą wziąć? - spytał, choć odpowiedź nieszczególnie go ciekawiła. Po prostu wczuł się w klimat ucieczki i zadał to pytanie czysto odruchowo. Patrząc na całą tę sytuację z boku, można by śmiało stwierdzić, iż Louis całkowicie postradał zmysły. Jednak nie to było ważne. Nie czekając na to, co brunet ma do powiedzenia, mężczyzna skierował się w stronę swojego pokoju, nie dając chłopakowi jakiejkolwiek możliwości do sprzeciwu. Musiał dotrzymać mu kroku i nie miał innego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  74. Radiowóz zatrzymuje się przed wielkim, grubym murem. Nad nim widzisz dumnie wznoszący się budynek. Funkcjonariusz policji otwiera tylne drzwi samochodu. Wyciąga Cię na zewnątrz. Nadal masz zakute w kajdanki ręce. Rozglądasz się wokoło. Zupełnie nie wiesz gdzie jesteś. To miejsce nie przypomina tego, w którym byłeś ostatnio, nawet płyty chodnikowe wyglądają inaczej. Według niektórych służb taka terapia szokowa ma nakłaniać do zmian.
    Jeden z policjantów pchnął cię do przodu. Idziesz przed siebie. Zbliżasz się do czarnej, żelaznej bramy. Przy niej zatrzymuje Cię drugi funkcjonariusz. Za bramą stoi dwóch mężczyzn o szerokich barkach ubranych w granatowe mundury. Na piersi po prawej mają małe tabliczki z nazwiskami. Gdzieś z oddali idzie mężczyzna w czarnym garniturze. Poważny i wyprostowany. Brama się otwiera i wpuszczają Cię do środka. Policjanci ściągają ci kajdanki. Jeden z nich życzy Ci miłej zabawy w Szkole dla Trudnej Młodzieży.

    Szkola-Dla-Trudnej-Mlodziezy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga