INFORMACJE

Witam serdecznie w Szpitalu dla Chorych Nerwowo i Psychicznie, który został przeniesiony:





18 sierpnia 2012

Pułapka zwana marzeniami...

Jeszcze jeden raz chciałabym kochać ten promienisty świat. 
LACRIMOSA!

Nikt mnie nie kocha, ja nikogo nie kocham.
Nikt mnie nie chce znać.
Nikt mi nie chce pomóc.
Wiesz co, ja nie mam rodziców.
Wiesz co, chcę ich znaleźć.
Wiesz co, to niemożliwe, bo ktoś mnie tu zamknął.
Kathy, Kathy, pomóż mi!
Czemu mi to robisz?!
Czemu im pomogłaś, mówiłaś że mnie kochasz!
Czemu nie powiedziałaś, że znikłam, czemu nie skłamałaś?!
Dlatego teraz tu jestem!
Dlatego nic już nie mogę zrobić!
Dlatego nic innego mi nie pozostało!

Dlatego chcę umrzeć.





Takie dziwne oczy, takie niebieskie. Takie zbolałe spojrzenie, takie odległe. Takie długie włosy, takie czarne. Zazwyczaj, bo raz czy dwa były rude. Takie pełne usta, takie jakby czerwonawe.
Ładna jest, mówią. Dziwna jest, mówią. To chyba gotka, mówią. NIE KURWA, PARAPET! Och, po co oni w ogóle tyle mówią?!
Lekarze podobno mają mi pomóc, ale czy oni nie rozumieją, że ja tego nie potrzebuję?! Ja dam sobie radę, sama. Oni tylko mnie hamują. Przed wszystkim, nawet przed śmiercią. Przecież beze mnie byłoby im łatwiej!  Nie musieliby przekonywać kolejnej wariatki, że ktoś o kim mówi nie istnieje. Że nie ma po co umierać. Ale Kathy istnieje! Przecież wiem! I ona mówi, że jak umrę to się znów spotkamy, tak na prawdę. Bo ona umarła, a jednak istnieje. Zniszczyła mi życie, ale wciąż ją kocham. Zabawne, prawda? Ona jest taka śliczna.  Ma takie jasne włosy. Nie, ciemne. Nie, pośrodku. Nie da się jej opisać, z resztą, Wy i tak jej nie widzicie! Wy wszyscy chcecie mi wmówić, że ona to tylko imaginacja!  Ale ona tam jest. I o, popatrz, tam jest niebieski kot. I on ma na imię Piątek. A tam, dwa szczurki, urocze są, prawda? To Sobota i Wtorek. Oni są dobrzy, ale Czwartek i Poniedziałek zmuszają mnie do różnych złych rzeczy. One mi podpowiedziały, żebym skoczyła z dachu. Prawie się udało, znowu.

Kiedyś umrę.


Co w ogóle znaczy, umierać? Czy ktoś taki jak ja w ogóle pójdzie do czegoś takiego jak Niebo albo Piekło, czy raczej odrodzi się jako zniszczenie i zagłada?
A może zniknę i wszyscy o mnie zapomną.
A potem odrodzę się jako kolejna małą dziewczynka ze zjebanym życiem, bo nie zapomnę poprzedniego wcielenia.
Tak, wierzę w reinkarnację.
Tak, wierzyłam w Boga.
Ale Bóg mnie opuścił. Nie wiem czy istnieje, a jak istnieje to chyba mnie nie kocha. Gdyby mnie kochał to by mi nie pokazywał Kathy, i Dni Tygodnia.
Bo widzicie, mój każdy dzień zależy od humoru Dni Tygodnia, one decydują. One decydują, czy próbuję się zabić, nie biorę leków, nie jem, albo jestem grzeczną dziewczynką.



Noc jest piękna, nie sądzisz? Taka niesamowita. A gwiazdy, gwiazdy mówią wszystko. I też są piękne. Weź mnie za rękę, o ile się dam i poprowadź na dach. Opowiem Ci o Kathy. O Dniach. O życiu. A może Ty opowiesz mi o śmierci? A może Ty pomożesz mi umrzeć? Popatrzysz jak tańczę na krawędzi, w końcu upadając. Stracę przytomność, a Ty mnie zostawisz, potem mnie znajdą i zamkną w izolatce. A ja będę się rzucać i krzyczeć, bo Kathy tu nie wpuścili. Będzie za to Piętnastka, ona mnie pobudza do robienia sobie krzywdy. O, o Liczbach też Ci opowiem, powiem Ci wszystko co chcesz! Chyba ze każesz mi opowiadać swoją historię. Zacznę krzyczeć. Zacznę kłamać. Nie zapłaczę, ja nie płaczę.

Widzisz, ja nie jestem złym człowiekiem. Czasem tylko jestem wredna. I niemiła.
Przecinam skórę.
Ranię.
Ale ja nie chcę.
Uwierz.
Przytul mnie, proszę.
NIE, nie dotykaj!
Cofam się, nie potrafię!


Chciałabym się zakochać, wiesz? Ale nie umiem. To niemożliwe. Miło by było, gdyby ktoś mnie objął i powiedział prawdę, bez kłamstw. Ale to niemożliwe. Nie chodzi tu o to, że jestem...inna. Choć tutaj jestem taka sama jak wszyscy. Ja po prostu nie wytrzymuję bliskiego kontaktu fizycznego.

Lubię tańczyć. Lubię śpiewać. Czasem idę korytarzem i nucę, london bridge is falling down, falling down, falling down, london bridge is falling down, my fair lady...  I ludzie się patrzą. Po co oni patrzą? Po co oni mówią? A czasem przychodzi jakaś miłą pani, albo miły pan i biorą mnie za ręce. I prowadzą do pokoju, mówiąc ze to tak nieładnie zakłócać ciszę nocną, i żeby się to nie powtórzyło. Ale jak to,  to już noc? Kiedy ja nie wiem!

Ja przecież nie mam dziesięciu lat. Ani dwunastu. Ani nawet szesnastu, ani osiemnastu. Mam chyba dziewiętnaście, a za niedługo dwadzieścia. Jak to?! Ja już tyle żyję! Tyle czasu żeby się zabić, a dalej tego nie zrobiłam jak należy. Wybacz mi, Kathy. Ja umrę. Ja do Ciebie dołączę.
Nie wiem jak, może znajdzie się ktoś, kto mi pomoże. Roześmiałabyś się z tego, pomoc w umieraniu to bardzo dziwne wyrażenie.
Może gdybyś nie umarła nie byłoby mnie tutaj. Może bym nie widziała Dni ani Liczb. Ani Ciebie.
Ale kto to wie? Może byłoby inaczej, ale może gorzej. Może obie byśmy umarły, a ja bym wtedy tego nie chciała.
Ale Kathy, przecież kiedy się odrodzimy nie będziemy razem!

ŻADNEGO RODZAJU KRZYK NIE DOTRZE DO BEZLITOSNYCH BOGÓW W NIEBIOSACH


KARTA PACJENTA:
Imiona: Jennifer Morgan
Nazwisko: Miller
Data urodzenia: 13 grudnia 1992
Miejsce urodzenia/zamieszkania: Hucknall
Płeć: Kobieta
Orientacja: Biseksualna
Wzrost: 165 centymetrów
Waga: 49 kilogramów
Numer pokoju: 62
Rozpoznanie: schizofrenia niezróżnicowana, czasowe zaburzenia odżywiania się, samookaleczanie, problemy z kontaktami międzyludzkimi, częste nierozróżnianie pór dnia, próby samobójcze.
Uwagi do chorób: widzi zmarłą przyjaciółkę(?) z sierocińca(z jej powodu próbuje się zabić), zwierzęta bądź postacie rozkazujące jej różne rzeczy; jest od nich całkowicie zależna; często nie je, albo powoduje wymioty, mówi że ktoś jej tak kazał; samookalecza się na różne sposoby.
Uwagi ogólne: częste wymknięcia na dach, groźby; nie chce rozmawiać z lekarzami; unika kontaktu fizycznego; oszukuje bez najmniejszego problemu w błahych kwestiach; nazbyt często porusza temat śmierci.



[Jenny wydanie numer 3, pozostałe na innych blogach. Ogólnie zupełnie inna, ale część cech pozostała. 
Mam nadzieję, że i z nią się tu zadomowię. ^^ 
Karta napisana zupełnie inaczej niż zwykle, więc nie wiem co z tego wyszło. Krytykować, jakby co! 
A miałam iść spać przed drugą.]

24 komentarze:

  1. [Karta fajnaaaa, Jenny też *-* I aż mi się przypomniało, jak pierwsza wersja Dennisa miała kanarka o imieniu "Zabiłem twoją matkę", a kota który wabił się istnie melodyjnie: "Kocie, śmierdzisz".
    I znowusz mnie fajną piosenką zauroczyłaś. No, jak Ty to robisz? Tylko powiesz mi w jakim języku to jest śpiewane, bo mnie chyba tępota ogarnęła xD ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [A widzę już! To hiszpański! I pomyśleć, że chciałam się uczyć hiszpańskiego, a jednak zachęciły mnie jakieś projekty z Niemcami i wzięłam ten nieszczęsny niemiecki. Znowu. Od września zobaczymy, może będzie ktoś fajny ze mną w grupie językowej i nie będę żałować!]

      Usuń
    2. [Och, to takie złe! Chodzę teraz po domu i śpiewam przez Ciebie! London bridge is broken down. Falling down. Falling down. London bridge is falling down. My fair lady. Na na na na nanana, nanana, nanana. Na na na na nanana, naananana.
      Aż mam ochotę, żeby w mej nowej szkole w kółku filmowym (o ile takie będzie, jak nie to założę je sama), nakręcić film o szpitalu psychiatrycznym. WHY NOT :D Ja będę tą psychiczną dziewczynką, która będzie biegać nocą i tę piosenkę śpiewać! I może nawet efekty specjalne będą! Pewnie jak się klasy informatyczne jakoś zgadają z elektryczną, to powstanie zacne arcydzieło *-* ach, jak się rozmarzyłam!
      London bridge is broken down. Falling down. Falling down. London bridge is falling down. My fair lady. Na na na na nanana, nanana, nanana. Na na na na nanana, naananana.]

      Usuń
  2. [Hahaha :D Ach ja bez mózgu, było tam na dole napisane "espaniol" więc sobie tak pomyślałam, że espaniol xD Nawet jeżeli jakoś dźwięcznie kojarzyło mi się z tymi wszystkimi anime, co oglądałam! No jej, nie każdy ma predyspozycje do języków xD Niemiecki, na przykład, szczególnie z płyty, a nie ten wymawiany pięknym głosem Billaszka Kaulitza, to dla mnie dźwięk duszenia się śliwką. Względnie kluską, jak kto woli.
    I ja wiem, że tak śpiewałaś, ale ja jestem taka mondra i śpiewam poprawną wersję xD przynajmniej tak mi powiedziała wikipedia, bo aż się podkusiłam, żeby sprawdzić wszystkie zwrotki. Muahu, muahu! Nauczę się ich, będę moją nową klasę nękać.
    I tak, tak, tak! Wątkujemy! Ale Ty teraz zaczynasz, bo ja ostatnio to zrobiłam :P]

    OdpowiedzUsuń
  3. [I właśnie, zapomniałabym :D Jak film dojdzie do skutki, to zapraszam do mnie, na premierę! Może nawet rozłożymy czerwony,. Albo pełno papierków od Kinder Czekoladek, też dobry pomysł :D I smaczny. ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Lyne Lacroix18.08.2012, 19:46

    [ Zdjęcia! <3
    A ja to bym chciała wątek z Jenny, o. Pooowiedz, że masz pomysł...]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ A proszę bardzo, pisz sobie ile razy chcesz. Simone można nieustannie podziwiać ;D ]

    Szpitale psychiatryczne mają to do siebie, że w pewnym sensie magazynują nietuzinkowe osoby. I w teorii dziwaczne zachowania tych ludzi nie powinny nikogo dziwić. No właśnie w teorii. Chociaż Lyne była jedną z pacjentek i widziała niejedno, to czasami zdarzało jej się przystanąć i z zaskoczeniem patrzeć na innych.
    I tak właśnie było dzisiaj.
    Panna Lacroix prawdopodobnie nie zwróciłaby uwagi na gadającą do siebie dziewczynę, gdyby nie fakt, że istota ta prowadziła dialog tuż przed jej pokojem. Rzecz jasna z kimś bliżej nie określonym.
    Chrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ja jestem misiem o bardzo małym rozumku i niestety nie myślę. Ale gdyby usłyszał to mój przyjaciel, który ma zamiar studiować japonistykę, to by wziął się i przyjechał do mnie tylko dlatego, żeby wyrzucić mnie za okno. Takie straszne fopa popełniłam xD Możesz mi teraz wypominać to do końca życia, ja bym wypominała!
    I kurde, co Wy macie z tym problemem, żeby mi odpisać xD Aż chyba zacznę sama sobie odpisywać. Albo popadnę w jakiś dziwny samozachwyt, a tego nie chcesz xD]

    Siedzę pod ścianą, smutnieję. Wiesz co to za dzień, Bernie, wiesz? A wiesz która to godzina? Wiesz, wiesz, wiesz? Bo ja wiem. Dzisiaj środa. Chwilę po dwudziestej trzeciej. Zawsze w środę o dwudziestej trzeciej brat kończył się ze mną bawić. Potem wychodził z domu, albo szedł spać. Jeśli robił to pierwsze, następnego dnia też nie znalazł zbyt wiele czasu na mnie. Ale to nie szkodzi, bo potem odrabiał wszystko. Najczęściej wtedy bawiliśmy się w zabawę "Chodź, pokażę ci słonia", a kiedy miał lepszy humor proponował mi "Słonia, który wchodzi do nory". Na początku mi się to strasznie nie podobało, ale kiedy powiedział, że wszyscy się w to bawią, coraz częściej chciało mi się bawić w tą zabawę. Teraz mogę bawić się cały czas. Było tak fajnie! Prawda? Prawda, że brat jest najlepszym bratem na świecie?
    Teraz słyszę kroki. Unoszę głowę z nadzieją, że to może brat. Przyjechał po mnie? Zabierze mnie stąd prosto do domu i znowu będziemy rodziną? Tak? Bernie, powiedz proszę, że tak!
    Ale to nie on, to ktoś inny. Jakaś dziewczyna. Ma ładną sukienkę. Jest czarna. Ta sukienka, nie dziewczyna. Podoba mi się, też chce mieć taką. Ciekawe czy jak brat po mnie przyjedzie, to też mi taką da.
    Zapytała coś. Czy kogoś widzę. Nic nie widzę, oprócz ciebie, Bernie oczywiście, ale ona nie może pytać o ciebie. Przecież ty, Bernie, nie istniejesz. Prawda?
    - Tak, widzę - mówię.
    Podobno nie wolno kłamać, ale to uzasadnione, kiedy robi się to dla czyjegoś dobra. Tak mówił brat. Pewnie byłby ze mnie dumny, gdyby to usłyszał.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Będę do Ciebie teraz żywić urazę, dlatego że wyjechałaś xD Mam nadzieję, że zatęsknisz przez ten czas za Jenny i Tomusiem. Si?
    I ja mogę pisać za Ciebie wątki, bo na ogół nie mam problemu z napisaniem czegokolwiek. No, chyba że lenistwo. To największa przeszkoda :P]

    - Aha! - odpowiadam. Niedobry Dennis, nieładnie tak kłamać.
    Zaciskam palce na brzegu swetra, próbuję sobie to wyobrazić. Co robić, co?
    - Usiądziesz ze mną? - pytam nieśmiało, a potem klepię puste miejsce obok siebie. Cały czas przyglądam się jej sukience. Ciekawe czy to zauważyła? Nie zapytam jednak o to, czy chciałaby mi jakąś pożyczyć. Nie wypada, nie potrafię. Jeszcze nigdy nikt mi nic nie pożyczał. Kiedyś zdarzało mi się pytać, ale zawsze wszyscy mi odmawiali, więc teraz tego nie robię. Zastanawia mnie czy ma ona może jakieś buty na szpilce. Zawsze chciałem mieć buty na szpilce, noga tak ładnie w nich wygląda, ale mama mnie wyśmiewała. Mama zawsze uważała, że ma dwóch synów. Nie chciała jednak rozumieć, że nie jestem jej synem. Córką też nie. Jestem po prostu Dennis, nikim innym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkiem podoba mi się ta zabawa w kłamanie, więc ciągnę ją, nawet jeżeli wiem, że jest zła. Potem mi się oberwie, wiem o tym. Ale nie ma tutaj braciszka, może się nie dowie.
    - Są takie...takie inne - mówię i udaję, że się gdzieś zapatruję. Najpierw idzie mi opornie, ale potem pojawia się Bernie i dodaje mi trochę humoru. - Często śpiewają różne piosenki. Często o krwi. Strasznie nie lubię krwi. Też się boisz krwi?
    Uderzam dłońmi o podłogę, wyklaskuję jakiś rytm. Powtarzam ruchy Berniego, tak zabawnie to robi. Mam nadzieję, że dziewczyn nie zorientuje się, że nie wiem o czym mówię.
    - Jak masz na imię? - pytam, uśmiechając się do niej ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Crystal McCaine5.09.2012, 22:47

    Crystal, znowu się zgubiliśmy. Mówi niewielka istota spoglądając na mnie z dołu, ni to skrzat ni to elf, kolejny wymysł mojego umysłu, aczkolwiek całkowicie przyjemny i nieszkodliwy.
    - Zamknij się. To TY mnie zgubiłeś.- syczę w odpowiedzi szeptem, bezszelestnie stawiając kroki na drewnianej podłodze. Opuszkami palców muskał ścianę, by wiedzieć, że nie zmierzam w nieznaną sobie otchłań. Za towarzysza mam pieprzonego krasnala, który podskakuje i mamrocze coś radośnie pod nosem, czego nawet ja nie jestem w stanie zrozumieć. Jak to się stało,że wylądowałam w tym miejscu? O tej porze? Gdyby nie kaprys Kudłatego - tak każe się nazywać choć bujną czupryną od lat zapewne nie grzeszy- spałabym sobie teraz smacznie, w dość miękkim łóżku, a nad ranem przypomniałabym sobie, że trzeba się pozbyć jedzenia spod materaca inaczej zacznie wydobywać się dość nieprzyjemny dla zmysłu węchu zapach.
    Może się rozdzielimy? Proponuje poprawiając swoją czapkę, a ja kręcę przecząco głową. To stanowczo byłoby niebezpieczne. Zgubiłby się i zostałabym sama, a samotności jak niczego w świecie boję się najbardziej.
    W końcu kroki obok mnie ucichły, zatrzymuje się i spoglądam przez ramię, a mój towarzysz wskazuje na drzwi.
    Przechylam lekko głowę, przygryzam dolną wargę spoglądając na nie. Może on ma racje, może to stąd przyszłam, wyszłam, cokolwiek. Podchodzę bliżej, skrzat dumnie wypina pierś, liczy zapewne, że go pochwalę. Bywam egoistką. Spoglądam na numer. Czy mój właśnie tak wyglądał? Dlaczego nikt nie wyrył mi go na skórze, a wszystkie ostre przedmioty mi odebrali, toteż sama tego zrobić nie mogę. Przeczesuje palcami gęste, ciemne włosy, czuje na sobie zazdrosne spojrzenie malucha, w ogóle dlaczego zamiast niego nie mógł pojawić się ktoś bardziej realny? Jak ON, albo przynajmniej ktoś jego pokroju, bo ON odszedł, wszyscy odchodzą, a ich miejsce zajmuje ktoś inny, ktoś z każdym momentem coraz bardziej odbiegający od rzeczywistości. Ale Kudłaty pojawił się może dlatego, że naczytałam się zbyt wielu bajek, jakbym w tym chciała odnaleźć swe ukojenie, a w bibliotece tutaj, mieli ich naprawdę sporo, jakby wszystkich nas traktowali jak dzieci. W końcu wyciągam rękę, która spoczywa na klamce.
    Otwieraj to wreszcie, zmęczony jestem! krzyczy za mną zniecierpliwiony. Posyłam mu jedynie zirytowane spojrzenie, po czym naciskam na przedmiot, popycham ledwo drzwi i przekraczam próg. Jest tu nieco inaczej niż u mnie.
    - To chyba nie tu Kudłaty.- mówię, głośno dosyć, nie obchodzi mnie panująca od dawna cisza nocna. Rozglądam się uważnie, wzdycham, nie wiem, który już raz tej nocy, ten podły krasnal doprowadza mnie do skrajności. Odwracam się i spoglądam w dół.
    - A byłeś taki pewny co? Jak zawsze zresztą, poza tym gdyby nie zechciało Ci się nagle..- urywam dostrzegając kątem oka czyjąś spódnicę. Nie powinnam mówić przy kimś do skrzata, jeszcze wzięto by mnie za wariatkę.- Zgubiłam się.- dwa słowa, dość sporo jak na mnie, skierowane w stronę zupełnie obecnej właścicielki pokoju. Może ona będzie w stanie mi pomóc, gdyż ta kanalia do niczego się nie przydaje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co się dzieje, czy to znowu wymysł mojej wyobraźni, zbyt realny bym mogła od razu go odrzucić? Nagle jestem oparta o drzwi i dzieli mnie niewielka przestrzeń między dziewczyną, a moim ciałem. Syczę cicho z bólu gdy Kudłaty wbija mi paznokcie w skórę, a właściwie w udo. Przytula się do mnie przerażony, mocno, mogę się tylko domyślać, że zmniejsza tym samym dopływ krwi do jednej z moich kończyn.
    - Puść.- zwracam się do niego cichutko, spuszczam przy tym wzrok, a pieprzony krasnal mocniej wbija mi się w skórę. Pieprzony tchórz, czy on nie powinien mnie bronić? Zresztą gdyby nie on i zachcianki, zapewne teraz spałabym sobie smacznie i nie byłoby żadnego problemu. Milczę, przez naprawdę długi czas. Nie wiem za kogo ona przeprasza, ja tu widzę tylko Kudłatego, lecz on zapewne niczym jej nie podpadł. Mrugam szybko powiekami, lustruję ją wzrokiem. Nie widziałam jej tu wcześniej. Dziwnie wyglądam na tle tych drzwi. Mały worek kości, przygwożdżony przez osobę nieco szerszej postury niż moja sama. Jest ciemno, ale dostrzegam ciekawe rysy jej twarzy. Czy ona istnieje? A może jest kolejną istotą pokroju Kudłatego? Poza tym gdzie on nagle znikł? Już nie trzyma się mojej nogi, jestem sama, zupełnie sama. Pieprzony tchórz.Potrafi tylko uciekać, jak wszyscy. Jedyni ci Mroczni dłużej się mnie trzymają, czerpią przyjemności z każdej kolejnej rany, która powstaje na moim ciele. Blizny zaczynają tworzyć dziwnego rodzaju mapę prowadzącą donikąd.
    Wzdycham.
    - Zgubiliśmy się.- mówię po raz drugi w ciągu tej nocy. Święta prawda, choć teraz jestem sama, ale może on schował się za nią. Jest w końcu malutki, jak karzeł, czasami mam ochotę przebrać go w wymyśle dziecięce ubranka. Wyglądałby tak słodko. - Nie wiem kim jestem, nikim ważnym w każdym bądź razie. Możesz mnie puścić? Zgubiliśmy się, musimy znaleźć drogę...- mój głos drży, wyglądam zapewne na przestraszoną, małą dziewczynkę. Poniekąd właśnie tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  11. [ No jest ok ale Tajra jednak jest boginią. Słyszałaś jej piosenkę z Shillerem? <3 Ok może być Jennifer :D ALe ty zaczynasz xD]

    OdpowiedzUsuń
  12. Crystal McCaine6.09.2012, 22:23

    Przygryzam do krwi dolną wargę. Unikam ludzi, lubię swoją samotnie, snucie się z kąta w kąt, obserwowanie ich i układanie w głowie własnych historii dotyczących życia osób przeze mnie mijanych. Nie muszę wiedzieć na co chorują, jak żyli do tej pory, dlaczego i kiedy tu trafili. Przymykam na moment oczy, ostatnio strasznie wystają mi kości policzkowe, bywam z nich dumna, czuję jak muskam je swymi długimi rzęsami. Czuje jak mnie ciągnie za rękę, a chwilę później jestem niemal na środku pokoju. Dźga mnie palcem w plecy, w kręgosłup tak właściwie, nie wiem, który kręg, może w TH7 albo 6. Nie wiem, bezsensowne myśli siedzą mi w głowie, mieszają się z ich szeptem, który karze mi na siebie uważać. Są tacy kochani, dbają o mnie, pilnują abym nie zrobiła czegoś głupiego, a jednocześnie potrafią prawdziwie przerazić.
    - Nie mam anoreksji.- zaprzeczam od razu, trzy słowa wydobywają się cicho i niepewnie z moich ust. Czuje, że z popękanej wargi sączy się krew, ma dziwny, słodkawy smak, ON bardzo go lubił, pamiętam dokładnie jak scałowywał me łzy i krew, gdy doprowadzałam się do nieodpowiedniego stanu. Bywało to często, naprawdę często, a jemu chyba to odpowiadało. Ale dlaczego myślę o nim teraz? Gdy ta dziewczyna popycha mnie w stronę łóżka. Czy on nie postępował podobnie? Czy nie zmuszał mnie do wielu rzeczy? Czy nie byłam mu podwładna? Jak pieprzony błazen, który miał mu urozmaicić nieco popieprzone życie, a potem, gdy się znudził po prostu zniknął. Prysnął jak cholerna bańka mydlana, a ja zostałam sama, z pieprzonymi krasnalami, cieniami i głosami obijającymi się w mojej głowie. Tych ostatnich nauczyłam się nie słuchać. Ale nie komentuje dalszych jej słów, nie pytam skąd to wszystko wie, może jest jakimś pieprzonym jasnowidzem, oni też podobno są szaleni, prawdopodobnie bardziej niż ja sama. Ona też kogoś straciła, ktoś jej zniknął tak jak mi ON. Wyparował, przestał istnieć, zapadł się pod ziemię. Ale nie wypowiadam tego, nigdy nie zdradzam nikomu tego co siedzi mi w głowie. W między czasie zaś rozglądam się za krasnalem, nie widzę jego ani nawet tej czerwonej czapeczki. Zaczynam odczuwać strach, nigdy nie byłam dłużej sama niż pięć minut. Co z tego, że ona tu jest? Siadam na brzegu łóżka. Czuje jak coś zaczyna po mnie chodzić, jakby masa robaków, jakbym wdepnęła w gniazdo mrówek. Zaczynam się drapać, mam ochotę krzyczeć, moje ruchy stają się coraz szybsze. Tak się dzieje jak czuje się przerażona, gdy oni mnie opuszczają.
    - Po co każesz mi tu zostać. Ja się tylko zgubiłam, tylko zgubiłam. Chcę wrócić do pokoju, ktoś tam na pewno jest, muszę wrócić, czekają na mnie.- mówię, zaczynam się gubić, denerwować, nie wiem czego mam oczekiwać, co myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  13. [A Twoja mhroczna. :3 Tak w ogóle to czeeść! :D]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Wątek z Jennifer bardzo chętnie. Tylko niestety mało łączy nasze postacie. Hm.. Masz jakieś pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  15. [Hmm.. może być ta pierwsza opcja z pomyleniem pokoju. xd]

    OdpowiedzUsuń
  16. [ cześć i dziękuje ogólnie za powitanie ^ ^'
    wiesz powiedział bym że bardzo chętnie z Tommym ale nie chce dyskryminować twojego żeńskiego konta bo ciekawa postać, więc daję ci wybór, które bardziej lubisz ja się dostosuję ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  17. [ a ja muszę sie pochwalić że jako dzielny chłopiec sama skręciłam swoje własne biurko prawie tracąc przy tym palec przez tą chorą wkrętarkę nuhaha jestem bogiem * 3*
    ammm rozpisałaś się, do dobrze chodź ja nie obiecuję podobnej objętości bo gdy myślę że napisałem dużo to wychodzi mało.. no ale postaram się! ]

    Cały dzień przeleżałem w łóżku. Nie wyrażałem ani odrobiny chęci na jakiekolwiek objawy życia. od jakiegoś czasu zacząłem widzieć unosząc się w powietrzu kolory, to było śmieszne gdy dotykałem ich a one się zmieniały, ale nikomu o tym nie powiem oj nie to wygląda pięknie a oni tylko nafaszerują mnie jakimś chujstwem że nie będę się w stanie sam podetrzeć.
    zwinąłem się w ciasną kulkę okryłem niemal cały jasnofioletowym pachnącym lawendą kocem. zamknąłem oczy zaciągnąłem się znajomym i tak uwielbianym zapachem.
    Cicho mi było, bardzo cicho, druga połówka milczała od kilku godzin a tak bardzo do niego przywyknąłem że głupio mi było bez jego obecności.
    - mów do mnie, mów ty pieprzony samolubie.
    odezwie się w najmniej odpowiedniej chwili na bank.
    wtuliłem twarz w białe naturalne futerko zdaje się lisa chodź sam już nie wiedziałem nie w głowie mi dziś takie pierdoły, chodź zawsze lubiłem futra.
    Włosy rozczochrane i w wielu miejscach splątane łaskotały mnie w twarz, miałem dziką chęć obciąć je i na łyso być ale to tylko teraz.
    z myśli wyrwało mnie skrzypienie drzwi chodź wyraźnie dałem personelowi szpitala do zrozumienia że nie mam najmniejszej ochoty na wizytę kogokolwiek. uniosłem się na łokciach gotów rzucić się na kogoś z pazurami. zacisnąłem usta w cienką kreskę.

    [ ta daaaaam ]

    OdpowiedzUsuń
  18. [ale z ciebie szantażystka xDD Hm, chyba skusze sie na wątek z obiema postaciami, ale jak na razie nie mam pomysłu bo dziś na lekcjach całe moje skupienie i pomysłowość zostały wykorzystane ;P więc jak możesz to zacznij skoro masz pomysł na wątek Alan&Jenny.
    a jak może jutro na coś wpadnę to będzie drugi wątek. oki ? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  19. Powinien być już w domu, jednak stwierdził że jak posiedzi sobie z kilkoma pielęgniarkami i dwoma lekarzami na nocnej zmianie to mu się nic nie stanie.
    Luźna rozmowa było śmiesznie, atmosfera nawet nawet.
    Nie wiedział która godzina, gdy jedna z pielęgniarek przybiegała i powiedziała że zniknęła z pokoju jedna pacjentka.
    Alan podniósł się jak i reszta, trzeba było ją znaleźć.
    Przeszedł całe piętro, nie spieszył się szczególnie.
    Przynajmniej do momentu w którym usłyszał cięższe kroki, ktoś biegł gdzieś przed nim.
    Przyspieszył też do biegu i po paru metrach dziewczyna musiała się przewrócić bo kroki ucichły.
    Podszedł bliżej niej z łagodnym uśmiechem.- Część - powiedział z niezachwianym spokojem. Wyciągnął w jej stronę rękę by pomóc jej wstać.- nie powinnaś być w swoim pokoju ? - spytał nie zmieniając tonu głosu.
    Umiał dobrze ukrywać emocje, ale teraz naprawdę nie czuł nic poza spokojem. Ludzi tutaj nie traktował jak wariatów, bo nie mógł po prostu. Gdyby tak zrobił to i swoją matkę musiał by mieć za wariatkę bo cierpiała na schizofrenię.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przyjrzał jej się, łagodny uśmiech cały czas wykrzywiał jego wargi. Nauczył się utrzymywać takie wygięcie ust cały czas, wtedy co dziwne w połączeniu z przyciągającą barwą oczu wiele osób mu ufało.
    Przykucnął wolno, akurat w momencie go pojawiła się na korytarzu pielęgniarka.
    - Spokojnie, odprowadzę ją do pokoju zaraz - powiedział do kobiety która wyraźnie nie wiedziała czy zgodzić się na to. W końcu był tylko stażystą.- nic się nie stanie - dodał i udało się. Pielęgniarka kiwnęła głową i poszła.
    Patrzył na dziewczynę.- pójdziemy się przejść zanim zaprowadzę cię do pokoju ? - spytał, domyślił sie że dziewczyna nie chciała siedzieć w pokoju, dlatego wybrała się na spacer po szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  21. zakryłem się kocem po szyję nie odrywając od ciebie oczu. Poskrobałem się nad uchem zastanawiając jak powinienem się zachować. Czarne włosy takie totalne przeciwieństwo.
    Zakiwałem się na boki podśpiewując cicho.
    - Rozpuści czarność włosów i.. zmieniona w kruka skoczy by za chwilę oknem tym powrócić tu lecz jako rajski ptak..
    dalej nie pamiętałem więc roześmiałem się i wyskoczyłem z łóżka , stanąłem naprzeciwko ciebie. ponownie poskrobałem się nad uchem.
    - spać nie możesz?
    Przekręciłem głowę na lewy bok. Rzadko miewam gości, większość ich przepędzam ze swojego pokoju z wojowniczym okrzykiem ale dziś jest ten dobry dzień gdy nie chce nikogo ganiać. cieszę się z wizyty.
    Wpatrywałem się w ciebie chłonąc wszystkie detale twojej twarzy jak by ucząc się jej na pamięć tak na wszelki wypadek.
    - Mówią mi Sam.
    Zadrżałem. Po zmroku bez odpowiednio grubego swetra dygotałem cały z zimna. Wspiąłem się na łóżko i okryłem kocem, wsunąłem dłonie pod pachy. Byłem mało gościnny. Wróciłem do ciebie troche nieobecnym wzrokiem, zacisnąłem usta. Czułem się jak zepsuta zabawka niezdolna do niczego.
    - nie stój w progu proszę. czuj się jak u siebie.
    Wstrząsnął mną dreszcz. biegałem oczami od okna do ciebie. ' ble ble nach nach '
    - proszę.. źle się czuje.

    OdpowiedzUsuń
  22. Radiowóz zatrzymuje się przed wielkim, grubym murem. Nad nim widzisz dumnie wznoszący się budynek. Funkcjonariusz policji otwiera tylne drzwi samochodu. Wyciąga Cię na zewnątrz. Nadal masz zakute w kajdanki ręce. Rozglądasz się wokoło. Zupełnie nie wiesz gdzie jesteś. To miejsce nie przypomina tego, w którym byłeś ostatnio, nawet płyty chodnikowe wyglądają inaczej. Według niektórych służb taka terapia szokowa ma nakłaniać do zmian.
    Jeden z policjantów pchnął cię do przodu. Idziesz przed siebie. Zbliżasz się do czarnej, żelaznej bramy. Przy niej zatrzymuje Cię drugi funkcjonariusz. Za bramą stoi dwóch mężczyzn o szerokich barkach ubranych w granatowe mundury. Na piersi po prawej mają małe tabliczki z nazwiskami. Gdzieś z oddali idzie mężczyzna w czarnym garniturze. Poważny i wyprostowany. Brama się otwiera i wpuszczają Cię do środka. Policjanci ściągają ci kajdanki. Jeden z nich życzy Ci miłej zabawy w Szkole dla Trudnej Młodzieży.

    Szkola-Dla-Trudnej-Mlodziezy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga