Blondynka średniego wzrostu z niezaprzeczalnie uroczym
uśmiechem. Uwagę od razu przykuwają duże, szarozielone oczy i pełne malinowe
usta. Lola nigdy nie lubiła nakładać przesadnej tapety, zakładać niewiadomo jak
drogich ciuchów i nosić wymyślnych fryzur, stara się pozostać jak najbardziej
naturalna. Jej włosy najczęściej są kręcone, rzadziej tylko pofalowane. Kolorem
przeważającym w jej ubiorze jest czarny, lubi eksponować swoje długie, zgrabne
nogi.
Jedyne co jest pewne u tej dziewczyny to ciągła zmienność i
nieprzewidywalność. W jednej chwili przyjazna i uprzejma zmienia się zaraz w
agresywną i niebezpieczną. Rozchwiana emocjonalnie, ma ciągłą huśtawkę
nastrojów. Nigdy nie poznała innych uczuć niż silny pociąg fizyczny, który
przejawia do płci przeciwnej aż w nadmiarze. Charlotte nie jest złym
człowiekiem… ona jest tylko trochę inna niż reszta.
Jej historia nie jest zbyt pasjonująca i nie warto nad nią
się dłużej rozwodzić. Rozwiedzieni rodzice, zbyt częste imprezy, nieudana próba
samobójcza, ciągłe ucieczki z domu. Jej
matce w końcu puściły nerwy i wbrew swojej woli Charlotte została wsadzona do
szpitala psychiatrycznego.
KARTA PACJENTA
Imię i nazwisko: Charlotte van Dort
Data urodzenia: 5 maja 1994r (18 lat)
Miejsce urodzenia: Nowy Jork
Rozpoznanie: Uzależnienie od seksu i antydepresantów,
skłonności do sadyzmu, osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline
Pokój: 62
[Witam, witam. Na wątki zawsze jest chęć, powiązania również. Cóż, karta zapewne będzie jeszcze poprawiana]
[ Witam. Widzę, że Charlotte ma w rozpoznaniu moje ulubione borderline.
OdpowiedzUsuńNo dobra.. To jak na wątki jest chęć, to może i pomysł na jakiś masz? :) ]
Kolejny cudowny dzień w jeszcze wspanialszym miejscu. Lyne powoli zaczynała popadać w rutynę. Pobudka, śniadanie, terapie, unikanie tabletek, kolejne rozmowy i obiad. Najbardziej emocjonująca część dnia. Dlaczego? Bo trzeba gonić lunch uciekający z talerza. Tak, tak. Trudno powiedzieć czy owo coś, co dzisiaj podają pamięta odkrycie Ameryki, czy Inków.
OdpowiedzUsuńLyne spojrzała z ciekawością na papkę, którą przemiła kobieta jej dała. A potem cicho westchnęła i rozejrzała się po sali. Od razu było widać kto był tutaj od jakiegoś czasu, a kto wręcz przeciwnie. Wszystko mówiły twarze.
Ruda podeszła do jednego ze stolików, przy którym siedział najnowszy 'nabytek' szpitala. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo wcześniej jej nie widziała.
- Nie radziłabym - odezwała się głosem, którego ton w innych okolicznościach można by uznać za przyjazny. - Trudno stwierdzić, z którego wieku to coś pochodzi.
[Mi będzie się zawsze kojarzyło z Przerwaną lekcją muzyki <3.]
[jasne, możesz pisać, jeśli masz pomysł.]
OdpowiedzUsuń[nie przesadzaj, dobrze jest. ;) ja zapewne strzelę gniota, bo chyba nie mam dziś dostatecznie spieprzonego humoru.]
OdpowiedzUsuńLeżał już w łóżku, tak jak wszystkim nakazano o tej porze, jednak ani na chwilę nie udało mu się nawet zmrużyć oka. Nie pamiętał, kiedy ostatnio cokolwiek zdarzyło mu się zjeść i pewnie stąd to jego całodniowe wycieńczenie. Do tego dziś, jak na złość, jego myśli wciąż krążyły wokół jedzenia. Nienawidził tego stanu. Potrafił wtedy pochłonąć niezliczone ilości czegokolwiek, co akurat znajdowało się w zasięgu jego ręki. I nie patrzył na to, że miesza dla przykładu tłuste mięso, ze słodyczami. Za każdym cholernym razem, gdy już udało mu się zaspokoić ten dziki, nieposkromiony głód, czym prędzej gnał do pobliskiej łazienki i zwracał wszystko, co nieumyślnie w siebie wepchnął.
Dlaczego musiało go dopaść akurat dzisiaj, kiedy to straszne zmęczenie nie pozwalało mu normalnie funkcjonować. Wypadł z pokoju i szybkim krokiem przemierzył korytarz, by chwilę później zbiegać już po schodach. Chciał jak najszybciej znaleźć się w cholernej kuchni i mieć już to za sobą. Nie zwrócił uwagi na blondynkę, która stała na drugim piętrze. Po prostu wyminął ją szybko i gdy tylko dotarł do kolejnych schodów, złapał się poręczy, chroniąc się przed upadkiem.
Drgnął niekontrolowanie, gdy usłyszał za sobą ten szept. Wcale się tutaj nikogo nie spodziewał, zwłaszcza o tej porze.
OdpowiedzUsuń- W porządku - skłamał krótko, zerkając na dziewczynę ukradkiem, spod przydługiej grzywki. Od kilku dni, bez przerwy nie miał ochoty na jakikolwiek kontakt z drugą osobą i nawet nie krył się z tym, że miał po prostu dosyć tych wszystkich, wciąż mijanych na jednym korytarzu ludzi.
Westchnął cicho i wyprostował się, rzucając lekki uśmiech w stronę nieznajomej. Następnie odwrócił się ponownie w stronę schodów i zaczął zbiegać nimi w dół, nie zapominając o podtrzymywaniu się poręczy. Gdyby upadł w takim stanie, pewnie nie pozbierałby się już o własnych siłach.
Szare oczy zabłysnęły na krótką chwilkę, kiedy blondynka w swej wypowiedzi umieściła słowo trup. Śmierć. Bolesna lub nie. Część pacjentów tylko o tym marzyła,a jednak to nie było takie proste. Nie tutaj.
OdpowiedzUsuń- Jak jest z kimś źle to go zmuszą.. - wzruszyła ramionami. W końcu anorektyczki też się tutaj trafiały. Poza tym czasem daje się tutaj coś zjeść, ale tym ruda się nie podzieliła z dziewczyną. Aż tak życzliwa to ona nie była.
Lyne dostrzegła spojrzenie blondynki.
- Wariatki nie widziałaś? - zapytała ostro i przede wszystkim chłodno, patrząc na nią dość obojętnie. Nie lubiła takich spojrzeń. Wszystko w niej krzyczało 'Wydrap oczka, no już, przecież to takie fajne...'. Całe szczęście jej psychopatyczny umysł nie zawsze nad nią panował. Zwykle, ale nie zawsze.
Z zainteresowaniem przyglądała się poczynaniom blondynki, przy okazji szukając wzrokiem jednego z wolontariuszy, który miał ich dzisiaj pilnować. Ciekawe, że dziewczynie udało się idealnie wpasować w czas, kiedy on się na nią nie patrzał. Cóż, była niewątpliwie szczęściarą.
OdpowiedzUsuńNapoje. No cóż, to też była ciekawa kwestia, to pewne. Parsknęła cichym śmiechem na myśl o tutejszych możliwościach, po czym udała, że się chwilę zastanawia. Jakby miała nad czym.
- No wiesz... - zaczęła, patrząc na nią z powagą. - Woda jest całkiem czysta.
- Chwilowo nic mi nie przychodzi do głowy.
OdpowiedzUsuńI tak facetów było chwilowo na oddziale więcej niż dziewczyn, choć niewątpliwie wydawało się jakby było wręcz przeciwnie. Każdego dnia pojawiał się ktoś nowy i trudno było za tym wszystkim nadążyć. Zresztą Lyne wcale na tym nie zależało.
- Albo zostać bi - spokojnemu, wypowiedzianemu w miarę poważnym tonem stwierdzeniu towarzyszyło wzruszenie ramion. Takich osób też było tutaj trochę. Cóż, ruda do nich należała.
[Jak najbardziej jestem chętna na wątek i powiązanie ;) Zacznij, co uważasz za stosowne i zobaczymy, co z tego wyjdzie.]
OdpowiedzUsuńW przerwie na papierosa i czekoladkę z Mozartem (no, dobra, ewentualnie dwie, ewentualnie całe opakowanie czekoladek z Mozartem) w pełnym cywilu nie wyglądał jak odziany w biel i najwyższej jakości klapki z pianki członek personelu medycznego. W ogóle rzadko zdarzało mu się wyglądać jak ów, bo zdołał zdać sobie sprawę, że pacjenci w tym konkretnym typie szpitali średnio reagują na kitel, natomiast całkiem dobrze współpracują, jeśli tylko lekarz okażę się być z zawodu raczej człowiekiem, niż dziwnym tworem, którego różni od rzeczonego pacjenta wszystko. Dlatego siedział sobie spokojnie na ławce, sukcesywnie opróżniał pudełko z czekoladek i raczył się swoim ukochanym mentolem, nie zwracając uwagi na to, że to papierosy dla kobiet i szesnastolatków. Nagle dwie ławki obok pojawiła się znikąd niewiasta, którą widział może raz czy dwa przelotnie na korytarzu, jednak słowa z nią nie zamienił, nazwiska też nie znał.
OdpowiedzUsuń[Może wątek, niekoniecznie wizyta u psychologa :D]
OdpowiedzUsuńSzedł szybkim krokiem przez korytarz, w ogóle nie mając pojęcia o tym, że tamta blondynka wciąż za nim idzie. Zresztą, w tym stanie nawet by się tym zbytnio nie przejął. Sprytnie udało mu się włamać do kuchni i pierwsze, co uczynił, to od razu skierował się do ogromnej lodówki, po drodze biorąc w dłoń jakieś jabłko. Kiedy ujrzał przed sobą ogrom jedzenia, naprawdę towarzyszyło mu przekonanie o tym, że zdoła pochłonąć większą część tego wszystkiego. W rzeczywistości jednak, zaczął wymiotować na podłogę, biorąc wcześniej ledwie dwa kęsy jabłka.
OdpowiedzUsuń[Hmm... Zakładając, że Brian byłby w chwili obecnej Willym mógłby właściwie przypatrywać się Loli, bo to takie ciekawskie małe stworzonko.
OdpowiedzUsuńJeśli Brian byłby Brianem teoretycznie najpewniej można by go znaleźć na dziedzińcu wewnętrznym siedzącego bezczynnie.
Zaczynanie zostawiam Tobie o ile masz jakiś pomysł po tej szmirze, którą Ci podrzuciłam.]
Lyne spojrzała na nią uważnie. Czasami zastanawiala się jak to jest czuć cokolwiek. Tak w ogóle. Bo ruda odczuwała, rzecz jasna, efekty kontaktu cielesnego z mężczyzną lub kobietą, ale nie tak jak zwyczajny człowiek. Cóż. Cała była popaprana.
OdpowiedzUsuń- No cóż, jesteśmy w wariatkowie - uśmiechnęła się ironicznie. Ta mina jako jedna z nielicznych w jej przypadku miała jakiś związek, choćby nikły z tym co działo się w głowie rudej. Uczucia umiała naśladować, ale ironiczny uśmiech to było coś co wychodziło jej samo z siebie.
- Jest tutaj więcej osób, które wpadają nocą do kuchni, więc może się okazać, że nic nie będzie. Albo, że będziesz musiała użyć pazurków..
Chciałam poznać trochę pacjentów, których mi nie przydzielono i gdy miałam "okienko" wyszłam na dziedziniec, gdzie od razu moją uwagę przykuła zgrabna blondynka siedząca na ławce pod jednym z drzew. Nie zastanawiałam się długo czy do niej podejść, moje nogi same zaprowadziły mnie do niej.
OdpowiedzUsuń-Cześć, jestem Daniell Gray, jedna z psycholożek, jeśli to Cię interesuje. Mogę się do Ciebie przysiąść i porozmawiać z Tobą?
Dziewczyna wygląda na miłą, ciekawe czemu tu trafiła. pewnie i tak zaraz się tego dowiem.
[Nie wiem czy Ci to pasuje, jak coś to zawsze można zmienić xD]
Cofnął się o kilka kroków i osunął się na podłogę, napotykając plecami na blat, który rozciągał się przez większą część pomieszczenia. Dla Danielsa tryb życia, jaki prowadził od tych paru lat, również był jak najbardziej normalny. Przecież nie wyobrażał sobie zjeść czegoś i nie pobiec do toalety, by zaraz się tego z siebie pozbyć. Musiał wyglądać nienagannie i zawsze szczupło, czego wymagała od niego kariera modela.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak wcale nie czuł się dobrze. Pod żadnym względem. Uciążliwy głos szeptał w jego głowie, a gardło piekło go niemiłosiernie od ciągłego wymiotowania. Do tego czuł się strasznie słabo i miał wrażenie, że nie da rady podnieść się do pionu o własnych siłach.
-Ładna pogoda, prawda? Jeszcze nie zaczęło padać, jak nigdy. Szczęście, że mam okienko i mogę zaczerpnąć świeżego powietrza. Jak niektórzy pacjenci potrafią denerwować. Nie chcą w ogóle współpracować, tylko wszystko muszę odwalać sama. A ty? Czemu się tu znalazłaś? Nie wyglądasz na chorą, lecz to pewnie tylko9 złudzenie.- mówię i uśmiecham się szczerze do dziewczyny.
OdpowiedzUsuńPrzypadła mi do gustu. Ładna i pewnie miła, rzadkie połączenie, lecz czy ja wiem, nie znam zbyt wielu osób poza pacjentami i lekarzami.
William naprawdę nie chciał się na nikogo gapić, ale naturalna ciekawość czasami powodowała, że odnajdywał sobie jakiś obiekt do obserwowania, czasami też patrząc na kogoś starał się dobrać do jego wyglądu jakąś historię, ewentualnie mógł ją też wymyślić, miał bujną wyobraźnię, ale co się dziwić, nadal był przecież dzieciakiem. Gdy ktoś go jednak dzieckiem nazywał ten czuł się urażony, no jak to tak! Przecież było po prostu „młodym-dorosłym”!
OdpowiedzUsuńPeszył się zawsze, gdy jakiś jego obiekt obserwacji zwracał na niego uwagę, chociaż dziewczyna na którą patrzył była bardzo ładna, bo miała jasne włosy, a to Williamowi starczo to wystarczyło, by stwierdzić, że ta jest też kimś, kto nie może być zły.
Z tą myślą wstał i z uśmiechem usiadł naprzeciwko dziewczyny.
-Em… Jestem Will – przedstawił się marszcząc lekko nos. Cholercia, że też nigdy nie wiedział jak zacząć.
- Nie masz skrupułów - podsumowała, kiwając głową. - To się akurat w życiu przydaje. Choć czasami wiąże się z kłopotami..
OdpowiedzUsuńPytanie dziewczyny nieco ją zaskoczyło, choć w teorii możnaby się go spodziewać po wariatkowie, prawda? Jednak Lyne nigdy nie próbowała przekupić żadnego strażnika i może dlatego ten pomysł wydawał jej się dziwny.
- Niestety, w tej kwestii nie jestem w stanie Ci pomóc. Sama chciałabym wiedzieć jak się stąd szybciej wydostać.
[Nie zostałaś pominięta, tylko jeszcze do Ciebie nie doszłam xD Ale odezwę się dzisiaj z wątkiem, wymyślę coś tylko :D]
OdpowiedzUsuń[Dobra, mam nadzieję, że to nie będzie suchar ever xD]
OdpowiedzUsuń"Kolejny dzień chrystianizacji tego piekła. Mam nadzieję, że będzie bardziej pomyślny niż te poprzednie. Najważniejsze, by nie rzucać się w oczy pielęgniarką i lekarzom. Wtedy będzie to już proste."
Zamknął dziennik i wsunął go do kieszeni koszuli, szukając swojej kolejnej ofiary. Wzrok przesunął po świetlicy. Wszyscy tacy sami, tacy dziwni, tacy obrzydliwi. Wszyscy tacy grzeszni. Panie, zmiłuj się nad nimi.
W końcu jego wzrok zatrzymał się na smukłej blondynce, która też na niego spojrzała. Uśmiechnął się delikatnie. Pozory mylą. Mogła wyglądać na miłą, porządną dziewczynę, która tak jak i on, trafiła tutaj przez przypadek. Ale wariat gra tak dobrze jak nikt. Dlatego nie da się zwieść tym miłym ślepkom.
Wstał i podszedł o niej z szarmanckim uśmiechem. Trzeba było ich przechytrzyć, przecież są tacy naiwni. Dennis też była naiwna, a przecież od niej wszystko się zaczęło.
- Mogę się dosiąść? - zapytał, wskazując brodą na wolne miejsce. Trzeba być miłym, trzeba oszukiwać, udawać, że go to całe gówno obchodzi bardziej niż Boże Narodzenie.
- Taki piękny dzień za oknem, a oni nas tutaj trzymają - powiedział z żalem w głosie, spoglądając na wielkie okno. Nie podobało mu się to w ogóle.
OdpowiedzUsuńNie bał się zamkniętych pomieszczeń, ale brak roślinności i świeżego powietrza, powiewu wiatru i promieni słonecznych, działały mu zdecydowanie na nerwy. Poklepał się po kolanach i spojrzał ciepło na dziewczynę, uśmiechając się szeroko.
- Co czytasz? - zapytał, kierując wzrok na książkę, którą trzymała. Mu nie pozwolili wziąć żadnych książek. Miał tylko notesik, który zawsze miał przy sobie i długopis, który ukradł pielęgniarce. Podobno książki źle na niego działają. Gówno prawda.
- Seks jest dobry i jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Seks leczy, a gdyby nie był dobry, Bóg przecież nie sprawiłby, że jest naturalny i przyjemny, prawda? - powiedział.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedział o czym mówił, przecież w ten sposób próbował naprawić duszę Dennisa. I prawie mu wyszło, gdyby sprawa nie wyszła na zewnątrz, już dzisiaj Dennis chodziłby jak normalny dzieciak, miałby przyjaciół, dobrze by się uczył. A tak? Zabrali go gdzieś daleko, pewnie go męczą i torturują. Jego kochane Dennisiątko.
- Ja czytam tylko Biblię, którą mi zabrali - przyznał z żalem, próbując zagrać biednego, skrzywdzonego dzieciaka, by zdobyć jej zaufanie. Przecież tak naprawdę nie był taki bezbronny tutaj, ale tyle dni z wariatami nauczyło Alphonse, że czasami trzeba zachowywać się jak najlepszy aktor. - Zupełnie nie wiem czemu uważają, że ona źle na mnie działa. Ja tylko kocham Boga całym sobą, tylko tyle potrzebne mi do szczęścia.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZaburzenia psychiczne są już na pewno czymś poważnym, i nie można tego bagatelizować. Ja również jak czytałam niedawno na stronie https://dolnyslask24h.pl/8750/teorie-spiskowe-psycholog-o-tym-dlaczego-w-nie-wierzymy-i-do-czego-nam-sluza/a.html to teraz wiem już dlaczego wierzymy w teorie spiskowe.
OdpowiedzUsuń