INFORMACJE

Witam serdecznie w Szpitalu dla Chorych Nerwowo i Psychicznie, który został przeniesiony:





15 sierpnia 2012

Jedyna różnica między szaleńcem a mną polega na tym, że ja nim nie jestem.

Salvador Dali
HOW MANY TIMES HAVE YOU THOUGHT ABOUT KILLING YOURSELF?
Once. The thought never left my mind.  

Dwa regały książek, cztery tomy własnego autorstwa. Laptop z wiecznie otwartym plikiem Worda na pierwszym planie. Angielski, norweski, rosyjski, francuski, niemiecki, wszystkie zarówno w mowie jak i w piśmie biegle władane, dziesięć doskonałych tłumaczeń, setki proponowanych kontraktów. Lubi ssać, nienawidzi kłopotliwej guli w przełyku, nigdy nie powie do Ciebie po imieniu, nie interesuje go Twoje zdanie, choć Twojemu punktowi widzenia chętnie przyjrzy się z bliska. Lubi eksperymentować, choć ostatnio nawet nie ma ochoty. Twoją wargę przygryza do krwi, swojej nigdy. Zmusza się do cięcia rąk, pali trzy paczki czerwonych Malrboro na tydzień, choć wcale nie musi, czasami wciągnie ścieżkę kokainy. Infantylnie dumny posiadacz czterech prób samobójczych na kącie, pierwszej w wieku szesnastu lat, dwóch kolejnych w odstępie roku. Ostatnia nastąpiła ósmego sierpnia, analogicznie po każdej z nich siedział u czubków. Nienawidzi muzyki, jedyna która sporadycznie do niego przemawia to ta alternatywna. Ma kota. Biała bielizna u mężczyzn go drażni. Idąc ulicą nagminnie przegląda się w wystawach sklepowych. Uwielbia zapach męskiego potu i niedopałków papierosów. Czasem stoi bez celu w deszczu, nigdy nie miał kataru. Wypróżnia się regularnie, połyka. Uzależniony od okularów wszelkiej maści, bez nich czuje się nagi. Zakochał się tylko raz i chociaż chciałby to powtórzyć - nie potrafi. Jest uczulony na rodzynki, a słodzona kawa wywołuje u niego torsje. Nigdy nie kochał się z kobietą, choć żeńskie talie są dla niego ostoją piękna. Pisuje powieści i nowele dla osób o wygórowanym wyczuciu smaku lub - jak sam twierdzi - wprost odwrotnie. Lubi być dotykany na karku, liczy każdy dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa, a kiedy dochodzi, drży mu dolna warga. Uwielbia grube swetry i materiały w groszki, latem jest wrogiem publicznym numer jeden. Choć stać go na pałac z ogrodem, wciąż mieszka w przykurczonej, zagraconej kawalerce. Żaden facet nie wytrzymał z nim dłużej niż Harry Potter. Zawsze śpi na brzuchu, choć ostatnimi czasy cierpi na bezsenność, matkę odwiedza tylko w jej imieniny, ojca widział dwa razy od jego śmierci. Nie jada czerwonego mięsa, brukselek i owoców morza. Środkowym palcem miesza kawę z mlekiem i odpowiada na zażalenia innych.

Adam Lester, za miesiąc 28 lat.
Pisarz.
Tłumacz.
Zodiakalny chuj.

35 komentarzy:

  1. [Witam :) Postać tak strasznie mi się podoba, że nie mogłam się oprzeć i muszę rozpocząć jakiś wątek. Tak więc, mam nadzieję, że nie wymyślę żadnej tragedii.]

    Przyglądam się jego twarzy. Przez dłuższy czas wątpię, ale im częściej słyszę to imię, tym jestem coraz bardziej przekonany. Adam Lester, autor moich ulubionych książek.
    Wielokrotnie zdarzało mi się oglądać jego zdjęcia na tylnej okładce, przejeżdżać po nim palcami, fantazjować. Czy kiedykolwiek przeszły mi po głowie myśli, że jest on wariatem? Świetnie go rozumiałem, choć wtedy nie byłam pewna, że ja też muszę trafić do czubków. Może dlatego tak świetnie do siebie pasowaliśmy? Jego słowa, do mojej psychiki. Oboje jesteśmy popaprańcami.
    Oczywiście, wielokrotnie oberwało mi się od brata, za tą fascynację. Choć z resztą, obrywało mi się od niego za wszystko.
    Wstaję z kąta, w którym stoją rośliny, w którym stale siedzę i podchodzę do niego. Nie wiem co mnie ogarnęło, nieśmiałość jakby nagle nie istniała. Nawet nie miał na sobie nic zielonego, nie opowiadał o słoniach, a i tak coś mnie do niego ciągnęło. Te okulary, to spojrzenie, ten sposób patrzenia. Może on mnie zrozumie? Ciekawe co o mnie pomyśli? Jak zrozumie, że siedemnastoletnia hermafrodyta tak pragnie o wiele starszego od siebie mężczyznę. W jaki sposób? Nie mam pojęcia.
    I stoję przed nim. Próbuję coś powiedzieć, ale w momencie kiedy on spogląda na mnie, cała odwaga uciekła. Nie wiem co powiedzieć, co zrobić. Dlatego tylko stoję i patrzę. Włosy zakrywają mi twarz, spoglądam na jego buty. Podobno człowieka można poznać po jego butach. On ma ładne buty. Co myślisz Bernie o jego butach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Timothy Gray15.08.2012, 18:27

    [No, muszę odhaczyć punkt "powitanie od administracji", więc... Witam na blogu i życzę dobrej zabawy w Szpitalu Psychiatrycznym.
    PS. Bardzo spodobała mi się karta.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zodiakalny chuj, kocham! :D
    Karta jest strasznie fajna, o ile zazwyczaj nie czytam - przeczytałam! Coś często się mi tutaj zdarza. :D
    Wątek z Tommym chyba nie wypali, ale musiałam napisać, że postać epicka. :) Swoją drogą, kim on jest w naszym psychiatryku?]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie odebrało mi mowę. Najpierw miałem tyle mu do powiedzenia, a teraz tak jakby... Nawet nie wiem, w głowie pojawiła się pustka. Jedyne o czym potrafię myśleć to idealne wyszkolenie przez mojego brata. Nakręcony jak w szwajcarskim zegarku. Tik tak. Plecy proste, nie garb się, wyglądasz jakby coś cię bolało. Tik tak. Nie dąsaj się Dennis, uśmiechnij ładnie. Tik tak. Nie tak szeroko, wyglądasz jak wariat. Tik tak. A teraz udawaj, że wszystko jest dobrze. Mama nie może o niczym wiedzieć. To będzie nasza tajemnica, dobrze? Dobre rodzeństwo zawsze ma tajemnice, których nie zdradza. Zgadza się? Tik tak. I odzywaj się normalnie, do cholery jasnej, zamiast tak tykać! Nie zachowuj się jak wariat!
    - Właściwie to nie o to chodziło - mówię w końcu.
    Niepewnie patrzę na jego twarz, a potem znowu się peszę i spoglądam gdzieś za. Jestem tylko dzieckiem, a on jest w wieku mojego wujostwa. Dlaczego mam o nim tak nieodpowiednie myśli? Chciałbym, żeby mnie... Dlaczego ja o tym myślę?
    - Jesteś... czy jest pan... pisarzem? - mówię nieskładnie. Zaciskam wargi. W pięści zgniatam za długi rękaw mojego za długiego swetra. Oprócz niego nie mam na sobie nic. Tylko męskie bokserki i podarte, za duże trampki. - Zgadza się?

    OdpowiedzUsuń
  5. {Witam, skoro już się przywitałam to czy mogłabym się dowiedzieć kim jest pan ze zdjęcia ~~? X3 Mam nadzieję, że wątek nie jest zbyt beznadziejny i Cię zadowoli]

    Kolejny dzień, kiedy wszystko wydaje się takie nierzeczywiste. Co chwila przecieram ręką oczy starając się odgonić od siebie te dziwne, w jakimś stopniu nieprzyjemne wizje. Niebieskie jednorożce, latające słonie, które chowają się za doniczkami w korytarzu, szepty, krzyki. Idę spięty nie wiedząc czego się spodziewać, nie będąc przygotowanym na rzeczywistość. Ktoś podawał mi dzisiaj leki, a tak, nie połknąłem ich. Może było trzeba, może i wtedy byłoby odrobinę lepiej.
    Szedłem przed siebie zastanawiając się czy cokolwiek się zmieniło. Z głębokim westchnięciem wszedłem świetlicy, kilka osób siedziało i udawało, że uczestniczy w terapii grupowej. Myślą, że cokolwiek im pomoże, ja przestałem. Przestałem wierzyć w tak głupie pomysły jak ten. Ta, potrzymajmy się za rączki powiedzmy na głos wszystko. Beznadzieja. Sam też nie wiem czy jestem wariatem, czy wsadzili mnie tutaj przez przypadek. Niestety nadal tego nie wiem, mam jeszcze czas by zastanawiać się nad takimi głupstwami. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy dzielić ludzi na tych „wariatów”, „normalnych”. Usiadł przy stole gdzie siedział tylko jeden chłopak. Przysiadł się i cały spięty spojrzał na niego, mając nadzieję, że przynajmniej on jest prawdziwy.
    -Dzień dobry- przywitał się cicho i naciągnął rękawy bluzy zakrywając poranione nadgarstki

    OdpowiedzUsuń
  6. [Postać naprawdę świetna, gratuluję xD]

    OdpowiedzUsuń
  7. - Wszystkie - odpowiadam cicho.
    Wpatruję się w jego twarz jak w najpiękniejszy obrazek, jak w samego Boga. Może przyszedł po mnie? Uwolni mnie od tego całego zła? Widzę, jak z trudnością przełyka. Pewnie coś mu się stało. Dlaczego tutaj siedzi? Gdybym nie siedziała na cholernej policji, w cholernym sądzie, w cholernym szpitalu psychiatrycznym, pewnie wiedziałbym co się z nim stało. A tak, brat znowu wszystko popsuł. Ale nie czuję do niego żalu, przecież rodzeństwo nie czuję do siebie żalu, tak mówił. Powiedział też, że mnie kocha. Tego ostatniego dnia w sali sądowej, kiedy postawiono mu zarzuty. Powiedział mi, że zrobił to wszystko dla mojego szczęścia. Żebym był normalną osobą. Jak można czuć żal do kogoś, kto nas kocha?
    - To za pierwszą - mówię, podciągając rękaw lewej ręki. Widnieje na niej długa, jeszcze lekko różowa blizna, mimo że od zadania tej rany minęło wiele czasu. - Druga. - Podciągam sweter trochę ponad kolano i pokazuję fioletową pręgę. Nawet nie wiem czym brat zadawał mi tą ranę. Chyba straciłam przytomność, kiedy to robił. - Trzecia. - Odchylam włosy, pokazuję na szyi kilka krótkich poparzeń. Brat podpalał mnie zapalniczką. - I czwarta. - Najświeższa, ma zaledwie kilka miesięcy. Długo musiałem zbierać na tą książkę. Trochę nawet podkradłam bratu, nie wiem czy się zorientował. Rana na drugiej nodze. Na udzie. Rozciął mi nogę nożem, podobno przez przypadek, kiedy bawiliśmy się na ogrodzie. Rodziców wtedy nie było. Brat powiedział mi, że muszę mu zaufać, że tak się robi. Wtedy posypał mi ranę solą i podpalił. Bił mnie za każdą łzę, więc musiałem cierpieć, udając że bardzo mi się to podoba.
    Zaciskam wargi. Ciekawe co on sobie o mnie myśli? W sumie nie oczekuję żadnych słów współczucia, brat mówił, że fałszywi ludzie okazują współczucie, bo tak naprawdę nikogo nie obchodzi cierpienie kogoś innego niż własne. Każdy zapatrzony jest w swój nos.
    - Twoja twórczość, to jedyna rzecz, która podtrzymywała mnie w przekonaniu, że nie należy słuchać brata. W jakiś sposób... Dała wiarę. Chyba w to, że tacy jak ja mogą być szczęśliwi. Nawet jeżeli w pewnym stopniu nie było tam słowa o takich jak ja - mówię niepewnie. Chciałbym, żeby mnie przytulił. Zrobił to, o czym pisał w swoich książkach. Pewnie tego nie zrobi, przecież musi mieć mnie za dziecko, a ktoś z tak niezwykłym umysłem jak ten, nie będzie chciał wyjść na pedofila... A nawet jeżeli coś go do tego skusi, pewnie się wystraszy. Prawdziwe oblicze mnie jest naprawdę strasznie, ludzie nie potrafią go zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jak będziesz potrzebować psychologa to zgłaszam się na ochotnika :P]

    OdpowiedzUsuń
  9. [karta zajebista i chciałbym wątek, choć sam zapewne nie zacznę. i prosiłbym o zmianę zdjęcia, gdyż ja tutaj posługuję się wizerunkiem wspaniałego Tosta.]

    OdpowiedzUsuń
  10. [ karta świetna, chociaż nie do końca ogarniam jaką rolę tutaj odgrywasz :D Chętny na wątek ze świrniętą psycholożką ? ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dziękuję]

    Wdycham powietrze, starając się pozbyć różnych dziwnych, niespokojnych myśli, a także dziwnych obrazów, które za często pojawiają się w mojej głowie, ale takie już jest chyba życie wariaty.
    Staram się do niego uśmiechnąć, ale to za pewne nie wyszło, nie jestem zbyt dobry w optymistycznych gierkach, uśmieszkach i takich tam.
    -Lepszy niż jutrzejszy, gorszy niż poprzedni, albo coś takiego- powiedziałem cicho, nie musiałem się wysilać, ten nieznajomy był dość blisko i teoretycznie powinien mnie słyszeć.
    Dość mocno podrapałem się po policzku, zabolało, a zarazem było przyjemne

    OdpowiedzUsuń
  12. {Weny aktualnie brak, ale może jutro:)]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Wnioskuję że pacjent. 3:
    A ten wątek chcesz? Zostałeś zalany przez powitania, bo karta zajebista, więc zrozumiem jeśli nie. XD
    Chociaż, sensowniejszy chyba wyjdzie z mą nieistniejącą jeszcze postacią. :D Bo na jakąkolwiek relację z Tommy'm to pomysłu nie mam.]

    OdpowiedzUsuń
  14. Weszła do gabinetu przeciągając się lekko. Znowu o mało co nie zaspała. Wzięła biały fartuch i założyła go na ramiona. Chwyciła kubek i wsypała do niego kilka łyżeczek kawy i cukru. Następnie wstawiła wodę w dzbanku elektrycznym. Usiadła przy biurku z lekkim westchnieniem i zaczęła przeglądać papiery.
    Jej płomieniste włosy sprawiały, że wyglądała jakby dopiero co wstała z łóżka, a tak na prawdę układała je dobre 10 minut. Ubrana w niebieską sukienkę i kolorowe zakolanówki przy każdym kroku stukała czerwonymi szpilkami. Wyglądała dobrze, jak pacjent, nie lekarz.
    Wstała, zalała kawę i napawała się przez chwilę jej aromatem. Nie wyglądała jak psycholog, raczej jak nie do końca ogarnięta nastolatka, którą przecież nie była. Ale nikt nie jest doskonały, prawda?
    Ziewnęła i podniosła wzrok akurat w momencie gdy jeden z pielęgniarzy przyprowadził kogoś. Zlustrowała go wzrokiem i przyjęła kartę pacjenta od pielęgniarza. Rzuciła ją na biurko nawet nie zerkając i odprowadziła go wzrokiem, po czym przeniosła swoje szafirowe spojrzenie na pacjenta. Wzięła łyk kawy zakładając nogę na nogę i nic nie mówiąc po prostu mu się przyglądała. Po chwili jej twarz rozświetlił promienny, dziwnie szaleńczy uśmiech.
    - Co było dzisiaj do jedzenia? - spytała obojętnym głosem, tak jakby prowadziła zwykłą pogawędkę ze znajomym a nie terapię z pacjentem. Uniosła jedną brew w dość zabawnym geście poważnie oczekując odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kevin Daniels15.08.2012, 22:43

    [ciężko o dobre zdjęcie, jak już się coś wcześniej upatrzy, wiem o tym. zaczynaj, jak masz pomysł ;) o Doriana chodzi?]

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaśmiała się lekko udając, że coś notuje choć tak na prawdę, gdyby ktoś zajrzał jej przez ramię zobaczyłby, że gra sama ze sobą w kółko i krzyżyk. Przez chwilę milczała dokańczając grę po czym podniosła na niego wzrok ponownie unosząc brew w tym jakże interesującym a zarazem dziwnym geście.
    Jej naturalnie rubinowe wargi podkreślone jedynie błyszczykiem uniosły się w lekkim uśmiechu.
    - Nie jestem pierwszym psychologiem, z którym masz do czynienia, co? - spytała rozbawionym głosem. Podeszła do okna otwierając je i krzywiąc się lekko na widok krat. Odetchnęła świeżym powietrzem przesiąkniętym nieco swądem spalin i zgnilizny. Westchnęła rozglądając się po czym otworzyła jedną z szuflad w biurku i wyciągnęła z niej paczkę papierosów.
    - Nie będzie ci przeszkadzało jeśli zapalę? - spytała ignorując go w pewien sposób. W sumie, to nawet gdyby odpowiedział twierdząco, i tak by zapaliła.
    Wyciągnęła paczkę w jego stronę.
    - A może ty chcesz, hm? - spytała tym swoim dźwięcznym głosem zabarwionym francuskim akcentem. - No cóż, a oprócz rysowania, chciałbyś robić coś jeszcze? Mamy 45 minut do wykorzystania...

    OdpowiedzUsuń
  17. - Fikcją jest to, że ja istnieję - odpowiadam, prawie że warknięciem. Szybko się jednak uspokajam, przecież to nie on jest temu wszystkiemu winny. Od kiedy we mnie tyle agresji? Zawsze byłam osobą potulną, robiłem tak, jak mi kazano. Byłem grzeczny, bo brat tak chciał. Mama nie mogła o niczym wiedzieć, a w zamian pozwalał mi zatrzymać te wszystkie książki, nie potrwał ich na strzępy. Ale niestety to nie oznaczało, że nie byłem za nie karany. Teraz myślę, że nawet mama nie ukarałaby mnie tak surowo jak on. A miała to być tylko zabawa, tak mówił. Czyżby mógł kłamać?
    - Napisz o mnie książkę - wypalam zupełnie bez zastanowienia.
    Pewnie głupie to było i w życiu bym czegoś takiego nie powiedział, gdybym pomyślał. Ale jego ciepła ręka spoczywająca na mojej dłoni dodała mi trochę otuchy. Był tutaj, może widział we mnie to samo co ja w nim? Dziecinne myślenie, godne dojrzewającego dwunastolatka. To tylko dotyk ręki, to nic nie znaczy. Co myślisz o tym Bernie.
    - Dowiesz się wtedy, co to znaczy dzielić fikcję od prawdy. Mnie różni cienka linia, niedostrzegalna. I cokolwiek sobie o mnie myślisz, jednorożców nie m, a słonie które tak lubię, nie tańczą, kiedy mi smutno. A jednak jestem czymś nieprawdziwym, chociaż wszystkie klepki mam na miejscu.
    No tak... Chorobliwy brak własnej osobowości i naśladowanie rozmówcy. To też powód, przez który tutaj jestem. Ale Adam jeszcze o tym nie wie. Może kiedyś się zorientuje? Tylko to tłumaczyłoby, dlaczego z niespokojnego dziecka nagle zamieniłam się w oschłego, niemalże dorosłego osobnika. Tak to już bywa z tymi wariatami.
    - Uwierz mi, wszyscy będą mieć ubaw po pachy, jak będą to czytać. Nikt nie zrozumie, że wszystko co opiszesz w swojej piątej książce, to będzie prawda. Nikt nie rozumie, że tacy jak ja jeszcze istnieją.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaśmiałem się głośno, mimowolnie słysząc jego słowa, choć szczerze chyba nie było się z czego śmiać, a może to ja mam jakieś dziwne poczucie humoru? No cóż, nikt tego jeszcze nie stwierdził, więc nie wiadomo.
    -To w takim razie zapal, jeżeli masz papierosy- wzruszyłem ramionami, może i nie było to za mądre stwierdzenie, ale jakieś było. Co trudnego jest trudnego z wyjęciem papierosa, zapaleniem, porządnym zaciągnięciem się?
    -Czyli raczej by zauważyła gdybyś tak nagle zniknął?- Jedno z tych pytań retorycznych. Jest tutaj pełno pielęgniarzy, pielęgniarek, personelu, który powstrzyma cię jeżeli tylko będziesz chciał stąd uciec. Może jak będzie miły i ładnie poprosi to ta nadęta pielęgniarka wypuści go stąd z wielkim uśmiechem na ustach.
    Spojrzałem na jego twarz, ten tutaj chyba był nowy, albo to ja tak rzadko wychodzę pokoju aby przywitać się z innymi. Całkiem możliwe
    -Już snujesz plany o ucieczce?- Zapytałem ciszej, nadal nie wiedząc jak ten ktoś obok ma na imię. W sumie to nie jest mi to aż tak potrzebne. Pewnie i tak zapomnę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wzruszył ramionami –Jeżeli jesteś chory to pewnie i tak, chociaż może takie zachowania są normalne, i tak naprawdę nie potrzebują leczenia. Może ci nazywani normalnymi, są tak naprawdę wariatami- Może właśnie tak było, trzymali ich tutaj przez pomyłkę, wbrew ich woli. Westchnął, ostatnio chłopaka nawiedzały takie myśli, plątały wszystko. Nie wiedział kim jest, kim nie jest, wszystko było coraz bardziej poplątane i przerażające.
    Wzruszył ramionami –Pewnie i by był, chociaż nie wiadomo- ciekawie byłoby zobaczyć reakcje wokół kiedy ten wyciągnąłby papierosy i zapalniczkę.
    Nerwowo przełknął ślinę i jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu. Nic się nie zmieniło, każdy siedział na swoim miejscu, a pielęgniarka nadal we wszystkich tak uporczywie się wpatrywała.
    -Masz rację. Powodzenia w ucieczce- przeciągnął się i strzelił kośćmi.

    OdpowiedzUsuń
  20. Lyne Lacroix16.08.2012, 20:10

    [ Ta postać to cudo. I to zdjęcie.. Genialne.
    Zacznę, jak jakiś pomysł postanowi mnie nawiedzić :) ]

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiała się kręcąc głową i udając, że wcale przed chwilą nie odpalił od niej papierosa, skoro zapałki leżały na biurku. Odłożyła notes razem z ołówkiem, więc teraz było już jasne czym się zajmowała.
    - Akurat ja się przykładam ... - powiedziała po chwili zastanowienia. - Tylko moje metody są ... inne.
    Spojrzała w górę w zamyśleniu. Łączyła wszystko to co robili na terapiach jej lekarze w jedną całość i jak zauważyła u innych pacjentów pomagało. Byli zaintrygowani, niepewni, szczerzy... A czy nie o to chodziło?
    - Powiedz mi, wolisz, żebym zadawała ci pytania o twoje samopoczucie, stan umysłu, zainteresowania? Z całym szacunkiem, ale jakoś nie bardzo mnie to obchodzi, i jestem pewna, że ciebie też nie...
    Wzruszyła ramionami.
    - No cóż, skoro sama mam ci coś narzucić... Powiedz mi dlaczego tu jesteś? - uniosła jedną brew uśmiechając się ironicznie. - Wersję lekarzy już znamy ... - wskazała kartę, do której nigdy nie zajrzała. - Właściwie to ty znasz. Nigdy nie czytam kart, wolę wiedzieć od pacjentów dlaczego tu są. Łatwiej mi wtedy pomóc...
    Uśmiechnęła się szerzej. Lubiła swoją pracę i lubiła ludzi, z którymi pracuje. Byli inni, tacy jak ona. Przy czym dla niej była ta korzyść, że jej drzwi były otwarte a ich, tak jakby zamknięte...
    Założyła nogę na nogę kładąc dłonie na kolanie i poprawiając przy tym kolorową zakolanówkę, która niestety się zsunęła ukazując trochę nieprzyjemnie wyglądających blizn po wewnętrznej stronie ud. Skrzywiła się nieco zasłaniając je po czym ponownie przeniosła wzrok na swojego rozmówcę czekając na odpowiedź a zarazem jego reakcję.

    OdpowiedzUsuń
  22. -Nie wiem, według tego co usłyszałem nie jestem normalny, nie pamiętam jak funkcjonuje mózg całkiem normalnego- Ta, lata minęły od jego całkiem normalnego stanu, potwierdzonego przez lekarzy, psychiatrów.
    Przewrócił oczami słysząc jego prychnięci, nie ważne. Skoro nie chciał rozmawiać, trzeba było przestać.
    Spojrzał na mężczyznę, który nagle wstał, dokładnie obserwował to co właśnie robił. Drgnął gdy usłyszał jego pytanie.
    -Chętnie. Dzięki- postarał się uśmiechnąć, podobno normalni ludzie dużo się uśmiechają, ale nie tak szeroko, inaczej, nie tak przerażająco.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Poproszę - mówię nieśmiało.
    Nie odmawia się nikomu niczego, kiedy ktoś jest dla nas miły, tak mówił brat. Ani kwiatów, ani jedzenia, ani seksu. Niczego. Tak powiedział brat, a brat jest bardzo mądry i trzeba się go słuchać. Ciekawe czy tęskni za mną tak, jak ja za nim tęsknie.
    - Powinieneś więcej pisać, bo robisz to dobrze, a trzeba robić coś, co się robi dobrze, bo nie może to się zmarnować. Tak mówił brat. - Siadam po turecku na krześle, delikatnie kołyszę się w przód i w tył. Cały czas nie spuszczam z niego wzroku, nawet jeżeli widzę teraz jego plecy, kiedy włącza czajnik. - Brat mówił, że dobrze obciągam, więc kazał mi to robić, bo podobno takiego talentu nie można zmarnować. Znasz tą zabawę? Brat mówił, że to taka zabawa, o której nie może wiedzieć mama, ale wszyscy się w nią bawią. Na początku wcale mi się nie podobała, ale powiedział, że będą się ze mnie śmiać, jak nie będę się z nim bawił, bo wszystkim powie. A Ty chcesz się ze mną pobawić, skoro nie masz prawdopodobnie nic lepszego do roboty?
    Nie wiem czemu dziwnie na mnie spojrzał. Czyżbym coś źle powiedziała? Brat nie mógł mnie okłamać, przecież obiecał mi, że nie robimy nic złego. A potem po zabawie dał mi figurkę słonia. Stał na dwóch nogach i miał sukienkę baletnicy. Czy to nie zabawne, przecież słonie nie potrafią skakać, a co dopiero tańczyć w balecie. Bernie też uważa, że to zabawne. Tak dobrze się razem dogadujemy. Co nie, Bernie?

    OdpowiedzUsuń
  24. Dennis Solman19.08.2012, 21:29

    - Nie kłam - warcze głośno. Ręce mi drżą więc zaciskam je na brzegu fotela. Zaciskam wargi, chetnie doprowadziłabym je do krwotoku, ale nie potrafię. Za bardzo boję się bólu. Ból jest zły,ale brat mawiał, że tylko on pozwoli mi wydrowiec.
    - Brat był dobrym człowiekiem i robił wszystko, żebym była normalnym chłopcem! Czemu myślisz, że jest inaczej?
    Wiem że te informacje się sprzeczaja. Najpierw pokazuje mu wszystkie rany, jakie zrobił mi brat, za czytanie książek, a potem próbuje wmówić, że jest dobrym człowiekiem. Ale ja tak strasznie kocham brata. Obiecał, że to nic złego.I miał wtedy na sobie zielony sweter. Zielony się ufa.
    - Nigdy bym nie podejrzewał, że ktoś, kto uczynił mój świat tak pięknym, może mnie tak okrutnie oklamywac . Zawiodłam się!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jennifer Miller19.08.2012, 21:52

    [Autorka Tommiego się kłania, zyskałam pozwolenie na wątek już trochę temu, więc teraz go zacznę.]

    Kathy, Kathy! Czemu Cię tu ze mną nie ma? Czemu odeszłaś? Czemu ja tu jestem? Chcę być z Tobą! Tu jest źle, jakbyś to widziała! Ach, przecież to widzisz, bo cały czas ze mną jesteś.
    Idę przed siebie korytarzem, zupełnie sama, lecz nagle kogoś zauważam. Stoi przy ścianie, jest tak zagubiony jak ja. Chyba to mężczyzna, ale nie jestem pewna, bo mało widać. Nie mam pojęcia czy jest dzień, czy noc, chyba dzień, ale dlaczego jest tak ciemno? Kathy, co to za pora? Zawsze mi pomagałaś, wiec czemu nie ma Cię teraz, kiedy najbardziej tego potrzebuję?
    Nagle zauważam Środę, co ona tu robi? Czasem ludzie pytają mnie jak wyglądają Dni, zawsze inaczej. Dlatego potem pytają jak je rozpoznaję? Na to nie umiem odpowiedzieć, bo ja to po prostu wiem. To tak jak stary przyjaciel, który się zmienił. Środa jest teraz dziewczynką, taką małą z blond kucykami. Ciekawe co każe mi zrobić. Ona jest różna, czasem dobra czasem zła. Nie tak jak czwartek, o nie, jutro ten dzień. A może to dobrze, może uda mi się umrzeć?
    Patrzę na Środę, ona odchodzi! No tak, może jest już późno, za niedługo zjawi się kolejny Dzień. Idę za nią, ciekawe gdzie mnie zaprowadzi. Staję blisko tamtego chłopaka, nawet zapomniałam że w ogóle tu był.
    - Widzisz ją? - pytam na powitanie, wskazując na Środę. Może on ją zobaczy. Może on mnie zrozumie. A jak nie, to po prostu ucieknę. A może on jest lekarzem, który zaraz mnie zaprowadzi do pokoju i spokojnie wyjaśni, że nikt taki nie istnieje? Mówię jak dziecko, a wyglądam i mam prawie dwadzieścia lat. To wcale nie jest przyjemne, wręcz przeciwnie, bo aż podkreśla to, że nie jestem normalna. Ciekawe co powie ten ktoś.
    Stoję przed nim w tym czarnym gorsecie, idealnie podkreślającym wszelkie kobiece atuty, i długiej, gotyckiej spódnicy w tym samym kolorze, na przekór białym pomieszczeniom. Przydałoby się tu trochę koloru, na przykład właśnie czerni. Kathy by się zgodziła, ona zawsze się zgadzała, i też lubiła czerń. I czerwień, i fiolet, i granat. To takie piękne kolory, dlaczego ich tu nie ma?

    OdpowiedzUsuń
  26. - Ale jestem kimś normalnym... Brat obiecał, że będę! Czemu nie jestem? Przecież robiłam tak, jak kazał? - szepczę cicho. Jeszcze nie rozmawiałem z żadnym lekarzem o tym, jak bardzo szanuję mojego brata. Wtedy... Czułam żal do brata i mówiłem o nim tak straszne rzeczy... Przepraszam, nie powinnam. A teraz tak strasznie za nim tęsknie. To pewnie kara...
    Uspokajam się, więc chwytam kubek w dłoń. Kołyszę się delikatnie do przodu i do tyłu, skupiam całą uwagę na herbacie. Nie chcę jej rozlać, to byłoby niegrzeczne. Tak samo jak niegrzeczne jest niepicie, więc upijam mały łyk. Potem spoglądam na jego twarz.
    - Skąd ta pewność, że jestem chłopcem? Skąd ta pewność, że...nie jestem kimś innym? - szepczę.

    OdpowiedzUsuń
  27. [to dlatego styl pisania wydał mi się znajomy. ;)]

    Pomimo wyrzucanej w sufit wiązanki, składającej się z najróżniejszych przekleństw, słowa obcego mężczyzny i tak dotarły do jego uszu. Może dlatego opanował się w końcu, a może to przez to, że najzwyczajniej opuściły go już wszelkie siły.
    Opadł na posadzkę wreszcie i oparł czoło na zgiętym kolanie. Czuł się beznadziejnie i nie chodziło wcale o to, że ktoś właśnie głośno komentował jego zachowanie. Po prostu był już tym wszystkim cholernie zmęczony i to do tego stopnia, że nie potrafił przypomnieć sobie dokładnie tego, jak tym razem go tutaj zaciągnięto. Kojarzył tylko, że rozmawiał z kimś, kto bardzo mu kogoś przypominał i wystarczyło tylko jedno, wypowiedziane w konkretny sposób słowo, by fala bolesnych wspomnień znów zalała jego otępiały od leków umysł. Następnie wpadł w szał. Już pamiętał. Podniósł wzrok na mężczyznę, który wciąż tkwił za szybą. Machnął ręką w jego stronę, na znak, że już jest dobrze i może sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy jakiś pielęgniarz o imieniu bliżej nieznanym wpakował się do jego gabinetu bez pukania jak do kibla jakiegoś i oznajmił, że jest wzywany do stołówki (!), Jimmy mógł odpowiedzieć mu tylko i wyłącznie spojrzeniem z serii 'nie przeszkadzaj mi, kiedy po godzinach walczę o profesurę, zakopany po czubek głowy w papierach'. To była stosunkowo delikatna sugestia, że nie obchodzi go potencjalny armagedon w stołówce, nie jest jedynym lekarzem w tym szpitalu i najlepiej będzie, jeśli niszczyciel jego świętego spokoju wypierdoli w podskokach. Nie miał szans na napisanie czegokolwiek w domu poza godzinami nocnymi, a wolał jednak od czasu do czasu się przespać. Stąd przesiadywanie w szpitalu przez cały czas, który nie zajmowały mu zajęcia na uczelni lub powstrzymywanie apokalipsy w mieszkaniu.
    Natrętny wzrok nie dawał jednak za wygraną, wstał więc zza biurka i skierował się ku stołówce. Zastał tam zbulwersowaną pielęgniarkę, która zaraz zniknęła za drzwiami wyjściowymi i siedzącego przy stole chłopaka. Adama Lestera, jeśli dobrze kojarzył. Pisarza.
    - Co tu się dzieje? - Powstrzymał się, żeby do swojego pytania dodać 'do ciężkiej kurwy nędzy'.

    OdpowiedzUsuń
  29. Definitywnie potrzebował chwili na uspokojenie swoich nerwów, które niebezpiecznie pulsowały i zwijały się w postronki. Gdyby wybuchły akurat teraz i skierowały całą swą siłę przeciwko pielęgniarzowi, który zapewne kręcił się gdzieś w okolicach świetlicy lub pielęgniarce, zapierającej aktualnie plamę na swym kitlu, Jimmy stałby się bardzo, bardzo złym przykładem dla wszystkich przebywających w pomieszczeniu. A przecież przykładem to on miał świecić. Dlatego właśnie wziął głęboki oddech, znalazł jakiś obojętny dla wzroku punkt w pomieszczeniu i spędził trzy sekundy na oglądaniu całej jego wspaniałości. Wdech i wydech.
    - Kotom nie wolno dawać czekolady, kakao im szkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  30. Teraz jej uśmiech wręcz ociekał ironią, którą można by z niej zbierać garściami.
    - Nie ignoruję cię - powiedziała po prostu mierząc go wzrokiem. Miała wrażenie, że skądś zna tą twarz.- Rozmawiamy kilkanaście minut a ja przez cały czas przyglądam się twoim reakcją, wsłuchuję w słowa... Oceniam na podstawie tego co robisz w tej chwili, a nie tego co robiłeś. Inaczej mówiąc tego, co jest w karcie - wywróciła oczami. - Nie słuchasz mnie ze zrozumieniem. Moje metody SĄ inne. Nie wiem czy lepsze, ale inne. Sama poznaję pacjenta, by lepiej mu pomóc, i nie czytam opinii innych lekarzy, którzy patrzą na świat inaczej. To logiczne, nie uważasz?
    Odetchnęła czując w głębi, że nastroszyła się teraz jak kot. Człowiek zły, sfrustrowany pokazuje za dużo siebie. Musiała się uspokoić. Teraz.
    - I uwierz mi lub nie, ale ja z pewnością nie jestem leniwa. Ale skoro tak uważasz, nie będę psuć twojego wyobrażenia na mój temat. To by było niegrzeczne, oui?
    Teraz już naprawdę się roześmiała wywracając przy tym oczami. Wyrwała kartkę z notesu, chwyciła długopis i uniosła brwi.
    - No więc, jak twoje samopoczucie? - spytała tak poważnym tonem, że można by pomyśleć, że pyta serio.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Och, ach, ech. Coś jeszcze chcesz skomentować, larwo? ;p]

    OdpowiedzUsuń
  32. [Raczej na gifach. c: Ale rzeczywiście, Elle jest śliczna. Więc jak, wąteczek?]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Hmm.. ciężko z pomysłami, czy też z rozpoczęciem jakiegoś interesującego wątku? Może razem uda nam się coś wymyślić?]

    OdpowiedzUsuń
  34. Pokręcił głową, jakby w odpowiedzi. W tej chwili nie miał ochoty na żadne, bezcelowe rozmowy. Natrętne myśli wciąż kotłowały się w jego głowie, pomimo fizycznego wycieńczenia. Zawsze tak się działo i to było w tym wszystkim najgorsze. Ta świadomość, że gdy stanie mu przed oczami jakiś przerażający obraz, on nie zdoła od niego uciec.
    - Bardziej byś mi pomógł, gdybyś zgodził się iść po kogoś, kto otworzyłby te cholerne drzwi - mruknął, jeszcze bardziej kuląc się pod jedną ze ścian.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga