INFORMACJE

Witam serdecznie w Szpitalu dla Chorych Nerwowo i Psychicznie, który został przeniesiony:





16 września 2012

I'm so sick.

I will break into you thoughts 
With what's written on my heart
I will break, break



Imię i nazwisko: 
   Aria Virtanen
Wiek:
  19 lat [10.10.1993r.]
Miejsce urodzenia:
  Lahti, Finlandia
Diagnoza:
  Zawzięta piromanka z ADHD. Cierpi też na chorobę błędnego koła i zaburzenia psychotyczne.

 Pokój:
  44                   
           
                 Lekarz o pacjentce 
                                              01.08.2007r.  [pierwszy dzień leczenia w fińskim szpitalu]
 "Panna Virtanen, gdy tylko jest odcięta od przedmiotów, które mogłaby wykorzystać, takich jak zapałki, zapalniczki czy inne urządzenia powodujące zapłon, jest osobą o zmiennym charakterze.Potrafi całkowicie się wyciszyć, odizolować, zamknąć w klatce swojego wyimaginowanego świata i nie odezwać się słowem do nikogo nawet przez kilka dni. Zauważyłem też, że na każdą próbę aplikowania zastrzyków w prawe przedramię odpowiada agresją, bo równałoby się to dla niej ze zdjęciem długiej rękawiczki bez palców, którą nosi nieprzerwanie. Chora zapytana o powód, dla którego nie chce poddać się zastrzykowi odpowiada wulgarnie."

If you want more of this
We can push out, sell out, die out
So you'll shut up
And stay sleeping
With my screaming in your itching ears

                                             07.08.2007r.
"Pacjentka wykazuje nadmierną chęć opuszczenia zamkniętego pokoju, w którym przebywa. Jest nerwowa i niespokojna. Bez przerwy chodzi po pomieszczeniu ustając w swej czynności dopiero po zaaplikowaniu silnych środków uspokajających."

                                            27.08.2007r.
"U pacjentki jednoznacznie stwierdzono nadpobudliwość psychoruchową. Nie potrafi dłużej trwać w jednej pozycji, siedzieć w jednym miejscu. Jest niecierpliwa, podczas ćwiczeń polegających na koncentracji i skupieniu nawet najdrobniejsze szczegóły wyprowadzają ją z równowagi, co doprowadza do wybuchów gniewu."

                                           13.09.2011r.
"Po pozornym ozdrowieniu z piromanii pacjentka wypuszczona na przepustkę została ponownie przyłapana na podłożeniu ognia pod budynek sierocińca. Najprawdopodobniej miało to podłoże emocjonalne związane z traumą przeżytą w dzieciństwie. Obyło się bez ofiar, ale pacjentka po natychmiastowym powrocie z przepustki została umieszczona w izolatce.

                                            01.08.2012r.
"Pacjentka Aria Virtanen zostaje przeniesiona Szpitala dla Chorych Nerwowo i Psychicznie w Nottingham z powodu przeprowadzki jej prawnych opiekunów tamże. Zaleca się kontynuowanie leczenia opisanego szczegółowo w historii choroby.
        Zatwierdził i podpisał
        lekarz prowadzący Thomas Nilsen."

Hear it, I'm screaming it
You're heeding to it now
Hear it, I'm screaming it
You tremble at this sound

                                                                   Pacjentka sama o sobie



 Nie wszyscy ludzie lubią ze mną przebywać.Nie wszyscy mają na tyle nie przeżarte lekami szare komórki, żeby zrozumieć, że ja nie jestem dobrą osobą do pogaduch przy kubku herbaty, lub piszczącą towarzyszką na babskim wieczorze, wśród smrodu lakieru do paznokci i walającego się popcornu. Rozmowa owszem, ale na przykład na spacerze, rowerze, czy rolkach. Nienawidzę się nudzić. Nuda w miejscu praktycznie wszędzie zamkniętym jest gorsza od terapii, lekarzy i ich bezsensownej gadaniny o tym, że "to dla mojego dobra" i że jestem na dobrej drodze ku równowadze psychicznej. Z tego, co wiem, to nie jestem rozchwianą emocjonalnie nastolatką z chorobliwą wręcz pasją do czarnego koloru i ostrych przedmiotów. Koniecznie z czaszką! No, ale przecież moje zdanie się tu nie liczy a oni wiedzą lepiej. Lubię poznawać ludzi, ich historie i przeżycia, bo niekiedy są naprawdę fascynujące i dają trochę rozrywki w tej umieralni.Bo tego, że kiedyś w końcu wyjdę stąd nogami do przodu, to jestem więcej niż pewna. Zdradzę wam sekret. Przeszmuglowałam chomika, który nazywa się Stefan i większość czasu spędza w mojej kieszeni, albo pudełku po butach pod łóżkiem. W poprzednim szpitalu miałam go legalnie, bo podobno tacy jak ja potrzebują towarzystwa chociażby w postaci takiej małej futrzanej kulki.
  Lubię migdały. To zdecydowanie mój ulubiony zapach, który zawsze unosi się wokół mnie. Nie pogardzę też krakersami i ciastkami owsianymi, bo za innymi słodyczami nie przepadam. No, chyba, że są to czerwone, żelkowe misie. Uwielbiam za to bardzo słodką kawę, której mogę wypić nawet do pięciu kubków dziennie.
  Jeśli usłyszysz od kogoś, że jestem niebezpieczna dla siebie albo dla otoczenia, to ja osobiście nie radziłabym wierzyć w takie farmazony. Ale zrobisz co będziesz chciał i albo poznasz mnie, taką pozytywnie zwariowaną, albo psychopatkę stworzoną przez lekarzy.
  "Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci."



I'm so sick, infected with
Where I live
Let me leave without this
Empty bliss, selfishness
I'm so sick
I'm so sick

Pewnie ciekawi Cię, dlaczego lubię bawić się ogniem, hm? Bo dla mnie to zabawa, nie żadna tam mania. Pięć lat temu, 4 lipca, moja matka będąca z pochodzenia Amerykanką z Nowego Orleanu namówiła  mojego ojca na obchody niepodległości Stanów Zjednoczonych. Były sztuczne ognie i prawdziwe ognisko. A że oboje rodziców lubili sobie wypić, to zasnęli po kilku głębszych. Wiatr rozniósł ognisko na nasz stary dom. Wszystko zajęło się ogniem bardzo szybko. A taki ładny dywan w salonie był... Ja wracałam bardzo późno od znajomych z imprezy i zamiast domu zastałam jednego, wielkiego grilla. Podobno się śmiałam. Lekarz użył na to określenia "szok posttraumatyczny". Miałam wtedy czternaście lat i jedyne co mnie interesowało, to zwrócić na siebie uwagę.
    I zaczęło się. Rozstawianie świeczek po całym pokoju i wielogodzinne wpatrywanie się w ich pełgające płomyki. Chciałam więcej. Więcej ciepła, więcej blasku. Po którymś z podpaleń policja i kurator stracili cierpliwość i za zgodą rodziców umieścili mnie tam, gdzie spędziłam pięć lat. Ale rodziciele zapragnęli się przeprowadzić, do wiecznie zimnej i deszczowej Anglii. Brrr. Ku swojemu niezadowoleniu musieli zabrać mnie ze sobą. A ja naiwna myślałam, że wyjeżdżamy dlatego, że wyzdrowiałam.

  
Co do wyglądu, to nie jest zbyt wybitny i nie sprawia, że walę po oczach swoją aparycją. Do tego wystarczy mi donośny, zaraźliwy śmiech, a już wiadomo, że się zbliżam. Sto pięćdziesiąt osiem centymetrów rudej i wrednej istoty. Nazywają mnie czasem Hobbitem albo Skrzatem. Mam kompleksy spowodowane niskim wzrostem, więc proszę mi tego nie wytykać, bo jestem zdolna pogryźć, podrapać albo wykastrować plastikową, niebieską łyżeczką, noszoną w lewej kieszeni spodni. Nie pytajcie po co. Włosy mam naturalnie rude, ale czasami maluję je na czerwono. Sięgają mi lekkimi skrętami do łopatek. Blada podobno jestem jak śmierć na nartach, ale to nie moja wina, że nie darzę słońca jakąś szczególną miłością.
Oczy pomieszane. Niebieski z zielonym. Niektórzy mówią na to morski, dla mnie jest to złośliwość mamci Natury, że nie mogły być jednolite. Ciało szczupłe, ale nie chude, nie jestem jakąś tam anorektyczką, która naje się samym zapachem chleba albo garścią słonecznika. Braków w centrymetrach nie nadrabiam szpilkami, niech Cię ręka Boska broni jak tak pomyślałeś. Niebieskie conversy tudzież inne trampki. Na prawym przedramieniu długa rękawiczka z włóczki, sięgająca aż do łokcia. Nie powiem Ci co zakrywa. Karminowe usta najczęściej ułożone w uśmiechu w najróżniejszym wydaniu. 

Jeśli nakarmiłam Twoją ciekawość, to dziękuję za wysłuchanie, niech Ci to Bozia w dzieciach wynagrodzi. Ave. 

[ No tak, mój drugi postaciek. Lubię naprawdę wszystkie, nawet najbardziej porypane wątki i powiązania, więc zapraszam. Cytaty są z Flyleaf - I'm so sick. ]

2 komentarze:

  1. Nie byłam samoistnym typem na tej Ziemi, inni też chcieli pchać świat na nowe tory, nie znosili, gdy inni poruszali się tak cholernie ospale, że aż zgrzytałam zębami, czy jak się mówi o nożu w kieszeni, który nie zaznaje spokoju. Już nic nie wiem, chciałabym, żeby ktoś mnie trzepnął z całej siły, żebym musiała się bronic, by mój refleks okazał się ciosem poniżej pasa. Jak w klatce się czułam, ludzie z pogardą patrzyli na moje podskoki, wygibasy, gadali dziwne rzeczy, ja zbita z pantałyku jeszcze gorsze. Dusiłam się, potrzebowałam otwartej przestrzeni by prowadzić wędrowne życie i pokazywać po wioskach i miastach, co należy na sobie nosić. To było moje marzenie!
    Ruda w każdej chwili potrafiła wyskoczyć z zapalniczką śmiejąc się zatrważająco. Inni nagle rzucali uśmiech, ja przypaliłam sobie palca, bo ognia nim nie ugasiłam. Wydawała się Królową Życia, zawsze chciałam taką poznać. Krzyczała o Umieralni, właściwe określenie dla tego zastygłego w świętym spokoju padołu.
    - Jesteś żywiołem ognia! Jesteś jak słoneczko, jak przebudzony wulkan, jak największa gwiazda! Tego mi było trzeba!

    OdpowiedzUsuń
  2. [Siemka ;) pomysł naprawdę dobry ;D to będzie niezły test cierpliwości dla Alana i sama jestem ciekawa czy wytrzyma xD jak możesz zacznij]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga